Wystarczyło niecałe pół minuty wideo, by historia z małej ulicy w Olsztynie poruszyła tysiące internautów w całej Polsce. Premier Donald Tusk opublikował w czwartek nagranie, w którym mówi: „Mam kolejną wnuczkę, jak Boga kocham”.
Na filmiku słychać głosy młodych rodziców i maleńkiej dziewczynki – Oli. To właśnie ona, urodzona dzięki rządowemu programowi in vitro, zaprosiła „dziadzia Donalda” do siebie. Tusk odpowiedział w charakterystyczny dla siebie sposób: „Oczywiście przyjadę. Będę w piątek. Trzymajcie się.”
Nikt nie spodziewał się, że premier naprawdę potraktuje to zaproszenie dosłownie.
Kolumna SOP na spokojnej ulicy w Olsztynie
W piątkowe popołudnie, po godzinie 15:00, na spokojną ulicę na olsztyńskich Dajtkach wjechała kolumna samochodów rządowych. Premier, wracając z Warszawy do Gdańska, postanowił spełnić obietnicę i zatrzymać się w Olsztynie.
MaciejWizyta nie była zapowiadana – wszystko odbyło się spontanicznie. W domu czekali już szczęśliwi rodzice z córeczką Olą, bohaterką pierwszej rolki. Tuskowi towarzyszyli pracownicy Kancelarii Premiera oraz wiceminister Kultrury Maciej Wróbel, który pochodzi z Warmii i Mazur.
Spotkanie przebiegło w ciepłej, rodzinnej atmosferze. Premier przyniósł dla małej Oli upominek, a rodzice nie kryli wzruszenia.
Drugie nagranie – już z Olsztyna
Kilka godzin później, tuż po godzinie 17:00, na profilu Donalda Tuska pojawiło się kolejne nagranie. Tym razem – już spod domu w Olsztynie.
„Słuchajcie, idę do małej Oli, znanej jako moja nowa wnuczka.
Nie jest oczywiście do końca moją wnuczką, ale zaprosiła mnie właśnie maleńka Ola, jej mama i jej tata.
Ola jest dzieckiem z in vitro, więc rodzice są bardzo szczęśliwi i uznali, że jestem w jakimś sensie przyszywanym dziadkiem.”
Premier opowiadał z uśmiechem, że najbardziej zdziwiona jego słowami o „kolejnej wnuczce” była żona Gosia i reszta rodziny. „Powiedziałem, że mam nową wnuczkę, a oni patrzą na mnie jak na wariata” – żartował.
Premier wyszedł do dzieci i rozmawiał z TKO
Po zakończeniu spotkania Donald Tusk wyszedł przed dom, gdzie czekała grupka dzieci z okolicy. Premier przybił z nimi piątki, zrobił wspólne selfie i zamienił kilka słów. Na miejscu była jedyna redakcja – Twój Kurier Olsztyński (TKO). Nasz reporter zadał premierowi kilka pytań.
TKO: Panie Premierze jak udała się wizyta?
Donald Tusk: „Jeden z przyjemniejszych momentów w całej mojej tak zwanej karierze.”
TKO: „Który to wnuk już?”
Tusk: „To wnuczka. To znaczy – ja mam swoich prawdziwych, tych naturalnych, pięcioro. Ale małą Olę traktuję jak wnuczkę, bo nazwali mnie dziadziem. Nazwali mnie dziadziem, no bo…”
TKO: „Ale na chrzciny zaprosili?”
Tusk: „I na chrzciny, i na pierwsze urodziny, więc już się mnie nie pozbędą.”
TKO: „Czyli widzimy się w Olsztynie nieraz?”
Tusk: „No, teraz już nie mam wyjścia. Wszystkiego dobrego dla czytelników Kuriera Olsztyńskiego, trzymajcie się.”
Ciepła historia z politycznym przesłaniem
Choć historia „wnuczki z Olsztyna” zaczęła się jak internetowa ciekawostka, szybko stała się jednym z najbardziej emocjonalnych wątków w działalności obecnego rządu. Donald Tusk wykorzystał spotkanie, by przypomnieć o programie in vitro, dzięki któremu – jak podaje Ministerstwo Zdrowia – urodziło się już ponad sześć tysięcy dzieci.
Ale w Olsztynie nie mówiło się o polityce. Były uśmiechy, wzruszenie i zwykła ludzka wdzięczność.
Tym razem premier naprawdę przyjechał „do wnuczki” — i jak sam powiedział, wygląda na to, że do Olsztyna będzie wracał częściej.
