Mówią, że tego nie da się już ignorować. W powietrzu unosi się duszący zapach, którego nie zatrzymują zamknięte okna. Miasto na Mazurach od lat zmaga się z problemem uciążliwego odoru z zakładu produkującego skrobię ziemniaczaną. Choć zakład zapewnia, że podejmuje działania naprawcze, mieszkańcy wciąż alarmują, że sytuacja zamiast się poprawiać – eskaluje.
Mieszkańcy Iławy skarżą się na odór i zamykają okna
Mieszkańcy Iławy, zwłaszcza ci mieszkający przy ulicy Wojska Polskiego, od lat narzekają na nieprzyjemny zapach wydobywający się z przetwórni skrobi. Problem nasila się zwłaszcza wtedy, gdy jest cieplej. Pani Elżbieta, cytowana przez TVN24, mówi: „Trzeba zamykać okna, bo momentami nie da się wytrzymać”. Pan Zbigniew, mieszkaniec tej samej ulicy, dodaje: „Najgorzej jest w miesiącach letnich (…) nawet jak spaceruję po mieście w miejscach znacznie bardziej oddalonych od zakładu, to ten nieprzyjemny zapach się niesie”.
Nieprzyjemny zapach określany przez lokalnych mieszkańców jako „ziemniaczanka” rozchodzi się daleko poza teren zakładu. Według nich są dni, w których trudno swobodnie oddychać, a przebywanie na zewnątrz staje się uciążliwe.
Zakład tłumaczy się z odoru i wskazuje na problem oczyszczalni ścieków
Jak informuje TVN24, zakład w Iławie przyznaje, że problem istnieje i wynika przede wszystkim z podczyszczalni ścieków. Dyrektor firmy Tomasz Lorenz twierdzi, że dwa wcześniej zidentyfikowane źródła zapachu – „gnijąca wycierka oraz wody zawracane” – zostały już wyeliminowane dzięki inwestycjom. Jednak ścieki nadal muszą być magazynowane na terenie zakładu, co powoduje emisje zapachowe.
Lorenz w rozmowie z TVN24 tłumaczy: „Chcielibyśmy na bieżąco, bez podczyszczania, przekazywać całość ścieków (…) do Iławskich Wodociągów. Jestem przekonany, że wówczas uciążliwości zapachowe by zniknęły”.
Problem polega jednak na tym, że – jak przekazał TVN24 zastępca burmistrza Iławy Krzysztof Portjanko – oczyszczalnia ścieków w Dziarnach nie jest w stanie przyjąć większej ilości ścieków przemysłowych bez ryzyka zakłócenia jej pracy. Jednocześnie urząd przypomina, że w Polsce wciąż nie obowiązuje tzw. „ustawa odorowa”, co utrudnia wyegzekwowanie konkretnych działań od zakładów emitujących zapachy.
Kontrola inspektorów środowiska i nadzieje na poprawę, ale bez gwarancji
Sprawą zajmuje się Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Olsztynie. W rozmowie z TVN24 rzeczniczka Ada Wasilewska potwierdziła, że inspektorzy prowadzą kontrolę w zakładzie, obejmującą m.in. gospodarkę wodno-ściekową, emisje do powietrza oraz odpady. Wyniki kontroli nie zostały jeszcze zakończone, więc na razie nie ma informacji o naruszeniach.
Zakład zapowiada zakup nowych urządzeń – dwóch aeratorów, które mają ograniczyć rozprzestrzenianie się aerozolu odpowiedzialnego za zapach. Dyrektor przyznaje jednak, że efekt nie jest pewny. Mieszkańcy nadal czekają na realną poprawę. Jak mówią, nie chcą już kolejnych obietnic – chcą otworzyć okno bez obawy, że w powietrze znów uderzy ich „ziemniaczany” odór.
źródło: TVN24
