-1 C
Olsztyn
sobota, 23 listopada, 2024
reklama

Tak się zachowują olsztyńscy strażacy po pracy? Sprawa trafiła na salę sądową

OlsztynTak się zachowują olsztyńscy strażacy po pracy? Sprawa trafiła na salę sądową

W listopadzie 2021 roku przy skrzyżowaniu ul. Barczewskiego i Jagiellończyka doszło do zdarzenia drogowego, w którym kierujący audi uderzył w drzewo. Najbardziej bulwersujący jest fakt, że kierowca wraz z jednym z pasażerów, uciekli z miejsca zdarzenia. Sąd zadecyduje, czy zakwalifikować to jako nieudzielnie pomocy poszkodowanemu.

11 listopada 2021 roku, około godz. 23, rozpędzone audi uderzyło w drzewo przy skrzyżowaniu ul. Barczewskiego i Jagiellończyka. Siła uderzenia była tak duża, że drzewo zostało złamane, a zeznający w sprawie świadkowie, stwierdzili, że aż zadrżał sąsiedni dom, w którym mieszkają. W aucie znajdowały się trzy osoby, dwie uciekły z miejsca wypadku, zostawiając w nim nieprzytomnego kolegę.

„Twój Kurier Olsztyński” dowiedział się z kilku źródeł, że jechali nim zawodowi strażacy z Olsztyna i mężczyźni wracali z imprezy. Sprawa poruszyła środowisko strażaków, którzy między sobą komentowali, że ich kolega nie jest godny zaufania, bo zostawił poszkodowanego. W chwili próby uciekł z miejsca zdarzenia, nie pomagając rannemu koledze. Otwartym pozostaje pytanie, czy kierowca był wówczas trzeźwy. Podczas pierwszej rozprawy sędzia dopytywał świadków, czy wydawało się im, że 29-latek był nietrzeźwy.

Podejrzanemu strażakowi olsztyńska policja postawiła dwa zarzuty. Jeden dotyczy niedostosowania prędkości do warunków panujących na drodze, co doprowadziło do zagrożenia w ruchu drogowym, drugi, że oddalił się z miejsca zdarzenia, nie udzielając pomocy poszkodowanemu pasażerowi. Oskarżony przyznał się do pierwszego zarzutu, do drugiego nie. Odmówił składania wyjaśnień. Sąd przesłuchał świadków. To para mieszkająca tuż obok miejsca wypadku i dwie kobiety, które jechały innym autem za feralnym audi.

Kobieta: – Siedziałam z narzeczonym na kanapie, usłyszeliśmy wstrząs, mieszkanie się zatrzęsło i zobaczyliśmy, że auto „siedzi na drzewie”. Narzeczony poszedł udzielić pomocy, a ja zadzwoniłam na numer alarmowy. Widziałam dwóch ludzi, którzy mocowali się z jedną osobą w aucie, ale kiedy zaczęła zbliżać się straż na sygnale, to uciekli.

Mężczyzna: – Jeden z mężczyzn próbował wyszarpać nieprzytomnego z samochodu. Odsunąłem go, żeby nie zrobił poszkodowanemu więcej krzywdy. Zwróciłem uwagę, że poszkodowany charczy, poluzowałem pas i pasek od torby, którą miał na szyi. Tych dwóch mężczyzn, kiedy usłyszeli syreny, oddaliło się.

Ani mieszkańcy Jagiellończyka, ani kobiety, które podróżowały za audi, nie potwierdziły, że wyczuli od kierowcy i pasażera, którzy uciekli, alkohol. Natomiast jedna z kobiet oceniła, że audi jechało za szybko. Sąd odroczył rozprawę do czerwca. Podczas kolejnego posiedzenia zostanie przesłuchany poszkodowany w wypadku mężczyzna.

Pozostaje pytanie dlaczego zawodowi strażacy uciekli z miejsca zdarzenia nim przyjechała policja?

Zapisz się do naszego newslettera

Wysyłamy tylko najważniejsze wiadomości

3 KOMENTARZY

3 komentarzy
Najlepsze
Najnowsze Najstarsze
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
dis
8 czerwca 2022 12:41

A ja się pytam, gdzie ejst monitoring, który kosztował mieszkańców miliony?

Aron
9 czerwca 2022 14:02

co za bzdury, policja ma obowiązek zbadać kierującego, a anwet wszystkie osoby uczestniczące na zawartość alkoholu. Więc co jest w aktach sprawy ? i wszystko wiadomo ?
Co to za dumanie czy był, czy nie był….

Polecane