Dziennikarz zarzuca władzom miasta Kętrzyna brak wiedzy w kwestii prawa zamówień publicznych. Zastępca burmistrza Kętrzyna mówi o pomówieniach i zawiadomieniu do prokuratury.
Na portalu lokalnym Info-Ketrzyn24 pojawił się felieton dotyczący „propagandowej ustawki”, która miała nie dojść do skutku:
„W dniu wczorajszym do skrzynki pocztowej info-Kętrzyn24.pl ktoś wrzucił zapytanie ofertowe z Urzędu Miasta Kętrzyn, które dotyczyło publikacji materiałów prasowych o charakterze informacyjnym o powierzchni 3 stron formatu A3 w rozliczeniu miesięcznym. Nie ukrywam, że zainteresował mnie ten dokument i postanowiłem złożyć ofertę. Wszystko dokładnie przeliczyłem, skonsultowałem się z kilkoma drukarniami zajmującymi się drukiem gazet. Wyliczenia dały jasny obraz i wypełniłem potrzebne dokumenty.
Zapytanie ofertowe trzeba było złożyć do godziny 12:00 w dniu 10 marca 2021. O godzinie 11:00 wyszedłem z domu. Zrobiłem mały spacer przez miasto. Porobiłem kilka ciekawych zdjęć, porozmawiałem z mieszkańcami o ich bolączkach i o godzinie 11:30 dotarłem do Urzędu Miasta w Kętrzynie. Ofertę złożyłem o godzinie 11:41, co zostało potwierdzone pieczątką w Biurze Obsługi Interesantów. Dopytałem się dokładnie, kiedy będzie otwarcie ofert i kiedy pojawi się informacja o wyborze najlepszej oferty. Urzędniczka zadzwoniła do pani Kariny, która prowadziła zapytania ofertowe. Otrzymałem informacje, że po godzinie 12:10 będę mógł uczestniczyć w otwarciu ofert. Poczekałem, ale ze względu na COVID-19 na zewnątrz Urzędu.
Przychodzę do Urzędu o wskazanej godzinie i dowiaduję się, że otwarcie ofert będzie zamknięte i w razie pytań został mi przekazany numer do pani Kariny. Gdzieś po godzinie od całego zajścia dzwoni do mnie znajoma z informacją, że zastępca burmistrza oraz inni zamieszani w zapytanie ofertowe szukają przecieku. Przecież nie mogłem od tak dowiedzieć się o zapytaniu ofertowym”
Jak twierdzi autor tekstu, miasto nie zna przepisów lub doszło do przeoczenia:
„Nie wiem czy wychodzi brak elementarnej wiedzy z prawa zamówień publicznych czy pewne przeoczenie. Moim zdaniem jedno i drugie. Ofertę może złożyć każdy, bo takie mu przysługuje prawo i nie można tego zabronić nikomu. Z resztą przypomnę, że już raz złożyłem do Urzędu Miasta ofertę pro publica bono dotyczącą publikacji materiałów prasowych. Wtedy moją darmową ofertę odrzucono. Teraz złożyłem najniższą ofertę i zdaje mi się, że pokrzyżowałem komuś plany na zarobek kosztem mieszkańców Kętrzyna”
Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z władzami miasta, by ustalić, czy rzeczywiście doszło do opisywanej przez portal sytuacji. Odpowiada nam zastępca burmistrza Kętrzyna, Maciej Wróbel:
„To nie było zamówienie publiczne. Zamówienie publiczne, w myśl ustawy >>Prawo zamówień publicznych<<, jest to zamówienie powyżej 130 tys. złotych. Każdy urząd i jednostka samorządowa, jeżeli kwota jest niższa, ma na to swój wewnętrzny regulamin” – tłumaczy zastępca burmistrza.
Maciej Wróbel odpowiedział także na kwestie związane z rzekomym otwarciem ofert za zamkniętymi drzwiami:
„My rozpisaliśmy zapytanie ofertowe na druk materiałów prasowych, dotyczących samorządu miasta Kętrzyn i wysłaliśmy go do wszystkich podmiotów, które taką usługę świadczą na terenie miasta. Tutaj, zamawiający, czyli my, konkretnie wiedzieliśmy, że tylko te trzy podmioty są w stanie zrealizować nasze zamówienie i te oferty do nich skierowaliśmy.
Nie ma czegoś takiego jak oficjalne otwarcie ofert tego rodzaju, bo tego się nie praktykuje. Odbywa się ono tylko i wyłącznie przy przetargach nieograniczonych. Wtedy wszyscy oferenci, którzy złożyli swoje oferty, mogą w tym otwarciu uczestniczyć”
Zastępca burmistrza przyznał, że wpłynęła jeszcze jedna oferta:
„Rzeczywiście, oprócz tych trzech ofert, które złożyliśmy, otrzymaliśmy jeszcze jedną ofertę, dodatkową, od prawdopodobnie autora tego artykułu [na portalu Info-Ketrzyn24 – red.]. Tylko pragnę zaznaczyć, że ta oferta to nie jest oferta żadnej firmy, bo ten pan nie ma firmy, nie ma działalności gospodarczej, nie jest w stanie świadczyć tego rodzaju usług, mimo, że podpisał oświadczenie, o tym, że ma niezbędny zasób ludzi, zasób finansowy do realizacji tego zadania i zaproponował stawkę VAT w swojej ofercie, chociaż nie prowadzi działalności gospodarczej”.
„My rozważamy złożenie doniesienia do prokuratury w tej sprawie, poświadczenia nieprawdy i próby wyłudzenia publicznych środków przez tego pana. W tej chwili analizują to nasi prawnicy. Będziemy wysyłać do redakcji sprostowanie, bo tam niestety co drugie zdanie nie jest prawdziwe” – podsumował zastępca burmistrza Kętrzyna, Maciej Wróbel.
Czyli to było zamówienie prywatne? Jak nie publiczne? Wstyd, z takim podejściem, to strach pomyśleć co się dzieje w samorządzie. A stołówka w komendzie dalej radnego?
Nic a nic nie zrozumiałam z tego zawiłego tłumaczenia Urzędu. A może o to własnie chodzi?