Młode małżeństwo straciło dziecko. Winą obarczają lekarza. W sprawę zaangażowało się NFZ, prokuratura i izba lekarska – donosi Tygodnik Szczytno.
Małżeństwo państwa Łabuckich poznało się w Anglii, dwa lata temu. Pani Magdalena jest mieszkanką Szczytna. Para niedawno się pobrała, mają razem również 6-miesięczną córkę. W ostatnim czasie starali się o drugie dziecko.
„Skorzystaliśmy z okazji i 9 listopada poszliśmy na prywatną wizytę do jednego ze szczycieńskich ginekologów. Miały to być rutynowe badania, kontrola, sprawdzenie czy po pierwszej ciąży jest wszystko dobrze, bo staramy się o drugie dziecko. Niestety, jak na razie bezskutecznie” – opowiada para dziennikarzowi Tygodnika Szczytno.
Lekarz, do którego udało się małżeństwo, zdiagnozował torbiele na jajnikach pani Magdaleny, co miało uniemożliwić jej zajście w ciążę. Przepisał lek, który miał sobie z tym poradzić i wtedy para miała mieć możliwość starania się o dziecko. Specjalista przepisał lek Orgametril 5 mg, który wzbudził wątpliwości pary:
„Tuż po wyjściu z apteki żona powiedziała mi, że dostała lek hormonalny i się tym trochę zaniepokoiła. Zapytała mnie, a co jeśli jestem w ciąży, przecież staramy się o dziecko?” – mówi pani Magdalena.
„Parę minut po wyjściu z apteki zadzwoniłem do pana doktora i zapytałem, co będzie, jeśli okaże się, że żona jest w ciąży i przyjmie ten lek. W słuchawce usłyszałem te słowa, cytuję: >>Powiem panu po męsku, nie masz pan szansy na ciążę, żona weźmie lek i możecie się starać<<„
Jak informuje Tygodnik Szczytno, po podaniu leku rozpoczęły się problemy:
„Żona zastosowała się do zaleceń lekarz, czekaliśmy na miesiączkę, ale ona się nie pojawiła – mówi mąż kobiety. – Zrobiliśmy test ciążowy i wyszedł pozytywnie. Zadzwoniłem do tego lekarza. Powiedziałem, że żona jest w ciąży i zapytałem, co teraz mamy robić. W słuchawce usłyszałem lekkie zaniepokojenie, a potem „to super”. Doktor dodał, że w takim przypadku proszę przyjść na początku grudnia, bo wcześniej w usg nic nie będzie widać. Przyznam, że i my cieszyliśmy się tym faktem, ale tylko do niedzieli, 22 listopada. Bo tego dnia żona zaczęła lekko plamić. Zadzwoniłem do szpitalnego laboratorium, wymogłem na nich wizytę opisując przypadek. O godz. 11 zrobiliśmy badanie, o 13 mieliśmy już wynik, który potwierdził piąty tydzień ciąży. Laborantka kazał skontaktować się z lekarzem ginekologiem, bo płód za wolno się rozwija jej zdaniem. Zapytała mnie też, kto przepisał nam te tabletki. Nie chciałem robić afery i nie powiedziałem jej tego”
Niestety, przy następnej wizycie u innego już lekarza, małżeństwo potwierdziło swoje najgorsze obawy. Płód był już martwy. Państwo Łabuccy zapowiedzieli, że nie zostawią tak tej sprawy. Ich zdaniem, lekarz dopuścił się karygodnego błędu i powinien ponieść konsekwencje. Oczekują oni przeprosin oraz sprawiedliwości.
Tygodnik Szczytno skontaktował się z lekarzem, który zalecił podanie tabletek, ten jednak nie był skłonny do udzielenia komentarza. Sprawą zajmie się prokuratura, izba lekarska oraz NFZ.
A nie można było kupić testu ciążowego? Jeżeli były obawy to można było najpierw sprawdzić. Ja już w 4 tygodniu ciąży zrobiłam test i był pozytywny. Dopiero poszłam do lekarza jak tydzień później jeszcze raz zrobiłam test i znów wyszedł pozytywny. Lekarz jest tylko człowiekiem który popełni błąd. My też popełniamy. Też jesteśmy omylni. Test kosztuje ok 12 zł. Wizyta u lekarza ok 150 zł. Najpierw się samemu trzeba upewnić nim się kogoś oskarży
a wystarczyło zrobić test ciazowy z drogerii przed wzięciem leku, nie podumali ani lekarz ani ci państwo