Podczas tegorocznych wakacji Warmię i Mazury odwiedzali głównie turyści indywidualni. Prawie wcale albo nieliczne były zorganizowane grupy podróżujące autokarami.
Jedną z największych atrakcji turystycznych na Warmii i Mazurach jest była siedziba Hitlera Wilczy Szaniec w Gierłoży koło Kętrzyna. Każdego roku przyjeżdżały tu tysiące turystów ze świata, by zobaczyć system bunkrów z czasów II wojny oraz miejsce, gdzie zapadały decyzje dotyczące losów świata.
Zazwyczaj sezon w Wilczym Szańcu rozpoczyna się wraz z majówką, gdy miejsce zwiedzają wycieczki zorganizowane z Polski i zagranicy; przyjeżdża także młodzież szkolna.
„W tym roku tego nie było; nie było szkolnych wycieczek, zielonych szkół, ani wycieczek autokarowych z Polski i zagranicy. W czasie pandemicznej wiosny powstały straty nie do odrobienia w czasie kolejnych miesięcy do jesieni” – powiedział nadleśniczy nadleśnictwa Srokowo Zenon Piotrowicz. Lasy Państwowe zarządzają w imieniu Skarbu Państwa Wilczym Szańcem.
Jak wskazał, ruch turystyczny lepszy był w lipcu i sierpniu. Zauważamy, że to przede wszystkim turyści indywidualni, rodziny z dziećmi przyjeżdżający samochodami – dodał.
Autokarów jest nieporównywalnie mniej. „Rok temu przyjechało do nas 2 tys. autokarów; w tym roku – 200. Szacujemy, że ruch turystyczny jest na poziomie 70 proc. tego, co było rok temu. We wrześniu też nie spodziewamy się szkolnych grup” – wyjaśnił nadleśniczy.
Jak powiedział, w czasie wakacji nadleśnictwo do obsługi turystów w Wilczym Szańcu zatrudniało pracowników sezonowych. W te wakacje ograniczono te działania, ale też nikogo nie zwolniono.
Mimo pandemii robimy wszystko, by miejsce przyciągało turystów i pomogło zrozumieć historię wyjaśnił. Latem udostępniono do zwiedzania zrekonstruowane wnętrze baraku wraz z wyposażeniem, w którym dokonano nieudanego zamachu na Hitlera. Odnawiane są ścieżki spacerowe. Grupa poszukiwawcza Laterba odkrywa ciekawostki, np. wyposażenie bunkrów obrazujących życie codzienne mieszkańców Wilczego Szańca.
Spływy Krutynią – jak oceniają regionaliści najpiękniejszą mazurską rzeką – przez lata cieszyły się ogromną popularnością. Były lata, gdy na rzece tworzyły się „kajakowe korki”.
Inaczej było w te wakacje. W tym roku spływy ruszyły dopiero 17 maja.
„Tradycyjnie rozpoczęcie sezonu 1 maja mieliśmy stracone” – powiedział jeden z organizatorów spływów. Przez kolejne tygodnie w maju i czerwcu było zimno, więc i turystów na wodzie było mniej.
W lipcu i sierpniu przeważały spływy weekendowe. Turystów indywidualnych też było mniej niż w ubiegłych latach. Przeważały rodziny z dziećmi, nie było zorganizowanych grup, ani firmowych wypraw.
„Było za to dużo ludzi, którzy przyjechali do Krutyni i z brzegu oglądali rzekę, nie korzystali z kajaków” – dodał.
Frombork, to miasteczko nad Zalewem Wiślanym, gdzie mieszkał i pracował Mikołaj Kopernik. I to ta postać przyciąga turystów. Turyści przybywają tu, by zwiedzić wzgórze katedralne i zobaczyć grób astronoma.
Proboszcz parafii ks. dr Jacek Wojtkowski powiedział, że w tym roku jest zdecydowanie mniej grup zorganizowanych. Przeważają turyści indywidualni, którzy przyjeżdżają do Fromborka popołudniami, np. w drodze nad morze, nad Zalew lub wracając z wypoczynku z Pomorza do domu.
Dodał też, że w ostatni weekend turystów było bardzo dużo, którzy zapewne korzystając z ładnej pogody zwiedzali Frombork na koniec wakacji. „Pielgrzymek w te wakacje nie było” – zaznaczył.
Turystów do Fromborka przyciąga też festiwal muzyki organowej, a w tym roku – zorganizowany po raz pierwszy – festiwal sztuki.