82-letni bohater z Olsztyna, Artur Smolski, zmarł w niedzielę (01.12). Mężczyzna przegrał walkę z zapaleniem płuc.
O panu Arturze pisaliśmy kilkukrotnie w naszym portalu. Był jednym ze strażaków, którzy w 1971 roku gasili pożar rafinerii w Czechowicach-Dziedzicach. Podczas pożaru zginęło 37 strażaków, a jemu udało się ujść z życiem, choć nie bez szwanku. W wyniku obrażeń, miał poparzone 30 proc. ciała, z czego konsekwencjami, musiał zmagać się do końca życia.
Pan Artur mieszkał w wieżowcu na terenie Spółdzielni Mieszkaniowej Pojezierze, gdzie to rozgrywał się jego codzienny horror. Mężczyzna był uwięziony we własnym mieszkaniu. 6 lat temu, w wyniku postępującej miażdżycy, amputowano mu obie nogi i pan Artur został skazany na wózek. Niestety, nie mógł on samodzielnie opuszczać swojego mieszkania, gdyż winda zjeżdża na wysoki parter, a przed drzwiami wejściowymi, znajdują się strome schody, których nie był on w stanie pokonać samemu.
Pan Artur niejednokrotnie zwracał się z prośbą o zamontowanie podjazdu dla wózka, do prezesa SM Pojezierze, Wiesława Barańskiego. Bezskutecznie. Mimo interwencji mediów, zaangażowania się Fundacji Pomoc Patriocie oraz bezinteresownej pomocy wolontariuszy, nie udało się na czas nic w tej sprawie wskórać.
We wtorek, w parafii św. Józefa w Olsztynie, odbyła się msza w intencji pana Artura. Pogrzeb miał miejsce na cmentarzu przy ul. Poprzecznej.
Więcej na ten temat:
Prezes SM „Pojezierze” nie pomoże bohaterowi z Olsztyna?
TVP nagrało program w Olsztynie o bezdusznych prezesach spółdzielni [WIDEO]