W gminie Korsze w powiecie kętrzyńskim zawrzało po słowach burmistrza Jana Adamowicza, które padły podczas ostatniej sesji rady gminy. Wypowiedź dotycząca uczniów ze wsi wywołała falę emocji i podzieliła lokalną społeczność. Część mieszkańców domaga się jego rezygnacji, inni go bronią. Dyskusja nie milknie od tygodnia.
Burmistrz Korsz Jan Adamowicz o dzieciach „gorzej ubranych”
Podczas sesji rady gminy burmistrz Korsz Jan Adamowicz zaproponował likwidację szkoły podstawowej w Sątocznie, do której uczęszcza 42 uczniów. Chciał, by dzieci przeniesiono do szkoły w Łankiejmach, mimo że dla części z nich bliżej byłoby do szkoły w mieście Korsze. Uzasadniając swój pomysł, Adamowicz wypowiedział słowa, które natychmiast wzbudziły ogromne kontrowersje:
„Co innego jest mieć kolegów ze wsi, a co innego z miasta. Może lepiej sytuowanych, może lepiej ubranych. (…) Jak bardzo te dzieci się różnią. Z zewnątrz, bo może wewnętrznie te dzieci są takie same. Ich ubiór pokazuje, że ci rodzice nie mają pieniędzy. Widać po nich, z jakiego środowiska pochodzą. Wrzucenie tych dzieci teraz do szkoły w Korszach to dla wielu byłoby traumą. A Łankiejmy są podobnym środowiskiem” – powiedział na sesji burmistrz Adamowicz.
Te słowa odbiły się szerokim echem nie tylko w Korszach, ale i w całym regionie. Mieszkańcy zarzucają burmistrzowi stygmatyzację dzieci i brak empatii wobec rodzin ze wsi.
Fala oburzenia po słowach burmistrza Korsz. Mieszkańcy i radni reagują
W mediach społecznościowych natychmiast pojawiły się wpisy mieszkańców. Jedni żądają odwołania burmistrza, inni twierdzą, że jego słowa są „niefortunne, ale prawdziwe”. Na sesji głos zabrała także poruszona matka jednego z uczniów z Sątoczna: „Bardzo nas ubodło, że nasze dzieci są gorzej ubrane. Mam rozumieć, że nasze dzieci idą do Łankiejm, bo tam też są dzieci gorzej ubrane i biedniejsze? Może nie była to intencja pana burmistrza, ale tak to wybrzmiało” – powiedziała kobieta drżącym głosem.
Po tych słowach w sali zapanowało poruszenie. W komentarzach pojawiły się żądania referendum w sprawie odwołania burmistrza.
Burmistrz Korsz tłumaczy i przeprasza. Sprawa wciąż budzi emocje
Jeszcze podczas tej samej sesji Jan Adamowicz przeprosił za swoje słowa, tłumacząc, że sam jako dziecko ze wsi czuł się gorszy w miejskiej szkole. Po kilku dniach opublikował również przeprosiny w internecie.
„Moim celem przede wszystkim było, żeby te dzieci chronić właśnie przed taką sytuacją i dlatego, że chciałem uzasadnić, dlaczego te dzieci powinny trafić do mniejszej szkoły, do mniejszego środowiska. Może troszeczkę źle powiedziałem” – przyznał burmistrz Adamowicz.
W rozmowie z mediami dodał, że dzieci z Sątoczna i Łankiejm pochodzą z podobnych środowisk popegeerowskich, a jego słowa miały odzwierciedlać trudną sytuację społeczną tych miejscowości. Przyznał też, że gmina zmaga się z bezrobociem, sięgającym kilkunastu procent, a część mieszkańców utrzymuje się z pomocy społecznej.
Mimo przeprosin emocje nie opadły. Część rodziców oczekuje publicznego spotkania z burmistrzem i osobistego przeproszenia uczniów.
Gmina w kryzysie i na zakręcie. Czy burmistrz przetrwa tę burzę?
Gmina Korsze liczy ok. 9 tys. mieszkańców i zmaga się z zadłużeniem sięgającym 29 mln zł. Jak poinformował burmistrz, utrzymanie czterech szkół kosztuje gminę 8 mln zł rocznie, a likwidacja szkoły w Sątocznie miałaby przynieść 1,5 mln zł oszczędności.
Mimo to większość opinii publicznej skupia się nie na finansach, lecz na słowach burmistrza. Dla wielu mieszkańców była to granica, której lokalny włodarz nie powinien przekraczać. W sieci trwa burzliwa dyskusja, a część radnych zapowiada wniosek o zwołanie nadzwyczajnej sesji.
Choć Adamowicz zapowiedział, że do sprawy odniesie się jeszcze raz podczas kolejnego posiedzenia rady, w gminie Korsze trudno mówić o spokoju. Jedni wzywają go do ustąpienia, inni wierzą, że jego przeprosiny wystarczą. Jedno jest pewne — ta sprawa zostanie zapamiętana na długo.
Link do całej sesji Rady Miejskiej w Korszach nr XXII/2025 TUTAJ
źródło: PAP, własne
