Z olsztyńskim dworcem jest jak z samym miastem. To jego cała historia zaklęta w jednym budynku. Jest tu i duch przeszłości, którego nie widać, bo zostało po nim tylko miejsce. Jest gierkowskie samozadowolenie. Jest w końcu i pospiesznie robiony interes, po którym zostaje niesmak oraz plany nie do zrealizowania.
Dyskusja o przyszłości olsztyńskiego dworca PKS-PKP to temat, którym od co najmniej trzech lat karmią się mieszkańcy stolicy Warmii i Mazur. I trzeba przyznać, że jedynym trzeźwym głosem, który w ostatnich tygodniach był słyszalny w chórze często sprzecznego ze sobą chciejstwa, jest głos prezydenta Piotra Grzymowicza.
Najzwyczajniej przypomniał on kilka faktów. Dworzec PKS nie należy do miasta, a do spółki, której sprzedał go Skarb Państwa za ponad 12 milionów złotych. A Dworzec PKP jest własnością PKP. Z tych prostych wniosków wynika jasno, że wpływ władz miasta na los dworca jest jedynie w gorących głowach różnorakich miejskich aktywistów.
– Zostaniemy z tym koszmarem na lata – prorokuje Piotr Grzymowicz, a że obecny prezydent niezbyt często zabiera głos w sprawach, na które nie ma bezpośredniego wpływu, warto zapamiętać jego opinię.
Trochę historii
Olsztyński dworzec to kawał historii. Ten, który teraz stoi u zbiegu ulic Partyzantów i Dworcowej, tylko zajmuje miejsce swojego poprzednika. Pierwszy dworzec kolejowy został wybudowany w Olsztynie w 1871 roku. I to po długiej dyskusji.
Połączenie kolejowe Olsztyna z resztą świata było wydarzeniem, które obecnie można by jedynie porównać do budowy lotniska w mieście. Jego współczesna lokalizacja była wtedy na całkowitych peryferiach Olsztyna.
Zanim dworzec stanął na swoim obecnym miejscu, trwała zajadła dyskusja na temat jego umiejscowienia. I była tak samo gorąca jak obecna na temat jego przyszłości. Teraz różne strony spierają się, czy dworzec jest zabytkiem, czy nie. Czy remontować go, czy burzyć.
Prawie 250 lat temu zacni mieszczanie i rajcowie miejscy spierali się, czy dworzec stawiać przy obecnej ulicy 1 Maja, czy tam gdzie ostatecznie stanął. Przeważył argument oddalenia dworca od miasta, bo olsztynianie ówczesnej doby cenili sobie spokój. I nie chcieli go zakłócać stukotem kół wagonów i gwizdami parowozów.
Z kronikarskiego obowiązku warto przypomnieć, że w 1907 roku uruchomiono pierwszą linię tramwajową łączącą dworzec ze śródmieściem, a dotarcie do niego dzięki temu przestało być prawdziwą wyprawą. Piękny, stylowy budynek przetrwał w niezmienionym kształcie do 1945 roku. Do wyzwolenia Olsztyna… Przebudowa i modernizacja zniszczonego budynku zakończyły się trzy lata później.
Dopiero w 1971 roku postawiono obecny budynek, który nawiązywał do socrealistycznych projektów architektonicznych. Miał, w swoim założeniu, pasować do architektury Dworca Centralnego w Warszawie. Wpasował się też w nadchodzącą dobę gierkowską i zaplanowane na kilka lat później ogólnopolskie dożynki w Olsztynie, po których został nam między innymi Stadion Stomilu.
Burzyć czy remontować
Wojewódzki Konserwator Zabytków, po naprawdę długiej dyskusji i zmiennej argumentacji, zawyrokował ostatecznie, że budynek olsztyńskiego dworca zabytkiem nie jest. Trudno się takiemu wyrokowi dziwić, bo jego uroda nie jest nawet klasyką gierkowszczyzny.
Chwalić się budynkiem dworca Olsztyn przed przyjezdnymi nie bardzo może. Każdy, kto na dworcu PKP lub PKS wsiada do pociągu lub autobusu, dobrze czuje i smrodek, i słabą funkcjonalność obiektu.
Zwolennikiem wyburzenia jest oczywiście spółka, która za 12 milionów wykupiła od PKS jego część dworca. Jedynym opłacalnym dla tej spółki rozwiązaniem jest zarobienie na budowie centrum handlowego powiązanego z nowym dworcem. Trzeba jednak przyznać, że niektóre projekty, szczególnie te prezentowane przez Forum Rozwoju Olsztyna, mogą budzić zainteresowanie. Wręcz zachwycają ich wizualizacje, opis funkcjonalności i rozmach, z których to realizacji każdy olsztynianin mógłby być dumny.
Na przeszkodzie pomysłu wyburzenia i budowy od podstaw całego dworca stoi jednak struktura własności. PKP zapewne wolałoby remont swojej części obiektu, bo to przecież jest tańsze rozwiązanie. A wiadomo, że każda firma chce zaoszczędzić i jak najwięcej zarabiać.
Na dobre i na złe
Do pełnej gamy pomysłów brak jeszcze tylko zwolenników odbudowy dworca w dawnym stylu sprzed 250 lat. To zbyt kosztowne rozwiązanie dla PKP, a dla właściciela budynku PKS jest ślepą uliczką pod względem biznesowym.
I zapewne rację ma prezydent Piotr Grzymowicz. Obecny dworcowy klincz może trwać jeszcze długie lata. A przecież do tego dochodzą polityczne zależności, które dodatkowo utrudniają wypracowanie i wprowadzenie w życie któregokolwiek z rozwiązań. Tylko duchy przeszłości, zaklęte w gierkowskiej architekturze, mają się na olsztyńskim dworcu nadal dobrze.
Kara za ucieczkę śmierć? Ludzie popełniają błędy każdy z nas czasami kretyńskie. Za każdy mordować? Co z wami wszystkimi jest nie tak. Gdyby wasz syn za chwilową głupotę został zmiażdżony i doszczętnie połamany przez pędzące auto. Wszyscy jesteście hop do przodu, żałosne społeczeństwo, znawców, specjalistów, mędrców, cwaniaków i nie zastąpionych krytyków. Cytując pewnego marszałka;
„Naród wspaniały tylko ludzie kurwy”. Każdy jeden z was który uważa, że dobrze się stało powinien zostać poddany eutanazji lub zamknięty i resocjalizowany do puki człowiek myślący nie wyprze jaskiniowca i krótkowzrocznego kretyna.
Pozdrawiam.
😡😡😡 Mam nadzieję że rodzina chłopaka będzie miała dobrego papuge i te policyjne kurwy pozamykaja, a tam się już nimi zaopiekują 🤬🤬🤬