W czerwcu 2024 roku w miejscowości Bark koło Barczewa doszło do tragicznego zdarzenia, w którym siedmioletnia dziewczynka została śmiertelnie pogryziona przez psy z hodowli dogów niemieckich. Po kilku miesiącach śledztwa, właścicielka hodowli, 47-letnia Marta T., usłyszała zarzuty, informuje RMF24.
Tragiczne wydarzenia w hodowli psów
25 czerwca 2024 roku siedmioletnia dziewczynka przebywała na terenie legalnej hodowli psów w miejscowości Bark, prowadzonej przez Martę T. Dziecko było pod opieką właścicielki hodowli, weszło do kojca, w którym znajdowało się sześć dogów niemieckich. Z nieustalonych przyczyn psy zaatakowały dziewczynkę, zadając jej śmiertelne rany w okolicach głowy i szyi. Pomimo szybkiej interwencji, życia dziecka nie udało się uratować.
Śledztwo i postawione zarzuty
Prokuratura Rejonowa w Olsztynie wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci oraz narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. W toku postępowania ustalono, że klucz do kojca pozostawiony był w zamku, co umożliwiło dziecku samodzielne wejście do środka. Właścicielka hodowli, Marta T., nie przyznała się do winy i złożyła obszerne wyjaśnienia. Zastosowano wobec niej dozór policyjny oraz zakaz kontaktowania się z rodziną zmarłej dziewczynki. Kobiecie grozi kara do pięciu lat pozbawienia wolności.
Bezpośrednio po zdarzeniu sześć dogów niemieckich zostało przewiezionych do schroniska, gdzie przeszły kwarantannę i obserwację. Po zakończeniu procedur psy wróciły do hodowli, jednak właścicielka nie może nimi dowolnie dysponować, gdyż stanowią dowód rzeczowy w toczącym się postępowaniu. Hodowla była prowadzona legalnie, a właścicielka posiadała wszystkie niezbędne dokumenty wymagane do jej prowadzenia.
źródło: RMF24
