Na początku stycznia samolot linii WizzAir, który miał wylądować w Szymanach po 90 minutach kręcenia się nad lotniskiem, wylądował ostatecznie w Warszawie. Zdaniem pasażerów zawiniła obsługa naziemna w Szymanach.
Nieoczekiwane lądowanie. Lot z Londynu nie dotarł do Szyman
Czwartego stycznia samolot linii WizzAir, lot W 92182, który wystartował z lotniska Londyn-Luton, miał wylądować w Porcie Lotniczym Olsztyn-Mazury. Jednak po dotarciu w okolice Nidzicy samolot zaczął krążyć, nie decydując się na podejście do lądowania. W Szymanach na pasażerów czekali bliscy, którzy otrzymywali informacje, że samolot na pewno wyląduje, bo obsługa przygotowuje płytę. Ostatecznie samolot pozostał dodatkowo w powietrzu 90 minut, czyli niemal drugie tyle, ile trzeba lecieć z Londynu do Szyman, zanim załoga zdecydowała się wylądować w Warszawie. Tam część pasażerów organizowała sobie powrót do Olsztyna na własną rękę.
Przyczyną takiego obrotu sprawy były złe warunki pogodowe, które panowały w regionie – opady deszczu powodujące oblodzenie. Oczekujący na pasażerów feralnego lotu twierdzą, że otrzymywali informacje, że samolot wyląduje, a obsługa naziemna da radę przygotować płytę na czas.
Lotnisko informuje, że decyzja o pozostawaniu samolotu w tzw. holdingu, była decyzją pilotów. Jednak nie trzeba być fachowcem, żeby stwierdzić, że decyzja ta musiała być poparta zapewnieniami Portu Lotniczego Olsztyn-Mazury, że zdążą z przygotowaniem płyty. Tak się jednak nie stało, a Szymany uchylają się od odpowiedzi, czy zapewniały pilotów, że zdążą przygotować płytę.
Jak lotnisko przygotowywało się do zapowiadanych warunków pogodowych?
– O tym, że 4 stycznia będą trudne warunki pogodowe wiedzieliśmy już dzień wcześniej i wtedy zostały podjęte pierwsze przygotowania nawierzchni do lądowań – zapewnia Katarzyna Bartko z Portu Lotniczego Olsztyn-Mazury. –W czwartek 4 stycznia zespół utrzymania lotniska rozpoczął prace od godziny 5, na pasie bez przerw pracowały oczyszczarki i polewaczka, używając do tego dużych ilości chemii. Niestety nic to nie dało i samolot musiał wylądować w Warszawie.
Czytelnik TKO: – Tym samolotem wracały bliskie mi osoby. Na wszelki wypadek z Warszawy wróciły do Olsztyna prywatnym transportem bez sprawdzania, czy przewoźnik coś tam podstawi. Miały dość zafundowanych atrakcji z wioskowego lotniska. Skoro ten sam samolot wrócił do Szyman na 13, to mógł wrócić z pasażerami, bo ci dotarli do Olsztyna po 17.
Lotnisko psełdo …tu rządzi POPZPR i to normalne kilka lotów w tygodniu i nie mogą przygotować ,dajcie rządzić PIS pokażą wam jak to się robi jak 5 port kontenerowy Europy w Gdańsku ,będziecie jeszcze płakać za PIS