Sąd Okręgowy w Olsztynie skazał policjanta, który w 2018 roku w pościgu za motocyklem nie zdołał wyhamować i śmiertelnie potrącił motocyklistę. Sąd uznał, że przez 2 lata skazany nie będzie mógł pracować jako policjant, poza tym wydano wyrok roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata i nawiązki dla bliskich zmarłego.
W poniedziałek odbyła się rozprawa apelacyjna w tej sprawie – wydany wyrok jest prawomocny.
Pierwszy wyrok w tej sprawie zapadł w październiku ubiegłego roku. Wówczas sąd uznał policjanta za winnego spowodowania wypadku drogowego, w którym zginął motocyklista i skazał go na karę 1 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata i orzekł środek karny w postaci zakazu wykonywania zawodu funkcjonariusza policji na rok. W poniedziałek sąd wydłużył ten czas do dwóch lat. W pozostałej części wyroku nie zmienił.
Bliscy zmarłego motocyklisty prosili sąd w apelacji o podwyższenie orzeczonych dla nich nawiązek, ale sąd nie uwzględnił ich stanowiska; zdecydował, że wystarczające są orzeczone w październiku nawiązki w wysokości po 10 tys. zł na rzecz matki i ojca pokrzywdzonego oraz po 8 tys. zł na rzecz każdej z trzech sióstr pokrzywdzonego.
Do tragicznego wypadku z udziałem policyjnego radiowozu i motocykla doszło 22 kwietnia 2019 r. w Dobrym Mieście. Według ustaleń prokuratury Karol S. wraz z innym policjantem pełnił w tym dniu służbę w nieoznakowanym radiowozie, którego był kierowcą. Około godz. 16 funkcjonariusze zauważyli wyjeżdżający ze stacji paliw motocykl typu cross bez tablic rejestracyjnych. Postanowili zatrzymać go do kontroli.
Policjanci z włączonymi sygnałami dźwiękowymi i świetlnymi ruszyli w pościg. Jednak motocyklista nie reagował na te sygnały, nie zwolnił, ani się nie zatrzymał. Oba pojazdy poruszały się z prędkością ponad 100 km/h. W pewnym momencie pościg przeniósł się na drogę szutrową. Na tym odcinku drogi Karol S. miał nie zachować szczególnej ostrożności i nie utrzymać odstępu niezbędnego do uniknięcia zderzenia w razie hamowania lub zatrzymania się poprzedzającego pojazdu. W wyniku takiego zachowania kierowcy radiowozu miało dojść do uderzenia przodem samochodu w tylne koło motocykla, co w konsekwencji spowodowało upadek motocyklisty i jego śmierć.
Karol S. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i złożył wyjaśnienia, w których wskazał m.in., że podczas pościgu jego zamiarem nie było uderzenie w motocykl, lecz wyprzedzenie motocyklisty w możliwie dogodnym miejscu i zajechanie mu drogi w celu spowolnienia i zatrzymania tego pojazdu. Oskarżony wyjaśniał, że kiedy w pewnym momencie pomiędzy radiowozem, a motocyklem raptownie zmniejszyła się odległość, próbował wyhamować auto, ale niestety nie udało mu się uniknąć zderzenia.
Biegli uznali, a sąd podzielił ich zdanie, że kierujący motocyklem zachował się w sposób nieprawidłowy i niezgodny z przepisami, nie zatrzymując się do kontroli i podejmując ucieczkę przed funkcjonariuszami policji. Dowody wykazały jednak, że podejmując pościg policjanci nie poinformowali o tym dyżurnego, do czego byli zobowiązani, a ścigali motocyklistę po drodze, po której spacerowało w tym czasie wiele osób, przez co było to niebezpieczne. Sąd uznał też sam pościg za zbyt ryzykowny.
Zdaniem sądu policjant nie miał intencji uderzenia w uciekający motocykl i to, co się stało było zdarzeniem drogowe o charakterze nieumyślnym, chociaż zawinionym przez oskarżonego.
źródło: PAP
Chore. Jedynym winnym jest uciekający, gdyby nie miał nic na sumieniu nie uciekał by, gdyby nie uciekał nie byłoby pościgu, gdyby nie było pościgu nie byłoby śmierci. Teraz policjanci ci myślący nie będą nikogo gonić, bo kto wie? Może bandzior ma matkę, a nawet dwie siostry? Ja osobiście po tym wyroku czuje się dużo mniej bezpiecznie, bo to kolejny przykład, że bandyci są bardziej chronieni niż ludzie broniący naszego bezpieczeństwa.
Gdy za zabicie psa dostaje się wyższy wyrok niż za zabicie człowieka, to coś tu nie jest w porządku.