5.1 C
Olsztyn
niedziela, 22 grudnia, 2024
reklama

Prezes SM „Jaroty” atakuje przedstawicielkę protestujących. Marzena Olchowy odniosła się do zarzutów

WiadomościPrezes SM „Jaroty” atakuje przedstawicielkę protestujących. Marzena Olchowy odniosła się do zarzutów

Najnowsze wydanie miesięcznika „Jaroty” zawiera dość obszerny artykuł autorstwa prezesa spółdzielni mieszkaniowej Romana Przedwojskiego. Dotyczy on Marzeny Olchowy, która jest przedstawicielką wszystkich protestujących przeciwko spółdzielni mieszkańców. Kobieta zapowiada, że nie zamierza tak tego zostawić.

Protesty mieszkańców osiedli Jaroty i Nagórki przeciwko SM „Jaroty” trwają już od dłuższego czasu. Przedstawicielką protestujących spółdzielców jest właśnie Marzena Olchowy, która na konferencji prasowej zorganizowanej przez prezesa Romana Przedwojskiego została oskarżona m.in. o oszustwo czy brak uczciwości wobec własnej rodziny. Do tej pory kobieta nie miała szansy na wyrażenie swojego stanowiska w związku z tymi zarzutami.

Prezes Roman Przedwojski w ostatnim wydaniu miesięcznika „Jaroty” napisał dość długi artykuł na temat rzekomych oszustw Marzeny Olchowy. Zarzucił jej oszustwo wobec własnej rodziny, mieszkańców bloku, w którym kobieta posiada mieszkanie oraz mieszkańców całego miasta.

– Działalność Marzeny O., wiodącej prym wśród niezadowolonych fejsbukowiczów, ma dwa oblicza. Jedno z nich, to oficjalne, ukazuje nam odważną kobietę przeciwstawiającą się zakusom Zarządu Spółdzielni na zbiedniałych spółdzielców. Tego, że argumentacja Marzeny O. jest fałszywa, bo już u samej jej podstawy leży oszustwo polegające na posługiwaniu się cudzym zawiadomieniem o wzroście opłat za mieszkanie, byleby tylko dało się powiedzieć, że opłaty jej wzrosły o 60%, zamiast o 4,5%, nie da się niestety wyczytać z jej fejsbukowych wynurzeń, ani osób, które ją w tym wspierały. To stanowi tylko o części jej prawdziwego oblicza. W dziwny sposób liczba zmian w opłatach za mieszkanie dokonywanych w tym roku wzrosła jej z trzech do pięciu i zapomniała przy tym dopowiedzieć, że wśród tych trzech tylko jedna zależna była od Spółdzielni. Jej celem, a nam się wydaje, że zleconym zadaniem, było bowiem przedstawienie Spółdzielni w jak najgorszym świetle. Nikt bowiem nie da wiary zapewnieniom, że protest firmowała z powodu rocznej podwyżki opłat o 31 zł w zakresie opłat niezależnych od Spółdzielni i 11,50 zł w zakresie opłat zależnych. A musiała jeszcze trzykrotnie sprowadzić telewizję z Warszawy. Nie cofała się też przed oczywistymi kłamstwami nawet, gdy były łatwe do zdemaskowania. Chociażby to, że Zarząd Spółdzielni skrycie organizuje Walne Zgromadzenie i o jego posiedzeniu informuje zaledwie z jednodniowym wyprzedzeniem – napisał prezes w podsumowaniu artykułu.

Co na to Marzena Olchowy?

Kobieta już po konferencji prasowej, na której w jej stronę padły nieprzyjemne słowa, wstąpiła na drogę sądową. Marzena Olchowy uważa, że prezes naruszył jej dobra osobiste poprzez przedstawianie nieprawdziwych informacji na jej temat. Druga sprawa dotyczy publicznego ujawnienia danych wrażliwych, czyli złamania przepisów RODO przez Romana Przedwojskiego.

Marzena Olchowy odniosła się również do artykułu zamieszczonego w miesięczniku.

– Przeczytanie tego tekstu wywołuje śmiech u innych, ale nie u mnie. Prymitywny język redaktora w połączeniu z oszczerczym tekstem.

Nie jestem złodziejem, nikomu nic nie ukradłam.

Jeśli Prezes Roman Przedwojski uważa, że naruszyłam prawo, winien wszcząć drogę prawną. Forum publiczne nie jest odpowiednim miejscem do takich dyskusji wykorzystując przy tym środki finansowe mieszkańców Spółdzielni Mieszkaniowej SM Jaroty w Olsztynie z osiedli Nagórki – Jaroty – Pieczewo – NASZE ŚROKI Z NASZYCH CZYNSZÓW NA GAZETKĘ w stylu paszkwilu na mieszkańca tj. swojego pracodawcę.

Mam prawo, ja i moi bliscy, do poszanowania prywatności i dobrego imienia. Takie kłamstwa i oszczerstwa pozostaną w przestrzeni publicznej na zawsze i nie jest możliwe ich usunięcie, a nawet przeprosiny, i sprostowania, nie naprawią krzywdy, jaką mi wyrządził Zarząd SM Jaroty w Olsztynie, a przede wszystkim Prezes Roman Przedwojski.

Jestem osobą prywatną, mam prawo do poszanowania prywatności, a tym bardziej, że nie zalegam z płatnościami w spółdzielni, i nie ma prawa poruszać tematów o mnie i mojej rodzinie.
Spółdzielnia wznowiła druk miesięcznika „Jaroty”, w którym szkaluje swoich mieszkańców – chlebodawców.

Zatytułowany jest jako: „PISMO MIESZKAŃCÓW SPÓŁDZIELNI JAROTY” WYDANIE SPECJALNE
Należałoby sprostować to jako: „PISMO PREZESA SPÓŁDZIELNI JAROTY, gdyż spółdzielcy nie mają z tym wydawnictwem nic wspólnego. Od lat wiadomo, że jest to propagandowe narzędzie w rękach prezesa, które niestety opłacają mieszkańcy w swoich opłatach za mieszkanie. Treści tam umieszczane są ogólnikowe i nic nie wnoszą.

A jaki mają do nich stosunek czytelnicy? Można w tym miejscu zacytować słowa Jana Winnickiego z filmu „Alternatywy 4”: „nasi obywatele i tak w to nie uwierzą”.

W swoim piśmie napisanym w sposób prosty, z dużą dozą neologizmów próbuje manipulować mieszkańcami SM Jarot. Stosując metody socjotechniki usiłuje odwrócić uwagę mieszkańców jednej z największych spółdzielni mieszkaniowej od swoich poczynań niegospodarności, nieracjonalnego wydawania środków spółdzielców, a także braku transparentności.

Jest to kolejny przykład gdy, Prezes łamie zasadę mówiącą o tym, że nie gryzie się ręki, która go karmi.
Zadaję sobie pytanie dlaczego człowiek, który kieruje tak dużą firmą stosuje metody zastraszania, szpiegowania, używa języka, który przecież niektórzy z nas pamiętają z poprzedniej epoki PRL-u. Mamy 21 wiek, a czas dla niektórych jakby się zatrzymał. Dziś ludzie posługują się w komunikacji formami internetowymi, które są mało znane Prezesowi Jarot. Dominujące są tutaj fecebook, twister, blogi i inne portale. Mają bardzo szybki dostęp do wiedzy, i wiedza jest w zasięgu ręki, a przy odrobinie chęci zdobycie informacji odbywa się szybko. Umożliwia, to również kontakt rzeszy ludzi, jak w przypadku naszej grupy Nagórki Jaroty Pieczewo razem. Osobiście wstydziłabym się używać takiej formy dialogu.
Zastanawiającym jest fakt: Dlaczego, od tylu lat, osoba o kompetencjach związanych z uprawą ziemi i biologią ,,turkucia podjadka’’ zarządza firmą, którą finansujemy my, spółdzielcy?

To bowiem z naszych, moich, spółdzielców i mieszkańców pieniędzy Prezes Roman Przedwojski co miesiąc otrzymuje pobory. To ja wraz ze spółdzielcami jestem pracodawcą Prezesa i wszystkich pracowników Spółdzielni Mieszkaniowej SM Jaroty w Olsztynie. Przy tym mieszkańcy i spółdzielcy twierdzą, że Prezes Przedwojski traktuje Spółdzielnię tak, jakby to była jego prywatna firma. Cytuję mieszkańców ,, Spółdzielnia – królestwo, a mieszkańcy – chłopi pańszczyźniani ‘’ ,do których kieszeni w ostatnim czasie sięga coraz bardziej i dużą częstotliwością przez wprowadzane podwyżki, przy zyskach wykazanych w bilansie za rok 2020, a także wprowadzając w życie uchwały o podwyżkach płac dla siebie, pracowników i innych nagrodach. Uzasadnia wzrost płac wskaźnikiem 15,5% dla przykładu wprowadzeniem PPK. Nie wiem, czy w jakiejkolwiek firmie państwowej i prywatnej płace w stosunku rocznym wzrastają w tak wysokim procencie. Pozostawiam, to refleksji dla mieszkańców, jako pytanie retoryczne.

Chciałam podnieść do dyskusji publicznej fakt, że Spółdzielnia Jaroty jest zarządzana w sposób niejasny i mało przejrzysty. Nadal nie wiemy, gdzie trafiają nasze pieniądze, ponieważ udzielane odpowiedzi na nasze wnioski i zapytania są w bardzo długim terminie ok. 30 dni, odpowiedzi są wymijające, a nawet w jednym piśmie są odpowiedzi do kilku pism złożonych. Wszystkie te metody są stosowane po to, aby powiedzieć i nic nie powiedzieć, a jednocześnie przeciągnąć w czasie odpowiedź lub zniechęcić pytającego.

Uważałam i nadal jestem tego zdania, że wszystkie sprawy można rozwiązać poprzez dyskusję i ustalenia pomiędzy spółdzielcami oraz osobami, które zatrudniamy, by zarządzały naszym dobrem w sposób akceptowalny dla większości. Tymczasem Prezesi SM Jaroty odmówili rozmowy, spotkań, okazania stosownych dokumentów, informacji o wynagrodzeniach i wydatkach. Nie ujawnili dotąd wysokości ich wynagrodzenia razem i każdego z osobna, utrudniają uzyskanie kopii faktur, protokołów, planów, uchwał. Nie chcą nam wydać żadnych szczegółowych dokumentów dotyczących rozliczenia funduszu remontowego, a nawet funduszu socjalnego pracowników i emerytów. Czy to wszystko musi być, aż tak owiane dużą tajemnicą? A może owe dokumenty posiadają klauzulę „tajne”. A może Prezes twierdząc o mojej osobie ,, uczciwa inaczej’’ sam ma grzechy na swoim sumieniu. Człowiek z czystym sumieniem widząc co się dzieje stara się negocjować, prowadzić mediacje i nie ukrywać danych. Spółdzielnia jest w zasadzie instytucją publiczną wobec jej mieszkańców i mieszkańcy ponosząc koszty jej utrzymania powinni dostawać informacje w sposób prosty i rzetelny, jasny i przejrzysty, jak dla zwykłego Kowalskiego. U nas w spółdzielni wszystko jest ukrywane, a metodyka przekazu dla interesanta zagmatwana, żeby zniechęcić do dalszych wnikliwych pytań.

Czego Pan Prezes boi się? Konfrontacji z mieszkańcem, osobą, która jak każdy z większości mieszkańców Spółdzielni stara się normalnie żyć. Nie posiadam trzech domów, nie mam milionów na koncie. Jestem jak każdy z nas. Przeciętnym mieszkańcem Olsztyna, ciężko pracującym na utrzymanie siebie i swojej rodziny płacąc przy tym rachunki, którym zawsze się przyglądam, ponieważ koszty życia ostatniego okresu mając mieszkanie w spółdzielni wzrastają drastycznie, a przecież nie ma jeszcze końca roku i nie zapominając, ze od stycznia nowego roku otrzymamy kolejną podwyżkę.

Ma Pan za sobą pieniądze spółdzielców i cały sztab prawników. Nie trzeba się mnie bać, bo jak mniemam dotychczasowe Pana działania są wynikiem strachu.

Działania niczym z PRL-u dobrze mi są znane i mojej rodzinie, która doświadczyła na własnej skórze. Wspominam ten czas przez Pana Prezesa, ponieważ nagonki, podsłuchy, szykanowanie, zastraszanie, naruszanie dobrego imienia mojego i rodziny, dobrego wizerunku sprawiają, że odnoszę wrażenie, że czas się zatrzymał w epoce głębokiego PRL-U.

Dlaczego jedyną formą działania jaką Pan stosuje jest nagonka na mnie?

Te wszystkie szykany, które mnie spotkały są wynikiem tego, że dążę do ujawnienia nieprawidłowości i ich usunięcia.

Dlaczego próbuje mnie Pan zastraszyć i pognębić?

Działania te nie podobają się mieszkańcom SM Jaroty. Wiele osób popiera mnie i wspiera za co z góry pragnę Im podziękować.

Od Was Szanowni Państwo zależy, jak będziecie postrzegać rzeczywistość stworzoną w ramach konfabulacji Prezesa Romana Przedwojskiego oraz pomówieniach i oszczerstwach na innych spółdzielców, czy weźmiecie sprawy w swoje ręce i z odwagą postaracie się coś zmienić, a przede wszystkim opłaty i zarządzanie firmą, na których nam wszystkim najbardziej zależy – napisała.

Zapisz się do naszego newslettera

Wysyłamy tylko najważniejsze wiadomości

20 KOMENTARZY

20 komentarzy
Najlepsze
Najnowsze Najstarsze
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Kasztan
13 października 2021 14:00

Sekcja komentarzy opanowana przez trolle z „protestu”. Gratuluje, wystarczy kilku furiatów i Pan trener od magicznych sztuczek Bagiński i mamy już o czym pisać. Żenujące

Sąsiad
12 października 2021 22:00

Dajcie już spokój Marzenka wielka płaczka nagle. Z krzykiem pierwsza kręciła aferę a jak nie wyszło to teraz biedna pokrzywdzona. Wszystko to ustawka. I tak skoro sąsiadka nie płaci za śmieci a ja z innymi musimy to dopłacać to jest okradanie ale może jej moralność i intelekt tego nie ogarnia.

Polecane