25 czerwca olsztyńska prokuratura umorzyłą postępowanie w sprawie podsłuchiwania posłanki Iwony Arent (PiS) oraz byłego agenta CBA Tomasza Kaczmarka. Poseł zagroził, że będzie okupował budynek prokuratury, jeśli ta nie wznowi śledztwa. Postępowanie zostało wznowione, a redakcja tygodnika „Wprost”, który pierwszy napisał o sprawie, ma dostarczyć materiały na jakich się opierała, tworząc swój tekst.
Prokuratura Olsztyn-Północ, która prowadzi śledztwo zażądała od redaktora naczelnego pełnego artykułu „Love według PiS”, który ukazał się na łamach tygodnika 16 grudnia 2013. Prócz tego prokurator chciałby się zapoznać z „całością materiałów uzyskanych i posiadanych przy opracowaniu ww. artykułu w tym w szczególności w postaci nośników pamięci zawierających nagranie przebiegu rozmowy Arkadiusza Sztylc z posłem Tomaszem Kaczmarkiem oraz innych ewentualnych nagrań uzyskanych i posiadanych przy tej okazji mogących zawierać treści z nagrania innych osób w szczególności Arkadiusza Sztylc, Katarzyny Sztylc. Tomasza Kaczmarka i innych powiązanych z wymienionymi osobami”. Prokuratura uzasadnia swoje żądanie, twierdząc, że może to być dowód w sprawie.
Przypomnijmy. Pod koniec ubiegłego roku miesięcznik „Wprost” opublikował taśmy, na których mogliśmy usłyszeć posła Kaczmarka, jak grozi byłemu mężowi (Arkadiuszowi Sztylc) swojej obecnej partnerki (Katarzyna Sztylc teraz Kaczmarek), mówiąc „Za trzy sekundy wstanę i cię naje… Jedź do domu, bo ja cię napier… i mówię ci to szczerze: za trzy sekundy wstanę i cię naje… Spier…”. Nagranie miało powstać w jednym z olsztyńskich pensjonatów, gdzie posłanka Iwona Arent świętowała urodziny. Opublikowane taśmy zachwiały karierą polityczną posła, który doniósł do prokuratury, aby ta wszczęła śledztwo w sprawie nielegalnego podsłuchiwania posłów. 25 czerwca prokuratura umorzyła śledztwo. Jak tłumaczył dziennikarzom Jarosław Krzysztoń, szef prokuratury Olsztyn-Północ, z braku wystarczających dowodów. Poseł Tomasz Kaczmarek nie zgadzał się z tym orzeczeniem, twierdząc, że prokuratura nie wykonała wszystkich czynności, nie przesłuchując m.in. osoby, która dokonała nagrania, czy posłanki Iwony Arent oraz nie zbadała dodatkowego wątku, czyli zainstalowania podsłuchu w telefonie obecnej żony posła.
Na jakim etapie jest teraz postępowanie?
– Ze względu na dobro śledztwa nie chcemy ujawniać dodatkowych informacji – mówi Zbigniew Czerwiński, rzecznik prokuratury okręgowej. – Prawdopodobnie do końca sierpnia śledztwo zostanie zakończone i wówczas prokurator zadecyduje o dalszych losach postępowania.
rak