Do skrzynek mieszkańców bloku, w którym mieszka organizatorka protestów przeciwko podwyżkom w Spółdzielni Mieszkaniowej “Jaroty”, trafiły karteczki, rzekomo podpisane przez mieszkańców, które atakują panią Marzenę Olchowy. Jej zdaniem to sprawka prezesa spółdzielni.
Mieszkańcy Spółdzielni Mieszkaniowej “Jaroty” poszli “na wojnę” z zarządem w kwestii podwyżek. Pod gmachem spółdzielni zorganizowano protest, powstała grupa na Facebooku dla spółdzielców, a także zaangażowano w spór polityków – senator Lidię Staroń i Łukasza Michnika z Lewicy. To wszystko spotkało się z odpowiedzią zarządu SM “Jaroty”, który na specjalnej konferencji prasowej poinformował o złożeniu zawiadomienia do prokuratury przeciwko organizatorce protestów, pani Marzenie Olchowy.
Spór na tym się nie kończy. Kilka dni temu, do skrzynek bloku, w którym znajduje się mieszkanie po rodzicach pani Olchowy, wrzucono karteczki, pod którymi rzekomo podpisali się mieszkańcy bloku, na których widniała następująca wiadomość:
– Od 3 lat płaciliśmy za osoby, które mieszkały w mieszkaniu, które wynajmowała p. Olchowy bez zgłoszenia do spółdzielni faktycznej liczby osób. Nareszcie te osoby się wyprowadziły, ale my zostaliśmy z kosztami — płaciliśmy za windy, gaz, prąd, śmieci!
Zdaniem pani Marzeny, to zagrywka prezesa spółdzielni:
– Brawo Panie Prezesie. My tu znamy się wszyscy od dziecka i nikt nikomu nie robi takich świństw, nie donosi — podkreśla Marzena Olchowy. — Metody ubeckie i szkoła Breżniewa. Człowiek wykształcony, jak Pan, a schyla się Pan do tak niskiego poziomu. Dalej narusza Pan moje dobra osobiste. Brnie Pan w to coraz lepiej. Wychodzą teraz Pana pomówienia na mój temat. Jeżeli się Pan nie uspokoi ze swoimi pracownikami podejmę również stosowne kroki prawne wobec Pana osoby – pisze na Facebooku pani Marzena.
W rozmowie z Gazetą Olsztyńską, prezes Roman Przedwojski ustosunkował się do tematu mieszkania pani Olchowy, a także karteczek w skrzynkach pocztowych mieszkańców:
– Zadzwoniła jedna z mieszkanek spółdzielni i powiedziała, że lokatorzy z mieszkania pani Olchowy wreszcie się wyprowadzili. Mówiła o trzech osobach. Ile jeszcze tam mieszka? Nie wiemy. A zgłoszona do spółdzielni jest jedna. I na jedną osobę są też naliczane opłaty. Można więc powiedzieć, że wcześniej pani Olchowy okradała innych mieszkańców. I teraz musi się z tego wytłumaczyć — wyjaśnia prezes Roman Przedwojski. — Pani Olchowy nie mieszka w budynku, w którym jest 107 mieszkań. To pierwszy trzybryłowy wieżowiec, jaki spółdzielnia postawiła. To wręcz szafa trzydrzwiowa. Mieszkańcy nie mają ze sobą kontaktu. Jest winda, więc często się nie widują. Ale doskonale wiedzą, co się u kogo dzieje przynajmniej w swojej klatce schodowej. Dlatego ktoś wpadł na pomysł, żeby podrzucić ludziom karteczki i nagłośnić sprawę. Bo wiadomo, że wtedy taka informacja dotrze do wszystkich. Z mediów społecznościowych nie każdy korzysta. W końcu mieszkańcy się obudzili. Myślę, że to efekt informacji, jakie przekazaliśmy publicznie. Pani Olchowy nie mieszka w mieszkaniu po zmarłej matce. Kiedy jeszcze żyła, dała córce upoważnienie do załatwiania spraw urzędowych. Jednak wraz z jej śmiercią ono wygasło. Pani Olchowy początkowo mogła być tego nieświadoma, chociaż jej to wyjaśniliśmy rok temu, mimo to cały czas z niego korzystała. Mieszkanie ma prawie 73 metry kwadratowe. Postępowanie spadkowe jeszcze nie jest zakończone. Póki co, pani Olchowy nie ma żadnego tytułu prawnego do tego lokalu. Jest jednak w gronie spadkobierców. Ludzie się dziwią, że mają wysokie czynsze. Między innymi muszą płacić za większe zużycia mediów, bo muszą pokryć różnice między fakturami a wpłatami od mieszkańców. To nie jest w porządku. Oczywiście nie chodzi tu tylko o panią Olchowy, bo w naszej spółdzielni może być więcej takich mieszkań. I wcześniej, jak ludzie przymykali na to oko, tak teraz się z tym nie godzą. Od kwietnia to się trochę zmieniło, bo śmieci są rozliczane za każdy zużyty metr sześcienny wody. Ale nie da się tak rozliczyć prądu lub gazu. Im więcej lokatorów, tym częściej korzystają z windy i zapalają światło na klatce. Dlatego mieszkańcy w końcu chcą z tym skończyć – powiedział prezes Gazecie Olsztyńskiej.
Przedwojski to co robisz jest OBRZYDLIWE.
Panie Prezesie najlepiej “kota odwrócić ogonem “!