Artykuł pochodzi z nowej strony Opinie Olsztyn.
Działania Piotra Grzymowicza, prezydenta Olsztyna sprawiają coraz mocniejsze wrażenie, że włodarz Olsztyna idzie prostą drogą do proklamowania niepodległości miasta. Niepodległości od Polski, ale przede wszystkim od zdrowego rozsądku. Trudno uniknąć analogii do „Króla Maciusia Pierwszego”, arcydzieła literatury dziecięcej pióra Janusza Korczaka. Jeszcze trudniej zrozumieć, czemu nie sięgnął do niej Grzymowicz. Z pewnością jest lekturą prostszą, niż Konstytucja, czy obowiązujące w Polsce ustawy – których Piotr Grzymowicz również nie przeczytał.
Przeglądając wiadomości z Olsztyna i tysiące profili Olsztyniaków w serwisach społecznościowych niełatwo przeoczyć pradeklarację niepodległości Olsztyna napisaną odważnie przez obecnego prezydenta miasta. Uderza nie tyle bunt Piotra Grzymowicza stojący w jawnej sprzeczności z podstawą polskiej państwowości, ale przede wszystkim brak – ujmijmy to delikatnie – ciągłości logicznej w słowach i działaniach prezydenta Olsztyna. To wyjątkowo zła wróżba dla przyszłości Olsztyna! I chyba dobry moment na to, aby prezydentowi podziękować, zanim wypowie wojnę np. województwu pomorskiemu, czy podlaskiemu – czego w związku z obecnymi deklaracjami prezydenta, wykluczyć się nie da.
Grzymowiczowskie non possumus
„Determinacja rządzących w dążeniu do przeprowadzenia wyborów prezydenckich w czasie pandemii koronawirusa powoduje, że wchodzą one w nieprzewidywalną fazę. Dzisiaj złożyłem do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa polegającego na próbie wyłudzenia danych osobowych mieszkańców Olsztyna” – pisze ów. Wyjaśnia, dalej że nie może ułatwić władzom Rzeczpospolitej przeprowadzenia wyborów prezydenckich i nie zamierza tego zrobić. Jakkolwiek na to nie patrzeć, żaden konstytucyjny przepis nie przewiduje wypowiedzenia posłuszeństwa władzom Rzeczpospolitej przez samorządowca. Nawet z największym mandatem poparcia (a takiego przecież Piotr Grzymowicz nie posiada) prezydent miasta pozostaje obywatelem Rzeczpospolitej i musi przestrzegać przepisów fundamentalnych dla istnienia państwowości. Jednym z filarów tej państwowości jest demokracja (pośrednia w przypadku Polski, choć z bezpośrednimi wyborami) i trójpodział władzy.
Ustrój demokracji pośredniej polega na tym, że obywatele – wszyscy, którzy chcą, bo wybory nie są obowiązkowe! – wybierają w wyborach bezpośrednich swoich przedstawicieli do Sejmu i Senatu. Decydują również, kto przez najbliższą kadencję będzie pełnił rolę Prezydenta Państwa, osoby do której należy nie tylko reprezentowanie Polski na arenie międzynarodowej, ale również pilnowanie porządku prawnego Rzeczpospolitej. Prezydent, w końcu, podpisuje ustawy przegłosowane przez posłów i senatorów – w naszym porządku prawnym nie ma miejsca dla braku prezydenta. Konstytucja nie przewiduje obecnej sytuacji, kiedy – w związku z wydarzeniem nadzwyczajnym, a jest nim wybuch pandemii – naród nie wybiera głowy państwa. Gdyby tak się stało, Polska znalazłaby się w kryzysie konstytucyjnym zagrażającym naszej państwowości, bo władze ustawodawcze miałyby związane ręce. Interlex, osoba pełniąca obowiązki głowy państwa w przypadku wakatu na prezydenckim fotelu (jest nim Marszałek Sejmu), w tej sytuacji nie może funkcjonować. Dlaczego? Bowiem Konstytucja precyzyjnie przewiduje tylko dwa przypadki, kiedy to Marszałek Sejmu pełni funkcję głowy państwa przejmując jego obowiązki – jest to śmierć prezydenta, lub rezygnacja z funkcji. Koniec kadencji i niewybranie nowego prezydenta pozbawia Polskę głowy państwa, a niepoprzedzony wyborami prowadzi do kryzysu konstytucyjnego, na który nasz kraj nie jest obecnie gotowy. Aby go uniknąć obecna większość parlamentarna zaproponowała zmianę ordynacji wyborczej i zezwolenie na przeprowadzenie wyborów drogą korespondencyjną. Za dostarczanie kopert wyborczych i odbieranie głosów odpowiadać miałaby Poczta Polska, państwowa instytucja użyteczności publicznej.
Te straszne dane osobowe
Prezydent Piotr Grzymowicz nie chce udostępnić Poczcie Polskiej list wyborców uprawnionych do głosowania. Dlaczego? Jego zdaniem (choć odwołuje się tu do anonimowej, choć renomowanej – jak zapewnia, kancelarii prawnej) udostępnienie takich list byłoby złamaniem ustawy o ochronie danych osobowych. Rzecz zupełnie niezrozumiała, bo trudno znaleźć instytucję, która do danych osobowych miałaby większy dostęp, niż właśnie poczta a jej nieograniczonym dostępem do bazy PESEL (chodzi oczywiście o pracowników poczty dopuszczonych do tej bazy). Nie dość, że zna nazwiska i adresy mieszkańców, to może mieć dostęp do ich danych bankowych – a to przez swoje agencje bankowe i ubezpieczeniowe. Bank Pocztowy jest członkiem Biura Informacji Kredytowej i w dowolnej chwili może sprawdzić stan finansów – również Piotra Grzymowicza, a w innych bazach danych, czy nie jest na przykład niczyim dłużnikiem.
Udostępnienie spisu wyborców jest po prostu technicznym ułatwieniem przeprowadzenia wyborów prezydenckich przy założeniu, że będą one przeprowadzone metodą korespondencyjną. Odmowa z odwołaniem się do ustawy o ochronie danych osobowych nie najlepiej świadczy o kondycji prezydenta. Doskonale zaś o jego złej woli.
Republika, czy Królestwo Warmińskie?
Upór Piotra Grzymowicza, przy założeniu że rzeczywiście kontaktował się z jakimiś prawnikami, może prowadzić tylko do przekonania, że widzi dla Olsztyna świetlaną przyszłość niepodległej republiki np. warmińskiej. Że zna sposób na gospodarczą niezależność Warmii od reszty Polski, oraz, że potrafi obronić tę modną dzisiaj – jak to jest w Katalonii i Szkocji – niepodległość przy pomocy Straży Miejskiej szybko przerobionej na lokalną, acz dzielną i bitną armię wierną swojemu dowódcy naczelnemu. No, chyba że to nie o republikę chodzi. Wszak nie od dziś wiadomo, że małymi państwami lepiej zarządza się z tronu, niż z fotela, a nasz piękny region zasługuje na monarchię. Tu czas na cytat z „Króla Maciusia Pierwszego” – bodaj najlepiej pasujący do wizji Piotra Grzymowicza. „Żołnierz jednym karabinem jednej broni głowy. A jednym głupim językiem zgubić może nie tylko własną głowę, ale cały oddział”. Oby Piotr Grzymowicz nie zgubił ambicjami (i językiem) całego miasta.
Paweł Pietkun
Artykuł pochodzi z nowej strony Opinie Olsztyn.
Opinie Olsztyn? autorzy: Antoni Górski, Jerzy Szmit, Paweł Pietkun, Radosław Nojman. Proste skojarzenie.
Niestety, nie mieszkam już w Olsztynie. Ale gdybym mieszkał, to wytoczył bym proces panu prezydentowi o pozbawienie mnie podstawowych praw wynikających z Konstytucji RP.