Ma na imię Borys. Prawdopodobnie urodził się w dziupli na drzewie i nigdy z niego nie schodzi. Nie wiadomo dlaczego boi się zejść na dół. I tak już od pięciu lat. Jedzenie podają mu na specjalnej tyczce z rynienką mieszkańcy Bartoszyc.
– 6-7 lat temu przed wyburzeniem starej kamienicy, strażacy wyłapywali koty które ten pustostan zamieszkiwały opowiada – Jerzy Mościcki. – Najprawdopodobniej jakiś mały kotek szukał schronienia na drzewie. Wszedł na nie i tak od wielu lat w obawie przed strażakami nie schodzi. Już dwa razy straż pożarna próbowała go zabrać z tego drzewa ale kot okazał się sprytniejszy od strażaków. Nie zetną pięknego zdrowego dęba przez kota? On nikomu nie przeszkadza, ludzie się nim opiekują, za pomocą wysięgnika z formą do pieczenia ciast w które nasypywana jest karma, dokarmiają kota – dodaje pan Jerzy.
Ja od niedawna tutaj mieszkam, kot tutaj już był jak się wprowadziliśmy – mówi pani Ewelina Wieczorek. – Borys tak jakoś go nazwaliśmy, ktoś z mieszkańców codziennie rano i wieczorem dokarmia tak go nazwał i się przyjęło. Borys jest ciekawski wszystko obserwuje z drzewa wypatruje strażaków a jak oni się zbliżają to się chowa do dziupli.
Tak urodził się w tej dziupli i miał rodzeństwo, matkę potrącił samochód, te kocięta które zeszły ktoś przygarnął. Borys….jak się zwie ma ok 6-7 lat 🙂 dokarmiałam jego matkę 🙂 pozdrawiam
Był szop Edward acteraz bedzie kot Borys. Zaraz peenie znsjdzie sie jakas kolejna stuknieta wlascicielka celebrytka.