Europosłowie w Strasburgu zajęli się sprawą, która pozornie brzmi błaho, ale budzi ogromne emocje – czy producentom żywności roślinnej wolno używać nazw takich jak „burger”, „stek”, „mleko” czy „kiełbasa”?
Europosłowie chcą zakazać nazw „kiełbasa” i „burger” w produktach roślinnych
We wtorek 7 października 2025 roku Parlament Europejski w Strasburgu przegłosował poprawkę zakazującą stosowania nazw mięsnych w odniesieniu do produktów pochodzenia roślinnego. Za przyjęciem zmian opowiedziało się 355 europosłów, przeciw było 247. Oznacza to, że jeśli nowe przepisy wejdą w życie, na sklepowych półkach może już nie pojawić się „burger z tofu”, „mleko roślinne” czy „kiełbasa sojowa”.
Unijni urzędnicy argumentują, że nowe regulacje mają zapobiec wprowadzaniu konsumentów w błąd i chronić tradycyjne nazwy produktów mięsnych. Ich zdaniem nazwy takie jak „stek roślinny” czy „kiełbasa wegańska” mogą mylić klientów, którzy nie zawsze zwracają uwagę na etykiety.
Z kolei producenci żywności roślinnej przekonują, że terminologia jest powszechnie zrozumiała i nie wprowadza nikogo w błąd. Jak zauważają, słowa „burger” czy „kiełbasa” odnoszą się dziś raczej do formy i sposobu przygotowania dania, a nie do jego składu.
Co dalej po głosowaniu? Zakaz nie wejdzie w życie od razu
Choć głosowanie zakończyło się przyjęciem poprawki, to jeszcze nie koniec sprawy. Teraz rozpoczną się negocjacje między Parlamentem Europejskim, Komisją Europejską i państwami członkowskimi, które zdecydują o ostatecznym kształcie przepisów.
Proces ten może potrwać wiele miesięcy, dlatego „kiełbasy sojowe” czy „burgery z ciecierzycy” nie znikną z półek od razu. Dopiero po przyjęciu ostatecznej wersji aktu prawnego kraje członkowskie będą musiały dostosować swoje przepisy i dać producentom czas na zmianę etykiet oraz materiałów reklamowych.
Według analityków, zakaz może wywołać poważne skutki gospodarcze, ponieważ rynek żywności roślinnej w Europie rośnie w tempie ponad 20% rocznie, a firmy inwestują miliony euro w rozwój produktów alternatywnych dla mięsa.
Spór o język i przyszłość rynku żywności w Unii Europejskiej
Dyskusja nad nazewnictwem produktów roślinnych to element szerszego sporu między branżą mięsną a producentami żywności roślinnej. Ci pierwsi argumentują, że „mięsne” nazwy to forma nieuczciwej konkurencji i nadużycie tradycyjnych pojęć. Zwolennicy diet roślinnych twierdzą natomiast, że Unia zamiast ograniczać słownictwo, powinna promować zdrowe, zrównoważone wybory żywieniowe.
To nie pierwszy raz, gdy temat budzi kontrowersje. W 2020 roku podobna propozycja zakazu została odrzucona. Teraz jednak unijni decydenci wrócili do pomysłu. Niewykluczone, że w najbliższych miesiącach temat wróci w debacie publicznej, bo część państw – w tym Polska i Niemcy – może sprzeciwić się nowym regulacjom. Do czasu zakończenia negocjacji „kiełbasy sojowe” i „wegańskie burgery” pozostaną więc legalne, ale ich przyszłość w Unii Europejskiej wciąż stoi pod znakiem zapytania.
