W sobotni poranek, 12 lipca, Olsztyn stał się świadkiem poruszającej ceremonii pogrzebowej, która poruszyła nie tylko lokalną społeczność, ale i całe środowisko motocyklowe w regionie. Setki osób pożegnały Tomasza D., znanego wśród przyjaciół jako „Tomala”, „Laweciarz” lub „Smalec” — charyzmatycznego motocyklistę.
Motocykliści z całego regionu pożegnali tragicznie zmarłego kolegę
W sobotni poranek, 12 lipca, Olsztyn stał się świadkiem wyjątkowej ceremonii pogrzebowej, która poruszyła nie tylko lokalną społeczność, ale i całe środowisko motocyklowe. Setki osób zebrały się, by pożegnać Tomasza D. (49 l.) — charyzmatycznego motocyklistę, znanego pod pseudonimami „Tomala”, „Laweciarz” czy „Smalec”.
Ponad stu motocyklistów przyjechało na uroczystość, by towarzyszyć mu w jego ostatniej podróży. Po mszy świętej w Kościele św. Józefa w Olsztynie kondukt ruszył ulicami miasta w stronę cmentarza komunalnego przy ul. Poprzecznej. Długi sznur jednośladów, ryczące silniki i błysk reflektorów stworzyły niezwykle wzruszający widok.
Zginął, ratując życie innych. Tragiczny wypadek pod Pasymiem
Tomasz D. zginął w tragicznym wypadku, do którego doszło 5 lipca na trasie Pasym–Szczytno (DK53). Doszło tam do czołowego zderzenia dwóch motocykli: jednego prowadzonego przez Tomasza, drugiego – przez 19-letniego kierowcę z Leleszek.
Jak wynika z relacji świadków i bliskich, Tomasz w ostatniej chwili zjechał z drogi, chcąc uniknąć uderzenia w samochód osobowy, którym jechała ciężarna kobieta z mężem. W ten sposób uratował ich życie, narażając własne. Ten gest był ostatnim w jego życiu – i najbardziej heroicznym.
Kim był Tomasz „Tomala” D.? Motocyklista, który łączył ludzi
Tomasz D. był postacią znaną i cenioną wśród motocyklistów. Przyjaciele mówili o nim jako o człowieku z sercem na dłoni, wiecznym gadułą z poczuciem humoru, który potrafił rozśmieszyć i pocieszyć. Zawsze miał czas dla innych, zawsze jeździł z pasją.
Motocykl nie był dla niego tylko maszyną – był sposobem życia. Przemierzył jednośladem całą Polskę i wiele krajów Europy. Marzył o wyjeździe do Szwajcarii i zawsze cieszył się z każdej nowej trasy. Wspólne wyjazdy, spotkania i zloty były jego codziennością.
Ostatnia droga motocyklisty z Olsztyna – przejmujący kondukt z udziałem jednośladów
Choć tragiczny wypadek zabrał Tomka zbyt wcześnie, pozostawił po sobie ślad, którego nie da się zatrzeć. Wspomnienia, zdjęcia, historie – to wszystko nadal żyje wśród jego przyjaciół i rodziny. A motocykl, który dla niego był symbolem wolności, stał się również symbolem pamięci.
W dniu pogrzebu kask motocyklowy spoczął obok urny – jako ostatni towarzysz drogi. „Tomala” odjechał, ale jego obecność wciąż będzie wyczuwalna – na kolejnych zjazdach, wszędzie tam, gdzie zawarł przyjaźnie, gdzie pomagał, gdzie się śmiał i gdzie był po prostu sobą.
źródło: fakt.pl
