Niektóre interwencje policji potrafią zaskoczyć nawet najbardziej doświadczonych funkcjonariuszy. W Miłkowie policjanci po raz kolejny zostali wezwani do awantury domowej, która… wcale się nie odbyła. Zgłaszający nie potrafił podać powodu wezwania, a gdy już to zrobił, funkcjonariusze nie kryli zdumienia. Tym razem zamiast mandatu sprawa trafi do sądu.
Nieuzasadnione wezwanie policji
Środowe popołudnie (26 lutego) w Miłkowie nie zapowiadało się wyjątkowo, aż do momentu, gdy policjanci otrzymali zgłoszenie o awanturze domowej. Po przybyciu na miejsce funkcjonariusze zastali dwóch nietrzeźwych braci, ale żadnej kłótni nie potwierdzili. Zgłaszający początkowo nie był w stanie podać powodu interwencji, a po chwili przyznał, że wszystko zaczęło się od sporu o to, kto ma smażyć frytki.
Jak się okazało, 44-latek nie pierwszy raz nadużył numeru alarmowego. Wcześniejsze mandaty nie przyniosły skutku, więc policjanci zdecydowali się skierować sprawę do sądu.
Numer alarmowy to nie zabawka
Policja przypomina, że numer 112 służy do zgłaszania realnych zagrożeń. Każde bezpodstawne wezwanie angażuje funkcjonariuszy, którzy mogliby w tym czasie pomagać osobom faktycznie potrzebującym pomocy. Zgodnie z przepisami, fałszywe zgłoszenia mogą skutkować karą finansową, a nawet aresztem.
Nie wiadomo, czy bracia w końcu usmażyli frytki, ale jedno jest pewne – 44-latek niebawem będzie musiał tłumaczyć się przed sądem. Policja apeluje o rozwagę i odpowiedzialne korzystanie z numerów alarmowych.
źródło: KPP Lidzbark Warmiński