Lotnisko w Szymanach od lat generuje straty. W tym roku z budżetu województwa trzeba będzie dopłacić do niego około 20 milionów złotych. Niektórzy radni wojewódzcy uważają, że region ma ważniejsze potrzeby, których zaspokojenie bardziej przysłużyłoby się mieszkańcom.
Do lotniska w Szymanach trzeba dopłacać
O tym, że lotnisko w Szymanach przynosi straty, pisaliśmy kilkakrotnie. Według portalu Pasażer.com w 2018 roku zabrakło 23 milionów złotych, choć rzecznik portu określał stratę operacyjną na 5,5 miliona złotych. W 2019 roku samorząd województwa warmińsko-mazurskiego musiał dopłacić do funkcjonowania lotniska 13 milionów złotych. Plan Generalny Lotniska i Strategia Rozwoju Portu zakładały osiągnięcie progu rentowności w 2027 roku. Planowano między innymi uruchomienie nowych połączeń i rozszerzenie działalności okołolotniskowej, która miała przynieść dodatkowe dochody. Te założenia zaburzyła pandemia, która doprowadziła do drastycznego spadku sprzedaży biletów.
Lotnisko w Szymanach nadal wymaga dofinansowywania z budżetu wojewódzkiego. W tym roku kwota ta ma wynieść około 20 milionów złotych. I chociaż w sezonie wakacyjnym ruch pasażerski był dość spory, na razie nie ma mowy o powrocie do poziomu sprzed pandemii.
Nie wszystkim podoba się dopłacanie do nierentownego lotniska.
Czy region stać na dopłacanie do Portu lotniczego Olsztyn-Mazury?
Wiceprzewodniczący klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości w sejmiku województwa warmińsko-mazurskiego dr Marcin Kazimierczuk uważa, że nie. Swoje racje przedstawił podczas ostatniej sesji sejmiku województwa oraz w rozmowie z Andrzejem Piedziewiczem w programie „Poranne Pytanie” w Radiu Olsztyn.
Radny podkreślił, że jak najbardziej jest za rozwojem strefy cargo i strefy związanej z przedsiębiorczością, jednak uważa, że region nie może co roku łożyć kilkudziesięciu milionów złotych na „zasypywanie dziury lotniskowej”, bo go na to nie stać.
– Chodzi o to, abyśmy my, jako biedny samorząd województwa warmińsko-mazurskiego, który ma swoje problemy komunikacyjne, nie łożyli milionów złotych na transport lotniczy, kiedy nie mamy transportu autobusowego, kiedy mamy tak złe drogi wojewódzkie – powiedział.
Dr Kazimierczuk uważa, że dla przedsiębiorców bardziej korzystne byłoby zainwestowanie tych środków w poprawę stanu dróg wojewódzkich, rozwój transportu autobusowego i kolejowego, czyli to, co na co dzień dotyczy większej liczby osób.
Jakiś czas temu nasza redakcja zwracała uwagę na problemy z… dostaniem się na lotnisko w Szymanach. POLREGIO znacznie ograniczyło rozkład szynobusów, przez co nie było możliwości dojechania nimi na większość lotów, a prywatni przewoźnicy drastycznie podnieśli ceny, licząc sobie nawet 50 złotych za kurs z Olsztyna na lotnisko – czyli więcej, niż za bilet kolejowy do Warszawy czy lot z Szyman do Wrocławia i niewiele mniej niż lot z Szyman do Londynu.
– Trzeba wiedzieć, że ustawa o samorządzie województwa mówi, że naszym zadaniem, czyli zadaniem samorządu województwa jest zabezpieczenie potrzeb transportowych naszych mieszkańców – powiedział. – Im dłużej funkcjonuje to lotnisko, tym więcej musimy dopłacać. Gdybyśmy zsumowali te wszystkie dopłaty, to wyjdzie nam kilkaset milionów złotych, które można by było przeznaczyć na inne cele, cele, które mają zabezpieczać podstawowe potrzeby transportowe mieszkańców Warmii i Mazur.
Radny Kazimierczuk zdecydowanie wolałby dopłacać do portu w Elblągu, który uważa za „impuls rozwojowy” województwa warmińsko-mazurskiego, a który stracił ostatnio dofinansowanie ze środków unijnych.
Port lotniczy Olsztyn-Mazury to szansa na rozwój dla całego regionu
Marcin Kuchciński, wicemarszałek województwa warmińsko-mazurskiego, przedstawiciel Platformy Obywatelskiej, doradza patrzenie na lotnisko bardziej globalnie, jako na inwestycję, która przynosi zyski całemu regionowi.
Przyznaje, że w tym roku do lotniska w Szymanach trzeba będzie dopłacić blisko 20 milionów złotych, a liczba pasażerów nie dogania poziomu sprzed pandemii. Zwraca jednak uwagę, że port lotniczy to nie tylko ruch pasażerski.
– Gdyby nie lotnisko, nie byłoby terenów inwestycyjnych i nie byłoby olbrzymiego wsparcia w wysokości 60 milionów złotych na uzbrojenie tych terenów inwestycyjnych, dzięki którym przyciągniemy na pewno sporą ilość przedsiębiorców, którzy oczywiście dadzą miejsca pracy i sami będą płacili podatki. Rozwijamy strefę cargo, pomagamy naszym przedsiębiorcom z całego województwa, po to, żeby mogli wyeksportować swoje produkty do innych krajów Europy, ale również i świata – wyjaśniał marszałek Kuchciński, podkreślając, że zarząd województwa uważa tę inwestycję za uzasadnioną.
– Jedną z idei samorządu, również samorządu województwa, jest zrównoważony rozwój, zrównoważony rozwój całego województwa, służenie mieszkańcom, również przedsiębiorcom, którzy później w swoich podatkach oddają w jakiś sposób swoją część. My stwarzamy im po prostu takie warunki. Ja podkreślam to, że nie możemy patrzeć na lotnisko jako typową spółkę lotniczą czy jakąkolwiek spółkę prawa handlowego, tylko patrząc globalnie, jak ona przynosi zyski całemu regionowi – zaznaczył.
Według badań przeprowadzonych przez Polską Izbę Turystyki około 30 procent pasażerów lotniska w Szymanach to turyści, którzy średnio zostawiają około 150 euro, co od początku istnienia lotniska daje prawie 120 milionów złotych.
źródło: Gazeta Wyborcza