-0 C
Olsztyn
środa, 25 grudnia, 2024
reklama

Pacjentka w szpitalu w Olsztynie zmarła w wyniku błędu medycznego. Rodzina obarcza winą prof. Maksymowicza

OlsztynPacjentka w szpitalu w Olsztynie zmarła w wyniku błędu medycznego. Rodzina obarcza...

Sąd Apelacyjny w Białymstoku wydał wyrok w sprawie błędu medycznego, do którego doszło w olsztyńskim szpitalu i w wyniku którego zmarła kobieta. Mający nadzorować pracę mniej doświadczonego lekarza znany neurochirurg prof. Wojciech Maksymowicz, wbrew temu, co zapisano w dokumentacji, nie był obecny podczas całej operacji. Winny jest cały zespół lekarski. Wyrok jest prawomocny. Sprawie przyjrzał się portal Wirtualna Polska.

Bulwersujące nieścisłości w dokumentacji

W 2015 roku w olsztyńskim szpitalu podczas zabiegu doszło do błędu medycznego, który doprowadził do śmierci kobiety. Bulwersujące okoliczności sprawy w październiku 2021 roku ujawniła „Wirtualna Polska”.

Zabieg wykonywał jednoosobowo niedoświadczony lekarz, który nie miał stosownych uprawnień. Miał mu asystować prof. Wojciech Maksymowicz – znany neurochirurg, autorytet w tej dziedzinie i poseł Polski 2050. Podczas rozprawy przyznał, że mimo zapisów w dokumentacji medycznej nie przebywał stale w sali operacyjnej, a tylko do niej zaglądał. Powoływał się na zgodę krajowego konsultanta w dziedzinie radiologii na to, aby zabieg przeprowadził niedoświadczony lekarz w trakcie specjalizacji – konsultant twierdzi, że podpis na dokumencie nie jest jego podpisem, a jego sekretariat używa innego nagłówka niż zaprezentowany przez Maksymowicza.

Do tej pory neurochirurg bronił się, że w sprawie nie zapadł jeszcze prawomocny wyrok, w podobnym tonie wypowiadał się Szymon Hołownia, lider Polski 2050.

Sąd Apelacyjny w Białymstoku wydał właśnie prawomocny wyrok w tej sprawie: winny jest cały zespół lekarski. Kluczowe nagranie wideo jest „częściowo uszkodzone lub niepełne”.

Zabieg wykonywał niedoświadczony lekarz

30 sierpnia 2015 roku 81-letnia Maria U. ze skierowaniem od neurologa trafiła do kliniki neurochirurgii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Olsztynie. Była samodzielna, poruszała się bez trudu, wypowiadała się logicznie. Następnego dnia przeszła zabieg angiografii tętnic szyjnych.

W zabiegu, według dokumentacji medycznej, uczestniczyło pięć osób: Mariusz S. – przeprowadzający zabieg lekarz w trakcie specjalizacji, prof. Wojciech Maksymowicz – mający czuwać nad przebiegiem zabiegu znany neurochirurg, anestezjolog i dwie pielęgniarki.

Dopiero po latach, na sali sądowej, prof. Maksymowicz przyzna, że nie był obecny podczas całego zabiegu.

„Nadzorowałem zabieg, który wykonywał Mariusz S. w dniu 31 sierpnia 2015 roku. Nie byłem przez cały czas zabiegu na sali, ale przyszedłem w trakcie. Byłem w gotowości w pobliżu. Nie pamiętam, na jakim etapie był dr S. Po zabiegu miałem też relację”.

Mariusz S. uznał zabieg za udany, jednak stan pacjentki zaczął się pogarszać. Zdecydowano o kolejnym badaniu, które wykonano 2 września 2015 roku, w tym samym składzie lekarza-operatora i asystenta.

Maksymowicz na sali sądowej przyznał, że nie pamięta, czy tego dnia w ogóle widział pacjentkę, tłumacząc, że miał być „w pobliżu sali”.

Z uwagi na wciąż pogarszający się stan kobieta zostaje wypisana z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Olsztynie (z wpisem w karcie „stan ogólny dobry”) i przewieziona na oddział chirurgii Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Olsztynie (wpis po przyjęciu: „stan ciężki”).

Lekarze decydują się na usunięcie prawej nerki, ponieważ podczas zabiegu przeprowadzonego 31 sierpnia doszło do poważnego urazu.

11 września 2015 roku kobieta doznaje rozległego udaru, dzień później umiera.

Błąd medyczny

Rodzina, w tym jedna z córek zmarłej – lekarka, pozywa szpital i ubezpieczyciela. Winią niedoświadczonego Mariusza S. oraz nieobecnego podczas zabiegów Wojciecha Maksymowicza. Szpital nie poczuwa się do winy.

Mąż Marii U. umiera w trakcie trwania procesu.

Biegli sądowi nie mają wątpliwości: podczas pierwszego zabiegu doszło do błędu medycznego. Uszkodzenie nerki było możliwą komplikacją, ale doświadczony lekarz powinien od razu to zauważyć. Tutaj tej asysty zabrakło.

Rodzinie zmarłej zasądzono od szpitala lub jego ubezpieczyciela ponad 98 tysięcy złotych.

Kontrola i negatywna ocena NFZ

Narodowy Fundusz Zdrowia jeszcze przed rozpoczęciem procesu wszczął postępowanie i przeprowadził kontrolę w klinice neurochirurgii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Olsztynie. Sprawdził prawidłowość wykonywania zabiegów w latach 2012-2017 – i wydał ocenę negatywną.

Mariusz S. był zbyt mało doświadczony, aby móc samodzielnie wykonywać skomplikowane zabiegi. Uwagi zgłoszono również do dokumentacji medycznej – na przykładzie protokołu z 31 sierpnia 2015 roku zauważono, że w protokole lekarskim prof. Maksymowicz jest wpisany jako lekarz asystujący, a w protokole pielęgniarskim nie ma o nim ani słowa.

Konsultant krajowy: „to nie mój podpis”

Wojciech Maksymowicz powoływał się na konsultanta krajowego w dziedzinie radiologii, który miał wyrazić zgodę na samodzielne wykonywanie przez Mariusza S., będącego wówczas w trakcie specjalizacji, skomplikowanych zabiegów medycznych.

„Wirtualna Polska” przedstawiła okazywane przez neurochirurga pismo konsultantowi krajowemu – prof. Jerzemu Waleckiemu, na którego ten się powoływał.

– Nagłówek pisma konsultanta krajowego jest różny od używanego przez mój sekretariat, zaś podpis, a raczej nieczytelny zygzak, nie jest moim podpisem – powiedział prof. Jerzy Walecki i złożył zeznania w prokuraturze w tej sprawie.

Wyrok: winny cały zespół lekarski

Szymon Hołownia, lider Polski 2050, której posłem jest Wojciech Maksymowicz, w zeszłym roku mówił, że wystarczą mu wyjaśnienia neurochirurga i czeka na prawomocny wyrok sądu. Taki właśnie zapadł.

Sąd Apelacyjny w Białymstoku zwiększył zadośćuczynienie dla rodziny zmarłej pacjentki o 20 tysięcy złotych.

„Ujawniony w sprawie materiał dowodowy nie pozostawia jakichkolwiek wątpliwości, że pomiędzy wadliwymi działaniami rzeczonego zespołu, a zaistniałą po stronie powodów szkodą, istnieje adekwatny związek przyczynowy” – czytamy w uzasadnieniu wyroku.

Sąd uznał, że odpowiada za to cały zespół lekarski. Zwrócił uwagę na fakt, że kluczowy dowód – nagranie z zabiegu – w ogóle nie powstało albo zostało zniszczone, możliwe zatem, że nie przeanalizował go doświadczony lekarz wtedy, kiedy pacjentka jeszcze żyła i w tym również można upatrywać błędu.

Wojciech Maksymowicz jest obecnie kierownikiem kliniki neurochirurgii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Olsztynie, a Mariusz S. jej koordynatorem.

źródło: Wirtualna Polska

Zapisz się do naszego newslettera

Wysyłamy tylko najważniejsze wiadomości

Polecane