Przy porannej kawie mam zwyczaj polegający na przeglądzie serwisów informacyjnych. Na jednej ze stacji trafiłem na okienko reklamowe, które rozpoczęło się intrygującym spotem. Materiał okraszono hasłem „Polityka klimatyczna UE = droga energia, wysokie ceny”. Co ciekawe, nie była to transmisja nadawana w telewizji publicznej.
W drodze do pracy dostrzegłem przydrożny billboard, na którym to hasło się powtórzyło. A na koniec dnia otrzymałem rachunek za prąd, w treści którego umieszczono grafikę żarówki. Wewnątrz niej obrazowo przedstawiono rzekomą strukturę poniesionych kosztów. Wszystko wokół wspomnianego wcześniej „równania”.
Obok systematycznie podgrzewanego konfliktu rządu z Brukselą, m.in. o Turów oraz praworządność, ta narracja prowadzi znaczną część Polaków do zadania sobie pytania: „po co nam ta Unia?”. O to samo nie tak dawno temu pytali się Brytyjczycy.
Jako członek Europejskiego Komitetu Regionów wiem, jak wiele Unia znaczy dla Polski, a Polska dla Unii. To bezpieczeństwo, współpraca, udział w tworzeniu lepszej przyszłości, finansowa trampolina dla naszego państwa i społeczeństwa. To Zachód.
Jako samorządowiec z krwi i kości, widzę tę kwestię także z perspektywy lokalnej i regionalnej. Na Warmii, Mazurach i Powiślu zainwestowano w sumie ponad 30 mld zł z funduszy europejskich. Przeznaczamy te pieniądze na kapitał ludzki, rynek pracy, ochronę zdrowia, infrastrukturę, transport i wiele innych.
Jako Polak, syn tej ziemi, wiem, że by odpowiedzieć na pytanie z tytułu, wystarczy rozejrzeć się wokół, obejrzeć zdjęcia ulic sprzed 30 lat, wspomnieć warunki życia z tamtych czasów.
Dziś finalizujemy kolejną perspektywę budżetową UE w regionie. Pełne wdrożenie 1,728 mld euro z RPO 2014-2020 dowodzi, że jesteśmy skuteczni w inwestowaniu. Ale to też dowód, że wciąż mamy duże potrzeby. By je zaspokoić, wiążemy nadzieję z nowym unijnym budżetem na lata 2021-2027. Włożyliśmy niemało wysiłku, by w kolejnych latach utrzymać dynamikę inwestowania kolejnych euromilionów w regionie.
Przytakuję eurosceptykom kiedy twierdzą, że gdyby nie członkostwo w UE bylibyśmy w innym miejscu. Lecz co mielibyśmy w zamian? Może smakowe papierosy w kioskach?
Na koniec dementi. Wbrew sugestiom, polityka klimatyczna UE nie stanowi 60% wartości naszych rachunków za prąd. To udział w kosztach produkcji energii (które same odpowiadają za 1/3 całości kwoty z faktury). Resztą rachunku (tj. 2/3) są podatki i inne opłaty.
Marek Gustaw Brzezin