Rodzinny biznes kwitł doskonale. Mini plantacja marihuany pewnie rozwijałaby się dalej, gdyby nie kłótnia małżonków. Czy o ów interes się pokłócili? Tego nie wiemy; wiemy natomiast to, że teraz grozi im do trzech lat więzienia.
W dużym pokoju, w jednym z olsztyńskich mieszkań, w towarzystwie dziecka, rosło pięć krzaków marihuany. Marcin W. (39 l.) i jego żona Sylwia W. (32 l.) hodowlą zajęli się profesjonalnie. Narkotyki znajdowały się w specjalnie przygotowanych foliowych namiotach. Wszystko byłoby pięknie, gdyby pewnego dnia małżonkowie nie pokłócili się, i to tak, że zaniepokojeni sąsiedzi wezwali policję. Funkcjonariusze szybko wyczuli dziwny zapach dobiegający z mieszkania. Małżonkowie trafili do aresztu, a ich dziecko do dziadków. Mężczyzna przyznał, że narkotyki uprawiał na własny użytek. Parze grozi do 3 lat pozbawienia wolności.
W dużym pokoju, w jednym z olsztyńskich mieszkań, w towarzystwie dziecka, rosło pięć krzaków marihuany. Marcin W. (39 l.) i jego żona Sylwia W. (32 l.) hodowlą zajęli się profesjonalnie. Narkotyki znajdowały się w specjalnie przygotowanych foliowych namiotach. Wszystko byłoby pięknie, gdyby pewnego dnia małżonkowie nie pokłócili się, i to tak, że zaniepokojeni sąsiedzi wezwali policję. Funkcjonariusze szybko wyczuli dziwny zapach dobiegający z mieszkania. Małżonkowie trafili do aresztu, a ich dziecko do dziadków. Mężczyzna przyznał, że narkotyki uprawiał na własny użytek. Parze grozi do 3 lat pozbawienia wolności.
reklama