41-letni poszkodowany kilka dni temu odwiedził swoich znajomych – w czasie wizyty doszło do sprzeczki, która miała tragiczny finał. Podejrzani próbowali zatrzeć po sobie ślady i w tym celu m.in. wynieśli ciało zmarłego na podwórko. Gdy policjanci znaleźli sprawców, byli kompletnie pijani.
We wtorek (15.12) rano policjanci zostali powiadomieni o odnalezieniu na ul. Nowowiejskiej w Giżycku leżącego na ziemi mężczyzny. Obok niego leżała kula, którą się podpierał. Mężczyzna był ubrany niestosownie do pory roku i nie dawał oznak życia. Przybyły na miejsce lekarz potwierdził zgon. Oględziny przeprowadzone na miejscu zdarzenia wskazały, że do tej tragedii mogły przyczynić się inne osoby.
Po ustaleniu danych zmarłego policjanci ustalili także, co robił w ostatnich godzinach swojego życia. – Okazało się, że 41-latek przebywał w mieszkaniu nieopodal miejsca, w którym go odnaleziono. Podczas tej wizyty miał zostać pobity przez dwóch braci K. Adama i Łukasza. Dołączyła do nich także Ewa Z., dziewczyna jednego z nich – podaje Komenda Wojewódzka Policji w Olsztynie. – Kiedy policjanci zaskoczyli ich w mieszkaniu, ci byli kompletnie pijani. Tylko 26-latka była w stanie poddać się badaniu alkomatem. Miała około 2,5 promila.
Kryminalni zatrzymali wszystkich podejrzanych, przeprowadzili oględziny mieszkania i zabezpieczyli ślady biologiczne.
Policjanci wspólnie z prokuraturą wyjaśniają szczegółowo zeznania zatrzymanych, aby ustalić przebieg zdarzeń z nocy z 14 na 15 grudnia. Z materiału dowodowego śledztwa wynika, że już wcześniej 41-latek odwiedzał mieszkanie przy ul. Nowowiejskiego. – Tym razem podczas odwiedzin doszło między obecnymi do awantury. Dwóch braci i dziewczyna jednego z nich mieli dotkliwie pobić pokrzywdzonego. Następnie, kiedy zorientowali się, że nie daje on znaku życia, znieśli ciało z 4. piętra i zostawili na podwórku, razem z kulą, którą na co dzień podpierał się zmarły – informuje KWP Olsztyn. Podejrzani mieli również zacierać ślady przestępstwa.
Cała trójka usłyszała zarzuty śmiertelnego pobicia, za co grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności. Jednak kwalifikacja czynu może ulec zmianie. Prokurator nie wyklucza zabójstwa. Sąd przychylił się już do wniosku śledczych i aresztował sprawców na trzy miesiące.