W Okartowie (powiat piski) ludzie nie mówią o niczym innym jak o tragicznej nocy 18 listopada. Mała miejscowość, zwykle cicha i spokojna, nagle stała się miejscem brutalnego zdarzenia, które wstrząsnęło mieszkańcami.
Porywcze zachowanie 46-latka i możliwe przyczyny eskalacji przemocy wobec partnerki
Okartowo to mała, zwykle spokojna miejscowość, w której wszyscy się znają. W okolicy działa tylko jeden sklep. Marcin R. mieszkał w budynku komunalnym, Agnieszka K. wprowadziła się do niego; pochodziła z miejscowości oddalonej o kilka kilometrów, opisuje fakt.pl. Została w mieszkaniu, kiedy on trafił do więzienia.
46-letni Marcin R. wrócił do Okartowa po odbyciu półtorarocznej kary za znęcanie się nad Agnieszką K. Po powrocie miał – jak wskazywali mieszkańcy – zachowywać się tak, jakby chciał powrócić do dawnych schematów i narzucić „własne porządki”. Zaledwie trzy dni wcześniej mężczyzna opuścił zakład karny.
Brutalne obrażenia kobiety i natychmiastowa reakcja policji w Okartowie
Jak podaje fakt.pl, nocą Marcin R. miał zapukać do sąsiada, mówiąc, że jego partnerka potrzebuje pomocy. Po wejściu do mieszkania sąsiad zobaczył kobietę leżącą na podłodze, bez oznak życia i z widocznymi obrażeniami twarzy. Wtedy wezwano policję.
Z ustaleń funkcjonariuszy wynika, że kobieta została wielokrotnie uderzona pięściami w głowę i twarz, a kiedy upadła – miała być kopana po głowie. Obrażenia okazały się śmiertelne. Marcin R. został zatrzymany jeszcze tej samej nocy, a sąd zdecydował o tymczasowym aresztowaniu na trzy miesiące.
*nagranie wideo
Dla mieszkańców Okartowa nie jest tajemnicą, że mężczyzna już wcześniej przejawiał agresywne zachowania, szczególnie pod wpływem alkoholu. Wielu z nich przyznaje, że schodzili mu z drogi, bo zachowywał się głośno, wulgarnie i budził realny strach.
Grożąca kara, recydywa i pytania, na które musi odpowiedzieć sąd
Prokuratura prowadzi śledztwo, które ma określić, czy doszło do zabójstwa w warunkach recydywy. Jeśli zarzuty się potwierdzą, Marcinowi R. grozi nie mniej niż 10 lat więzienia, a nawet kara dożywotniego pozbawienia wolności. W związku z wcześniejszymi wyrokami sąd będzie mógł zastosować surowsze środki.
W Okartowie panuje przekonanie, że tragedii można było uniknąć. Mieszkańcy zastanawiają się, czy mężczyzna nie powinien był otrzymać bardziej wnikliwej kontroli po wyjściu z zakładu karnego. Pojawiają się także pytania o system ochrony ofiar przemocy domowej i o to, czy Agnieszka K. mogła liczyć na pomoc.
Lokalna społeczność nadal żyje tym dramatem, próbując zrozumieć, jak mogło dojść do tak brutalnego finału relacji, która już wcześniej była naznaczona przemocą. Śledczy ustalają kolejne szczegóły, a sprawa wzbudza coraz większe emocje – zarówno wśród mieszkańców Okartowa, jak i w całym regionie.
źródło: fakt.pl, fot. KPP Pisz
