Na kilku mazurskich jeziorach strażacy uwalniali w niedzielę łabędzie, które przymarzły do tafli lodu. “Cały czas napływają kolejne takie zgłoszenia” – poinformował kpt. Maciej Hassman z komendy wojewódzkiej PSP w Olsztynie.
Do popołudnia akcje uwalniania przymarzniętych łabędzi prowadzono m.in. w Piaskach na jeziorze Bełdany, na Niegocinie w Wilkasach, na jeziorze Sasek Wielki w Piecach oraz na Jeziorze Sedraneckim koło Olecka.
Według kpt. Hassmana podczas tych akcji strażacy musieli dotrzeć kilkadziesiąt metrów od brzegu przy pomocy sań lodowych, a potem rozbić taflę nożem ratowniczymi, żeby uwolnić łabędzie. Jak zaznaczył, po gwałtownym spadku temperatur ostatniej nocy pokrywa lodu na jeziorach jest jeszcze cienka i zalega na niej spora warstwa śniegu.
Z soboty na niedzielę w wielu miejscach regionu temperatura spadła poniżej minus 20 stopni Celsjusza. Według pomiarów z godz. 5 w niedzielę np. w Gołdapi było minus 25,5 st. C.
Zdaniem strażaków, niektóre łabędzie nie ewakuowały się na czas z jezior choćby na niezamarznięte rzeki.
“Ludzie dzwonią zaniepokojeni, bo jak widzą łabędzie na lodzie, to myślą, że na pewno przymarzły. W niektórych przypadkach okazuje się jednak, że ptaki siedzą na lodzie i nie wymagają pomocy. Jedziemy na takie wezwania po to, żeby rozpoznać sytuację i w razie potrzeby pomóc zwierzętom” – mówił kpt. Hassman.
Mazurskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe ostrzega, żeby dla własnego bezpieczeństwa absolutnie nie wchodzić na pozornie zamarznięte jeziora.
Jak mówił Tomasz Kurowicki z MOPR w Giżycku, na jeziorach jest obecnie niespełna 5-centymetrowej grubości warstwa tzw. śniegolodu, która praktycznie nie ma warstwy nośnej i zarywa się pod stopami. “Sypał śnieg, więc pomimo dużego mrozu przyrost lodu był znikomy, bo spadający puch tworzył izolację” – wyjaśnił.
W razie wypadków na Wielkich Jeziorach Mazurskich przez całą zimę w gotowości czekają w portach trzy MOPR-owskie poduszkowce.