Twórca największej sieci hoteli w Polsce, Tadeusz Gołębiewski, jest na skraju bankructwa. To skutek pandemii i wprowadzonych obostrzeń.
W rozmowie z TVN24, Gołębiewski przyznał, że wytrzyma jeszcze góra miesiąc. Biznesmen zaciągnął ogromny kredyt w banku, na 30 milionów złotych, by ratować swój biznes i miejsca pracy, jednak zanosi się na to, że to nie wystarczy.
Jak przyznał, utrzymanie hoteli i swoich restauracji w trakcie pandemii to koszt 4,5 mln miesięcznie. Pieniądze zaczynają się kończyć.
Na Warmii i Mazurach oznaczałoby to zamknięcie największego hotelu, Gołębiewskiego w Mikołajkach. Jest to bardzo popularna atrakcja turystyczna, przez wzgląd na park wodny, który się tam znajduje. W przypadku bankructwa Tadeusza Gołębiewskiego, hotel może trafić na sprzedaż lub zostać zamknięty.
Normalni ludzie jak mają kłopoty finansowe to obniżają standard: wyprzedają majątek, żeby ratować sytuację. Natomiast przedsiębiorcy by chcieli zachować dotychczasowy standard i “niech ktoś” ratuje im biznes. Podobnie jest z rolnikami i artystami. Tak się nie da. Nie mówię, że to jest dobre ale taka konieczność.
Bo Gołębiewski jako jedyny z hotelarzy w Polsce nie zwolnił nikogo z pracy i nie obnizył zarobków. Żeby płacić pracownikom zaciągnął kredyt….. teraz ma problemy