Mimo że na mazurskich jeziorach odpoczywały w tym roku tłumy, MOPR odnotował poziom interwencji na podobnym poziomie, jak w latach poprzednich. Wyjątkowo pechowe było w tym roku jezioro Tałty, w którym utonęły 4 osoby.
Od czerwca do ostatniej niedzieli wakacji MOPR odnotował 159 interwencji na Szlaku Wielkich Jezior, a poszkodowanych było 491 osób. Karetki wodne wypływały minionej niedzieli 225 razy i pomogły 230 osobom. Dane te, jak przekazali ratownicy MOPR, są porównywalne z poprzednimi latami mimo, że na wodzie odpoczywało znacznie więcej żeglarzy, niż w latach poprzednich.
„Z tym, że sezon żeglarski jeszcze się nie kończy, karetki wodne będą pracować do końca września, MOPR pracuje okrągły rok” – powiedział Karol Dylewski z MOPR.
Na Szlaku Wielkich Jezior utonęło w te wakacje 7 osób, z czego aż 4 tragiczne przypadki odnotowano na jeziorze Tałty. Dwie osoby wypadły z żaglówek, na których pływały bez kapoków, jedna osoba utonęła na plaży przy znanym i popularnym hotelu (plaża niestrzeżona), jedna osoba zmarła, gdy skuter zderzył się na tym akwenie z motorówką.
Podobny wypadek – zderzenie skutera z motorówką – odnotowano w te wakacje także przy Przeczce, gdzie łączą się jeziora Śniardwy i Mikołajskie – kilka osób po tym wypadku trafiło do szpitala.
Dylewski powiedział, że jak co roku ratownicy pomagali ludziom, którzy na jachtach zasłabli, czy ulegli wypadkom. Zdarzały się też interwencje nietypowe. „Pewien pan stracił przytomność i pojechała do niego karetka wodna. Gdy medycy dotarli na miejsce okazało się, że pan odzyskał przytomność, ale że był głuchoniemym analfabetą nie dało się z nim porozumieć. Na dodatek był pijany. Ratownicy za pomocą komunikatora internetowego rozmawiali z tłumaczem ale poszkodowany dostał takiego potoku ruchów, że i tłumacz ledwo dawał radę” – przyznał Dylewski.
Ratownicy MOPR w minione wakacje poszukiwali też zaginionych na plażach dzieci, a nawet rozładowywali korki na wodzie, ponieważ ruch był tak wielki, że w kanałach powstawały zatory.