Nowotwór (siatkówczak obuoczny) powrócił i atakuje – jeśli wygra, to zdrowie, wzrok i życie Wojtusia okryje ciemność!
Rodzice w liście do redakcji tak opisują swoją trudna sytuację:
1,5 roku temu zbieraliśmy ogromne pieniądze na ratowanie wzroku Wojtusia. Było ciężko, ale się udało: „W lewym, gorszym oku, jest wysokie ciśnienie, co niesie duże ryzyko przerzutów. Jednocześnie próba uratowania lewego oka powoduje, iż obniży się skuteczność leczenia prawego – lepszego oka. W najbliższy czwartek mamy zaplanowane podanie chemii do prawego oka, w piątek usunięcie lewego”
KOSZMAR POWRÓCIŁ!
Na kontroli jedynego oczka okazało się, że nowotwór znów szaleje w oczku Wojtusia! W tej chwili rozpoczyna się walka z czasem o wszystko!
Przeczytajcie historię Wojtusia, który już raz wygrał z nowotworem! Teraz wszystko jest nie w porę. Na świecie szaleje epidemia, ze wszystkim jest trudniej! Na kontroli oka lekarze wykryli wznowę nowotworu w jedynym oczu Wojtusia! To wszystko jest ponad siły, ale nie możemy zmarnować ani jednego dnia! Pierwsze podanie chemii już jutro! Żeby dokończyć terapię, potrzebujemy jeszcze 300 tys. złotych!
Czas start!
Nic więcej nie możemy zrobić! Patrzy na nas 2-letni synek, a my czujemy tylko bezradność i cierpienie. Sami mu nie pomożemy, bo nie mamy mocy, by wygrać z rakiem. Siatkówczak obuoczny – nowotwór w oczkach, które tak mało do tej pory widziały, a przez które teraz spogląda na nas strach…
Wojtuś nie rozumie, że chcemy mu pomóc. On po prostu boi się szpitala, lekarzy, zastrzyków i wszystkich badań. Nasz dramat zaczął się nagle, nie mieliśmy czasu, żeby się pozbierać, a musieliśmy już walczyć ze wszystkich sił, by zdążyć do 16 listopada 2018r! Wtedy mógł przyjąć nas najlepszy lekarz na świecie w dziedzinie walki z nowotworem oczu u dzieci.Dr Abramson pomógł naszemu dziecku, które w Polsce mogło przejść jedynie najbardziej ogólne leczenie – chemioterapię, która nie uchroni go przed nadchodzącą ciemnością…
Wojtuś nie widział zabawek, oddalał książeczki, przewracał się na dywanie. Widzieliśmy, że coś się dzieje. Na oddziale ratunkowym okulista nie musiał się nawet długo przyglądać.
Siatkówczak obuoczny – nowotwór w obydwóch oczach, który powoli zabiera wzrok, by na końcu zabrać życie. Przeszukaliśmy internet, by dowiedzieć się wszystkiego na ten temat. Dotarliśmy do artykułów o lekarzu w Stanach Zjednoczonych i leku, który może uratować nasze dziecko.
Melfalan stosowany jest też w Polsce w Centrum Zdrowia Dziecka, ale nie przy tak rozległym nowotworze. Lekarze sami rozłożyli ręce, gdy zobaczyli, co kryje się w oczkach naszego dziecka. W jednym oku nowotwór rozgościł się na dobre, w drugim było go mniej…
Rzuciliśmy się, by przeglądać wszystkie zdjęcia Wojtusia. Podobno ten nowotwór widać, kiedy odbija się w źrenicach światło lampy. Znaleźliśmy tylko jedno takie zdjęcie, nie mogliśmy tego zauważyć wcześniej, byliśmy bez szans…
Mijały kolejne dni, mamy w rękach wyniki badań, w uszach opinię lekarzy, że jednego oka nie uda się uratować, a w drugim Wojtuś straci wzrok niemal całkowicie. Przed nami być może najważniejsza decyzja w życiu, po której już tylko pozostanie czekanie.
Wojtuś miał dopiero 2 latka, każdego dnia się czegoś uczył, poznawał świat, oglądał go, uśmiechał się, kiedy nas widział. Co będzie, kiedy jego życie spowije mrok? Najgorsze jest to, że dla dziecka ciemność to strach, a Wojtuś nie będzie umiał uciec do światła.
Od tego leczenia zależało całe jego dalsze życie, każdy następny dzień. Lekarze w USA dali nam szansę, której wiele dzieci nigdy nie dostało. „Możemy wrócić do Polski z dzieckiem, które widzi, ale mamy tylko kilka dni, by dokonać rzeczy niemal niemożliwej”.
Wszyscy rodzice dzieci, które chorowały na siatkówczaka, a jest to jedynie 3% dziecięcych nowotworów, modlą się o cud, by nowotwór ograniczył się do jednego oka, bo siatkówczak obuoczny może oznaczać całkowitą ślepotę. U nas jest znacznie gorzej – nowotwór zaatakował oboje oczu i tylko najlepsi lekarze na świecie potrafią powstrzymać ten szalejący nowotwór.
Wojtuś bezpowrotnie stracił jedno oczko, a drugie jest teraz w ogromnym niebezpieczeństwie! Nowotwór niespodziewanie dla wszystkich wrócił, znów szaleje w jedynym oczku i chce je zniszczyć. Nie możemy czekać! Musimy działać natychmiast!
Błagamy Was o pomoc, bez której nie zdążymy! Każda minuta, każda godzina to ogromne nerwy, które pozostaną z nami do momentu, kiedy ktoś nie powie nam, że już po wszystkim, że Wojtuś będzie żył i widział! Nie takie rzeczy już się działy, nie takie cuda sprawialiście na oczach ludzi, którzy tracili już nadzieję. Błagamy o pomoc, o życie i o wzrok naszego 2-letniego synka…