Z dnia na dzień jej świat runął. Natalia Lewandowska – 1. Wicemiss Warmii i Mazur 2019 i mama 4-letniego chłopca – walczy o życie po tym, jak nagle upadła na ziemie i była reanimowana. Lekarze postawili rzadką diagnozę.
Objawy jak przy grypie, potem paraliż
Do szpitala trafiła 28 lutego. Jeszcze kilka dni wcześniej była zdrową, aktywną młodą kobietą, Wicemiss Warmii i Mazur. Natalia skarżyła się jedynie na ból nóg i pleców. „Myślała, że to grypa. Bolały ją mięśnie, nie mogła patrzeć na światło, miała światłowstręt” – opowiada mama Natalki.
Z każdym dniem objawy narastały. Doszło do silnych bólów mięśni, przykurczów, sztywności karku. Kiedy Natalia upadła na ulicy i nie mogła wstać, trafiła na Szpitalny Oddział Ratunkowy w Olsztynie. Po wielu godzinach oczekiwania i badaniach neurologicznych Natalia Lewandowska trafiła na oddział.
Link do zrzutki: pomagam.pl/rg8awp
Miss Warmii i Mazur pod respiratorem
Po wykonaniu punkcji lędźwiowej lekarze potwierdzili diagnozę – zespół Guillaina-Barrégo, ciężka choroba autoimmunologiczna. Pomimo szybkiego wdrożenia leczenia immunoglobulinami, stan Natalii pogarszał się.
„Doszło do całkowitego paraliżu, zaników mięśni, zaburzeń połykania i problemów z oddychaniem” – relacjonuje matka. Po dziesięciu dniach Natalia przeszła zapaść, została reanimowana i przewieziona na OIOM. Tam rozpoczęto oczyszczanie osocza – plazmaferezę.
Walka o samodzielny oddech i przyszłość
Dziś Natalia nie mówi – ma rurkę tracheotomijną, nie oddycha samodzielnie, nadal leży pod respiratorem. Jednak jest przytomna i świadoma. Komunikuje się z rodziną przy pomocy telefonu i liter.
„Najważniejsze teraz to, by zaczęła sama oddychać. A potem czeka nas długa rehabilitacja” – mówi jej mama. Codziennie odwiedza ją rehabilitantka, ale jej organizm jest bardzo osłabiony. Psychicznie też jest ciężko – młoda kobieta początkowo nie chciała walczyć, prosiła, by pozwolono jej odejść.
Koszty leczenia są ogromne
Choć Natalia już raz – po wylewie okołoporodowym – udowodniła, że potrafi walczyć o życie, dziś ponownie potrzebuje pomocy. „Już raz usłyszałam, że będzie roślinką, ale wyszła z tego. Teraz też się nie poddamy” – mówi matka.
Rodzina uruchomiła zbiórkę na leczenie i rehabilitację. Prywatne turnusy kosztują od 10 do 20 tysięcy złotych. W grę wchodzi także zagraniczna klinika specjalizująca się w leczeniu tej choroby. Bez wsparcia darczyńców nie będzie to możliwe.
Link do zrzutki: pomagam.pl/rg8awp
Czym jest zespół Guillaina-Barrégo?
Zespół Guillaina-Barrégo (GBS) to rzadka, ale poważna choroba neurologiczna o podłożu autoimmunologicznym. Układ odpornościowy – zamiast chronić organizm – błędnie atakuje nerwy obwodowe, prowadząc do ich uszkodzenia. Pierwsze objawy to zwykle mrowienie, osłabienie i bóle mięśni, najczęściej zaczynające się w nogach, a następnie obejmujące górne partie ciała. W najcięższych przypadkach dochodzi do całkowitego paraliżu, porażenia mięśni oddechowych i zaburzeń połykania.
Choroba często pojawia się po infekcjach wirusowych lub bakteryjnych, a także po szczepieniach czy nawet zwykłym przeziębieniu. Jej przebieg może być bardzo dynamiczny i nieprzewidywalny. Zespół Guillaina-Barrégo wymaga pilnej hospitalizacji, często na oddziale intensywnej terapii. Leczenie obejmuje m.in. podawanie dożylnych immunoglobulin oraz plazmaferezę – proces oczyszczania krwi z czynników wywołujących stan zapalny. Kluczową rolę w powrocie do sprawności odgrywa intensywna i długotrwała rehabilitacja. Powrót do zdrowia może trwać od kilku miesięcy do nawet kilku lat.
Pacjenci w takim stanie jak Natalia pojawiają się w szpitalu wojewódzkim średnio raz w miesiącu.
AKTUALIZACJA 27.03.2025
Siostra Natalii, pani Agata napisała: „Stan Natalki jest ciężki, nadal sama nie oddycha, chociaż neurologicznie niewielka poprawa jest w zakresie ruchu szyja i kończyn górnych w stawach łokciowych. Czuję się bardzo źle, jest osłabiona, ma nudności, wymioty, bóle brzucha. Miała przetaczaną krew. Cały czas czekamy, aż stan zacznie się poprawiać. Naszym marzeniem jest, aby Natalka zaczęła samodzielnie oddychać, żeby ją nie bolało. Lekarze mówią, że potrzeba czasu. To straszne tak czekać i nie móc nic zrobić. Jeszcze raz serdecznie dziękujemy wszystkim za wsparcie! Obyśmy jak najszybciej mogli wykorzystać zebrane pieniądze na rehabilitację Natki!”
Kwestia czy uczestniczyła (pewnie tak) w narodowym eksperymencie medycznym polegającym na wakcynacji preparatami paramedycznymi.
Czegoś nie rozumiem. Skoro „Leczenie obejmuje m.in. podawanie dożylnych immunoglobulin oraz plazmaferezę”, a to u nas w szpitalu zrobią bez problemu. I też „Pacjenci w takim stanie jak Natalia pojawiają się w szpitalu wojewódzkim średnio raz w miesiącu.”, czyli to nie jest nic nowego, to dlaczego konieczne jest leczenie w innym kraju? Jak zawsze, przede wszystkim zbiórka i magiczne kliniki, najlepiej w USA. Polska to nie Uganda, u nas też się leczy ludzi.