Na jednej z działek w gminie Nidzica mieszkańcy zauważyli niepokojące zmiany w krajobrazie. Z dnia na dzień teren, który dotąd porastały młode drzewa, zaczął pustoszeć. Nie wiadomo było, kto i dlaczego przeprowadza te prace. To, co urzędnicy zastali na miejscu, skłoniło ich do podjęcia zdecydowanych kroków.
Mieszkańcy alarmują, samorząd reaguje
Zgłoszenia o wycince zaczęły napływać od mieszkańców trzech pobliskich wsi – Łyny, Dobrzynia i Wietrzychowa. Ludzie mówili o hałasie pił mechanicznych, ciężkim sprzęcie i szybko znikających połaciach lasu. Niepokój wzbudził także fakt, że nikt nie widział oficjalnych tablic informujących o planowanych pracach.
Burmistrz Nidzicy Jacek Kosmala, cytowany przez Polską Agencję Prasową (PAP), poinformował, że po otrzymaniu zgłoszeń polecił urzędnikom natychmiastowe sprawdzenie sytuacji w terenie. Ich ustalenia nie pozostawiały wątpliwości – wycinka rzeczywiście miała miejsce, a rozmiar zniszczeń był znaczny. Samorząd nie wydał na to żadnej zgody.
Co stoi za wycinką?
Drzewa wycięto na obszarze około 4 hektarów między wsiami Łyna i Wietrzychowo. Gmina Nidzica wszczęła postępowanie administracyjne, by dokładnie wyjaśnić, kto i dlaczego dopuścił się tych działań.
Według dokumentów gminnych teren ten był sklasyfikowany jako nieużytek. Jednak, jak ustalili urzędnicy, ziemia nie była użytkowana rolniczo, a porastały ją samosiejki drzew. Aby wycinać je legalnie, wymagane było uzyskanie stosownego pozwolenia. Takiej zgody samorząd nie wydał. Mieszkańcy są oburzeni. Część z nich udokumentowała wycinkę i policzyła liczbę ściętych drzew – było ich ponad 450, podaje PAP.
Spór o farmę fotowoltaiczną
Jak informuje PAP, działka, na której przeprowadzono wycinkę, jest częścią większego obszaru, na którym właściciele ziemi planują budowę farmy fotowoltaicznej. Władze gminy potwierdziły, że inwestorzy złożyli wniosek o wydanie decyzji środowiskowej.
Plany budowy potężnej farmy fotowoltaicznej na terenie o powierzchni około 400 hektarów budzą duże kontrowersje. Mieszkańcy okolicznych wsi sprzeciwiają się inwestycji.
Policja potwierdziła przyjęcie zawiadomienia i prowadzi czynności wyjaśniające. Oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji w Nidzicy, Alicja Pepłowska, w rozmowie z PAP przyznała, że takie zgłoszenia należą do rzadkości i w ostatnich latach nie odnotowano podobnych przypadków. Na razie nie wiadomo, jakie konsekwencje mogą grozić właścicielom działki. Pewne jest jedno – sprawa nie zostanie zamknięta bez wyjaśnienia.
źródło: PAP