Choć służby ratownicze nieustannie przestrzegają przed wchodzeniem i wjeżdżaniem na zamarznięte jeziora, wciąż znajdują się osoby gotowe podjąć ryzyko. Tym razem finał zimowej zabawy okazał się kosztowny – na jeziorze Śniardwy samochód osobowy wpadł do wody po tym, jak lód nie wytrzymał jego ciężaru.
Drift na lodzie zakończony załamaniem tafli
Do zdarzenia doszło w okolicach Nowych Gut na jeziorze Śniardwy 23 lutego 2025 roku. Film opublikowany na kanale Stop Cham pokazuje, jak kierowca samochodu wykonuje na lodzie widowiskowe manewry – driftuje, wpada w poślizgi i przyspiesza na śliskiej powierzchni. Na nagraniu widać również sporą grupę widzów obserwujących to ryzykowne widowisko.
Początkowo wszystko przebiegało zgodnie z planem kierowcy, jednak w pewnym momencie lód zaczął pękać, przód samochodu zanurzył się w wodzie, tył został nad taflą. Uczestnicy zdarzenia zdołali opuścić samochód.
Ratownicy apelują, policja bada sprawę
Lód na jeziorach nie jest jednolity. Nawet jeśli w niektórych miejscach osiąga kilkanaście centymetrów grubości, w innych może być znacznie cieńszy i niebezpiecznie słaby. Wykonane przez ratowników pomiary wskazują, że lód w kierunku od Stacji Ratowniczej do linii Suchy Róg – Kwik ma grubość 14–15 cm, ale już na środku jeziora jego warstwa wynosi zaledwie 11 cm i wykazuje niepokojące oznaki niestabilności.
Sprawą zajęła się policja, która sprawdza, czy nie doszło do wykroczenia. Funkcjonariusze badają również, czy pojazd mógł zanieczyścić jezioro. Aspirant sztabowy Piotr Jabłoński z piskiej policji poinformował w Radiu Olsztyn, że samochód nie został oficjalnie zgłoszony służbom, co może wynikać z kosztów jego wydobycia – wyciągnięcie auta z lodowatej wody to wydatek rzędu kilku tysięcy złotych.
Służby ratownicze po raz kolejny apelują o rozsądek. Wchodzenie na lód, a tym bardziej wjeżdżanie na niego samochodem, to igranie z życiem.
źródło: Radio Olsztyn, Stop Cham