22 lutego miał miejsce kolejny protest pracowników Urzędu Miasta w Olsztynie, MOPS Olsztyn, Zespołu Żłobków Miejskich w Olsztynie, oraz DPS Kombatant w Olsztynie. Marsz został zorganizowany przez Związki Zawodowe, które prowadzą spór zbiorowy z Prezydentem Miasta Olsztyna. W marszu wzięli udział również przedstawiciele centrali związkowej OPZZ, politycy oraz posłowie.
Spór trwa od wielu miesięcy
Zbiorowy spór między pracownikami a ratuszem trwa od lutego 2022 roku. Od momentu uchwalenia budżetu w grudniu 2021 roku sytuacja pracowników pozostała bez zmian. Urzędnicy wielokrotnie domagali się podwyżek ich pensji, jednak ratusz nie zgadzał się na proponowaną przez nich kwotę.
Jak mówiła prezes „Symetrii” Ewa Wyka „Podjęliśmy z panem prezydentem walkę o wyższe pobory, walczymy do tej pory i nie mamy zamiaru ustąpić. Widzimy, że jak każe nam się oszczędzać i na nas się oszczędzało przez 13 lat, tak o sobie pamięta się bardzo dobrze. Prezydent Olsztyna zarabia więcej niż prezydent Warszawy”.
Pracownicy walczą o swoje prawa
W lutym ubiegłego roku doszło do manifestacji pod ratuszem. Jak powiedziała wtedy Ewa Wyka „Żądamy podmiotowości, domagamy się poszanowania naszych praw pracowniczych, prawa do godziwego życia. Protest kierujemy do wszystkich ludzi pracy, do każdego pracującego Polaka, który oczekuje uczciwego wynagrodzenia za własną pracę, nieważne w jakim zakładzie. Każdemu człowiekowi w cywilizowanym świecie należy się godne wynagrodzenie, które zgodnie ze słowami Jana Pawła II zapewnia nie tylko niezbędne środki do egzystencji, ale zapewnia też poziom życia prawdziwie ludzki, odpowiadający godności człowieka”.
ZZ „Symetria” domagał się podwyżki wynagrodzeń urzędników miejskich o 1500 zł brutto od 2022 r., jak również corocznej waloryzacji płacy zasadniczej i zasilenie Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych jednorazowym odpisem w kwocie 1000 zł na każdego uprawnionego. Z kolei po 700 zł netto żądali związkowcy dla pracowników innych jednostek podległych ratuszowi.
Urząd Miasta mówił jednak, że o takiej kwocie nie może być mowy i wskazał, że urzędnicy otrzymają wkrótce podwyżki średnio na etat 300 zł. Jednak jak powiedziała Ewa Wyka, podwyżka ta była prowadzona poza sporem zbiorowym i została wywalczona rok wcześniej.
W efekcie pracownicy dostali obiecaną podwyżkę 300 złotych brutto oraz 200 złotych brutto zaproponowane przez prezydenta w czasie negocjacji ze związkami zawodowymi. Jednak związkowcy nie byli zadowoleni.
Nie pomógł nawet bilboard
7 lutego pojawił się bilboard przy alei Warszawskiej jadąc w kierunku Kortowa. Widnieje na nim zdjęcie prezydenta Olsztyna, Piotra Grzymowicza. Kolejnego dnia odbyła się konferencja prasowa, w czasie której przedstawiciele związków zawodowych wyjaśnili, dlaczego, mimo że spór został rzekomo zakończony, w dalszym ciągu nie ustępują urzędnikom miasta. Ich zdaniem nie ma porozumienia, ponieważ mediacje zakończyły się podpisaniem protokołu rozbieżności. Jak wyjaśniła wtedy przewodnicząca „Symetrii”, Ewa Wyka „W sumie to nie ma porozumienia. Teoretycznie mówiąc, wygraliśmy batalię o te wynagrodzenia, ale jesteśmy w punkcie wyjścia. Nie zgadzamy się na to, co nam zaproponowano”.
Protest pracowników rausza
Urzędnicy ratusza i pracownicy innych jednostek samorządowych pikietowali w środę Urząd Miasta w Olsztynie. Celem zorganizowanej przez związki zawodowe akcji protestacyjnej są podwyżki wynagrodzeń.. Protestujący nieśli ze sobą flagi związkowe i transparenty, m.in. „Z takiej wypłaty nie stać nas na opłaty”, „Dość nędzy, chcemy pieniędzy” i „Jaki prezydent, takie płace”. Był to kolejny protest zorganizowany w związku – z trwającym od ponad roku – sporem płacowym z prezydentem Olsztyna Piotrem Grzymowiczem.
Uczestniczący w olsztyńskim marszu współprzewodniczący Lewicy Razem poseł Adrian Zandberg (Lewica)powiedział, że jest tutaj, bo protest jest słuszny, ponieważ państwo i samorządy muszą godnie płacić swoim pracownikom. Podkreślał, że inwestycje to nie tylko „wylewanie betonu”, ale również inwestycje w ludzi pracujących w usługach publicznych.
„To musi się zmienić tutaj w Olsztynie, ale to musi się zmienić w całej Polsce. I to jest nasz twardy warunek poparcia przyszłego rządu. Te przyszłe rządy muszą realnie zainwestować w pracowników, polska praca musi w końcu być godnie nagradzana” – stwierdził.
Sekretarz generalny Nowej Lewicy poseł Marcin Kulasek (Lewica) przypomniał, że parlamentarzyści od roku interweniowali u prezydenta Olsztyna w sprawie pracowników samorządowych, ale nie uzyskali satysfakcjonującej odpowiedzi. „Nie może być tak, że jedyną podwyżką, jaką dostaje pracownik, jest waloryzacja w związku z podniesieniem najniższej krajowej” – mówił, apelując do Grzymowicza „o opamiętanie”.
źródło: TKO/PAP
Jaki pan, towarzysz?
arbuz komuch