17-letni Marcin z Giżycka trafił na oddział onkologii z chłoniakiem. Nastolatek jest uczniem giżyckiego technikum i próbuje swoich sił w rapie.
Na Facebooku zamieścił przemyślenia na temat swoich ostatnich przeżyć i zamieścił link do nagrania na youtube ze swoim kawałkiem. Co prawda planował nakręcić do niego klip, ale obecna sytuacja mu na to nie pozwala. Oto DonatelloMartinii i jego Off Beat.
Diagnoza: chłoniak
„Zaczynam zaprzyjaźniać się z moim szpitalnym łóżkiem” – pisze Marcin na Facebooku. – „Dziś po 22 dniach spędzonych w zamkniętym oddziale onkologicznym w Olsztynie, bawi mnie, ze jeszcze miesiąc temu potrafiłem narzekać na budzik, który sygnalizował mi nowy poranek i nakazywał iść do szkoły”.
Marcin w święta wielkanocne dostał zapalenia płuc. Przed majówką zaczęły mu wyskakiwać węzły chłonne na szyi. Miał żal do lekarzy, że przepisali mu za słaby antybiotyk.
„To jednak nie była wina antybiotyku, nie była to też wina lekarzy ani zapalenia płuc” – pisze.
Ze szpitala w Giżycku został pilnie skierowany do Olsztyna. Drugiego dnia pobytu dowiedział się, że ma chłoniaka. To nowotwór złośliwy. Gdy dopytywał, ile czasu spędzi na oddziale, usłyszał, że w tym roku do szkoły już nie wróci.
„Rak ma swój dźwięk”
Zaplanowane leczenie obejmuje cztery chemie w ciągu 33 dni. Marcin ma już za sobą połowę.
„To jak organizm reaguje na chemię to nadaje się na oddzielny post. To jakie uczucie towarzyszy gdy wbijają Ci igłę w kręgosłup na kolejny oddzielny post, ale to i tak wszystko nic, w porównaniu do ciągłego, całodobowego dźwięku pompy z aparatury, który towarzyszy mi niemal od początku. Dzień i noc ten sam dźwięk, monotonny i równomierny. Gdy ktoś mnie kiedyś zapyta, czy nowotwory mają dźwięki, to tak – rak ma swój dźwięk!” – opowiada Marcin.
Młody giżycczanin jest dobrej myśli.
„Lekarze są optymistami, ja już też, odkąd na korytarzu onkologii spotkałem 3-latka łysego jak kolano, który wołał za mną „tata”. Do mnie rak zapukał w wieku 17 lat, do tego malucha w wieku 3 lat. Od tej pory myślę z jak twardej gliny muszą być ulepieni jego rodzice” – pisze na swoim profilu.
Pierwszy raz od trzech tygodni wyszedł na szpitalne patio i, jak mówi, nie spodziewał się, że dwugodzinny spacer może mu przynieść tak wiele radości.
Marcin Wiśniewski a.k.a. DonatelloMartinii wraz z Kosmą tworzą traperę. Youtubowy kanał nie jest jeszcze zbyt bogaty, ale trzeba przyznać, że giżycczanin ma flow. Walcz, chłopaku, masz nam jeszcze sporo do pokazania, a my będziemy to sprawdzać.
Marcina niedawno wsparł sam Bedoes, który nagrał filmik i wrzucił na Instagram.
Smutne, trzymaj się!