Proces byłego dzielnicowego z Rucianego, oskarżonego o popełnienie dwóch napadów na bank – w Pieckach i Rozogach – będzie toczył się z wyłączeniem jawności – zdecydował sąd w Olsztynie. Proces rozpoczął się w piątek.
O wyłączenie jawności procesu adwokat oskarżonego b. policjanta z Rucianego wnioskował, argumentując to „ważnym interesem pana oskarżonego i jego rodziny”. Dodał, że „ważne też, żeby nie znalazł naśladowców”. Na początku procesu oskarżony b. policjant powiedział, że jest bezdzietnym kawalerem.
Prokurator Paweł Turek, zapytany przez sąd o stanowisko w sprawie jawności procesu, przychylił się do argumentów adwokata. W tej sytuacji sąd zezwolił mediom na wysłuchanie jedynie aktu oskarżenia. Dziennikarzom nie pozwolono wysłuchać, czy oskarżony przyznaje się do napadów na banki, czy nie.
Przed rozprawą prokurator Turek powiedział dziennikarzom, że w śledztwie dzielnicowy z Rucianego przyznał się do napadu na bank w Rozogach. Prokurator przyznał, że obrabował bank z służbową bronią (Walther P-99), terrorystyzując bronią pracownicę banku, skąd ukradł 87,6 tys. zł. Według zarzutów policjant dokonał także napadu na bank w Pieckach, skąd zrabował ponad 46 tys. zł, ale do tego napadu w śledztwie się nie przyznał.
Gdy Marcin M. dokonywał napadów na banki, był dzielnicowym, który otrzymał tytuł „dzielnicowego roku”. Był ceniony i lubiany w swoim środowisku. Przed rozprawą prokurator Turek poinformował media, że w wyjaśnieniach oskarżony motywował swoje przestępcze działania „trudną sytuacją materialną”.
Dotąd policja i prokuratura nie ujawniły, jak śledczy wpadli na trop policjanta z Rucianego. Po wykryciu sprawy został on wydalony ze służby, a obecnie przebywa w areszcie tymczasowym.
Źródło: PAP
Brak jawności procesu pachnie szwindlem. Obym się myliła.