Sześćset kilometrów, z Olsztyna do Zakopanego, by uratować swoją córkę Viviankę. W niedzielę spod olsztyńskiego ratusza wyruszył tata dziewczynki wraz z jej wujkami i kilkoma chętnymi, którzy zbierają pieniądze na ratunek 2-letniemu dziecku.
Vivianka zmaga się z nowotworem, Neuroblastomą IV stopnia z przerzutami do szpiku, kości i węzłów chłonnych, potrzebna jest specjalna szczepionka, którą można dostać tylko w klinice w Nowym Jorku. Do zebrania jest ogromna kwota, która przewyższa możliwości rodziców. Uruchomiono specjalną zrzutkę:
– Jako ojciec z całego serca proszę, pomóżcie nam ratować Viviankę! Bez Was nie damy rady uzbierać na leczenie! Błagam, nasza córka to dla nas wszystko! Staraliśmy się o nią 5 lat i nie wyobrażamy sobie życia bez niej. Żadne dziecko nie zasługuje na takie cierpienia, żadne dziecko nie powinno umierać przed rodzicami, w takich mękach… – napisał tata dziewczynki.
W niedzielę (15.08) o godz. 9:00 spod olsztyńskiego ratusza wyruszył on w sześciuset kilometrową trasę, na ratunek swojemu dziecku. Z Olsztyna do Zakopanego, wierząc, że uda się zebrać wymaganą kwotę na leczenie Vivianki.
Link do zbiórki można znaleźć tutaj.
Grupa z licytacjami jest tu.
gołym rowerem? Sorki, ale dla córki mogłeś się postarać i poświęcić. Jazda samodzielna, z sakwami. A tu będzie ewidentnie suport w aucie… Wstyd panie tato