Niedawno doszło do tragicznego wypadku, w którym pijany 23-latek uderzył w drzewo. Jego 18-letnia dziewczyna nie przeżyła zderzenia.
Do zdarzenia doszło w miejscowości Warny w okolicach Miłakowa. Pisaliśmy o tym tutaj: W wypadku zginęła 18-latka, kierowca był pijany.
23-letni kierowca prowadził pod wpływem alkoholu, stracił panowanie nad autem, po czym uderzył w przydrożne drzewo, a następnie dachował. Samochód rozpadł się na dwie części. W aucie na miejscu pasażera znajdowała się 18-letnia dziewczyna kierowcy, która zginęła na miejscu. Nie miała szans na przeżycie. 23-latek był przytomny po zdarzeniu i rozmawiał jeszcze z policją. Potem przetransportowano go do szpitala.
„Spotykali się od roku, wracali od znajomych. Patrycja była taka młoda, miała przed sobą całe życie. Uczyła się na fryzjerkę w szkole zawodowej w Morąg. Maćkowi właściwie nic się nie stało, o własnych siłach wyszedł z wraku samochodu. Nawet strażacy mieli miękkie nogi, jak przyjechali na miejsce wypadku. Taka była masakra” – opowiedziała Faktowi sąsiadka zmarłej dziewczyny.
Z jej relacji przedstawionej w Fakcie wynika, że mężczyzna miał zakaz prowadzenia pojazdów, co potwierdza również młodsza aspirant Anna Balińska z Komendy Powiatowej Policji w Ostródzie.
„To był straszny łobuz. Strasznie szalał tym samochodem, miał podrasowany silnik, a przecież zabrano mu prawo jazdy. Nie ma sprawiedliwości na tym świecie. Dlaczego on przeżył, a Patrycja zginęła? Z tego, co wiem, próbował uciec ze szpitala, ale go złapano i trafił do aresztu” – dodała sąsiadka.
Za spowodowanie tego wypadku 23-latkowi grozi 12 lat pozbawienia wolności.
Fot. KP PSP Ostróda
