5.1 C
Olsztyn
sobota, 28 grudnia, 2024
reklama

Szatański plan Joanny G.

OlsztynSzatański plan Joanny G.

Zbrodnia zepsutej kobiety

To było morderstwo, które wstrząsnęło całym Olsztynem. Ludzie nie mogli pojąć, jak poślubiona przez inwalidę matka pięciorga małych dzieci mogła wydać na niego wyrok śmierci, zlecając zbrodnię swemu kochankowi.

Ciało znalezione w zaroślach

We wtorek 30 kwietnia 2013 roku około południa przypadkowy przechodzień trafił w krzakach przy placu zabaw na Nagórkach na ciało zmasakrowanego mężczyzny. Był bez ubrania, miał posiniaczoną twarz, a kilkanaście metrów dalej leżał wywrócony wózek inwalidzki. Wezwani na miejsce policjanci stwierdzili, że ślady obrażeń wskazywały na działania osób trzecich. Na dodatek w pobliskiej ruderze znaleźli resztki spalonej odzieży. Ze wstępnych ustaleń ekipy dochodzeniowo-śledczej wynikało, że zabójstwa mógł dokonać ktoś z bliskiego otoczenia ofiary.

– Martwy mężczyzna leżał pod drzewem, ale podczas przeszukiwania terenu znaleziono portfel ofiary, który musiał wypaść, gdy sprawcy przeciągali jego ciało. W portfelu był dowód osobisty z adresem, więc policjanci zaraz się tam pojawili i zastali żonę Piotra G. oraz „przyjaciela domu”, Jacka P. Oboje udawali, że nie mają o niczym pojęcia – opowiadał wtedy Krzysztof Wasyńczuk, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie.

Gdy biegli stwierdzili, że 31-letni Piotr Gruszczyński został uduszony, natychmiast zatrzymano jego żonę, 29-letnią Joannę, oraz jej przyjaciela, 41-letniego Jacka P. Przyciśnięci przez funkcjonariuszy przyznali się do winy i jako dodatkowego sprawcę wskazali 31-letniego Łukasza K., rówieśnika zamordowanego. Według policji prawdopodobnym motywem zabójstwa było to, że Piotr Gruszczyński przeszkadzał żonie w romansie z Jackiem P., dlatego zleciła zabójstwo męża. Późnym wieczorem 29 kwietnia wyprowadziła go na spacer w okolice placu zabaw, a tam czekali już jej dwaj wspólnicy.

Zdrowi, młodzi mężczyźni zarzucili Piotrowi skórzany pasek na szyję, którym dusili go, aż ten stracił przytomność. Mimo swego inwalidztwa nie był ułomkiem i walczył do końca, ale napastnicy okazali się silniejsi. Gdy wypadł z wózka, bili go i kopali po twarzy, potem zaciągnęli w zarośla, zdjęli z martwego ubranie i spalili w pobliskiej ruderze. Aby upozorować rabunek, zabrali komórkę Piotra, którą wrzucili do studzienki kanalizacyjnej. Nie znaleźli jednak portfela, bo wypadł po drodze z kieszeni ofiary. Potem wrócili do mieszkania Joanny i do późnej nocy pili z nią alkohol. Dla uczczenia życiowego wyczynu albo zabicia wyrzutów sumienia.

Miłość całego życia

Piotr nie zawsze był inwalidą.

Piotr.G.Internet– Pamiętam go jako kilkuletniego chłopaka, który biegał i jeździł rowerem po osiedlu – opowiada pan Adam, właściciel zakładu szklarskiego w Nagórkach. – Miał tylko zgięte ramię i jego matka chciała go wyprostować. Zawiozła go do kliniki na Śląsku i tam zrobili mu operację, ale tak fatalnie, że na zawsze został kaleką.

Mimo tego z optymizmem podchodził do życia, a promienisty uśmiech nie znikał z jego twarzy. Był mocno wierzący i służył do mszy w kościele, po maturze zaczął studia teologiczne na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim. Znajomi Piotra wspominają go jako człowieka, który nigdy nie uważał się za kogoś pokrzywdzonego. Wielu pamięta, jak w czasie balu maturalnego tańczył na parkiecie w wózku inwalidzkim. Co więcej, potrafił pomagać innym, współpracował z instytucjami kościelnymi. Był między innymi koordynatorem Szkolnych Kół Caritasu i jeździł po terenie diecezji warmińskiej, by przekazywać uczniom, w jaki sposób wolontariusze angażują się w różnorodne akcje charytatywne. Bywało, że na wózku inwalidzkim przemierzał trasę 8 km do Klebarka Wielkiego, gdzie pomagał w Domu Pielgrzyma przy miejscowym sanktuarium. A potem tą samą drogą wracał do Olsztyna.

Pomagając potrzebującym, Piotr poznał Joannę D., młodą kobietę z czwórką małych dzieci. Z piątym była w ciąży. Uciekła od swego starszego, popijającego partnera, z którym żyła w gminie Łukta. Najpierw przebywała w Punkcie Interwencji Kryzysowej w Szymonowie koło Małdyt, potem została przeniesiona do Ośrodka Interwencji Kryzysowej olsztyńskiego Caritas. Znajomi odradzali Piotrowi ten związek. Nie dość, że sam inwalida, to jeszcze chce brać na głowę kobietę z piątką dzieci? Ale on był zauroczony Joanną i postawił na swoim. Jego ojciec już nie żył, matka była chora na Alzhaimera i chyba nie bardzo kojarzyła, co syn robi. Jednak po jego ślubie wydawało się, że te dzieci dają jej radość jak rodzone wnuki.

Joanna wprowadziła się z nimi do niedużego mieszkania Piotra jesienią 2010 roku, kiedy mieszkał tam jeszcze z matką, która zmarła pół roku po jego ślubie. Początkowo to niezwykłe małżeństwo wyglądało na wręcz wzorcowe. Ona się nim opiekowała, a on był bardziej zadbany niż wcześniej i wręcz uwielbiany przez dzieci.

Zbrodnia z wyrachowania

Ale bardziej zorientowani dostrzegli kryzys, jaki w ostatnich miesiącach wkradł się do ich domu. Zwłaszcza od czasu, gdy jako przyjaciel domu zaczął Gruszczyńskich odwiedzać Jacek P., mieszkający w tym samym bloku przy ul. Barcza, sam ojciec sześciorga dzieci! W miarę pogłębiania się znajomości między nim a Joanną zaczęło coś iskrzyć. Kiedy gospodarz wyjeżdżał poza Olsztyn, sąsiad zostawał na noc, a gdy Piotr dostrzegł rodzący się romans, nie mógł się z tym pogodzić. Coraz częściej żalił się, że tak dłużej nie może i zapowiadał rozwód. Ale nazajutrz już jej przebaczał i wszystko wracało do normy. Nadal był beznadziejnie zakochany w swojej młodej żonie. Pod koniec stycznia 2013 roku doszło tam do awantury zakończonej interwencją policji. Sąsiedzi pamiętają, że Piotr wyjechał na klatkę schodową, a ona za nim krzyczała. Zaalarmowała nawet policję, że mąż się nad nią znęca, ale nikt jej w to nie uwierzył.

Joanna G.1. InternetW tym czasie Joanna była w kolejnej, szóstej ciąży, tym razem z kochankiem z bloku. Piotr o tym wiedział i dlatego złożył pozew o rozwód. Ale gotów był go wycofać, gdyby ona zakończyła romans. Czy ten pozew stał się pretekstem do popełnienia zbrodni? A może obawa, że po rozwodzie Joanna będzie usunięta z mieszkania? W każdym razie z pomocą przyjaciół zaczęła szatański plan wcielać w życie. Gdy sprawa się wydała, cała trójka formalnie przyznała się do winy. Podczas procesu oskarżeni opowiedzieli o przygotowaniach do morderstwa i jego przebiegu. Na przykład o tym, jak po zabójstwie Piotra wrócili do jego mieszkania, pili alkohol i próbowali odbyć z Joanną grupowy seks. Niestety nie doszło do niego, jak wyznali, „ze względów fizjologicznych”. W momencie zatrzymania wdowa po zamordowanym znajdowała się w piątym miesiącu ciąży.

Jacek P. był pracownikiem firmy oponiarskiej, wcześniej notowany za jazdę samochodem po pijanemu. Podczas procesu dwaj świadkowie zeznali, jak namawiał ich do udziału w przestępstwie, choć miało to być tylko pobicie jakiegoś mężczyzny. Udało mu się przekonać dopiero Łukasza K. Ten pracował dorywczo, również był karany za jazdę w stanie nietrzeźwym i miał nawet nadzór elektroniczny – „bransoletkę” zdjęto mu tuż przed popełnieniem tej potwornej zbrodni. Dwóch chłopców Joanny zabrano do Domu Dziennego Pobytu na Nagórkach, a trzeciego syna i dwie córki oddano rodzinie zastępczej.

Obrońcy oskarżonych próbowali zmiany kwalifikacji czynu z morderstwa na pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Jednak w maju tego roku, rok po zbrodni, Sąd Okręgowy w Olsztynie nie uznał ich argumentów, skazując Joannę G. oraz jej kochanka, Jacka P., na dożywocie, a Łukasza K. na 15 lat więzienia.

Jeden z duchownych nie zgadza się z opinią, że Joanna zleciła zabójstwo z powodu rozwodu.

– Piotr obdarzył ją miłością caritas, czyli wspierającą. A ona była kobietą zepsutą, żyjącą w grzechu, z dala od Boga, co w konsekwencji doprowadziło do tego nieszczęścia – przekonuje kapłan.

„Jeszcze niedawno patrzyłem na tę bestię z szacunkiem. Byłem pełen podziwu dla niej, że tak wytrwale opiekuje się piątką dzieci i niepełnosprawnym mężem. Nigdy nie zrozumiałem, dlaczego tak postąpiła” – napisał na forum jeden z internautów. Nie była to opinia odosobniona.

Marek Książek

Zapisz się do naszego newslettera

Wysyłamy tylko najważniejsze wiadomości

3 KOMENTARZY

3 komentarzy
Najlepsze
Najnowsze Najstarsze
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Zet
5 października 2014 21:29

zbrodnia ohydna i godna najwyższego wymiaru kary. Ale tak poza wszystkim, proszę redakcję o sprawdzanie tekstów pod względem zgodności z zasadami języka polskiego przed publikacją- Pan Piotr miał uśmiech PROMIENNY (nie PROMIENISTY), a ciąża to nie miejsce tylko stan więc wdowa BYŁA w 5tym miesiącu ciąży (nie znajdowała się).

Borys
5 października 2014 19:29

najprawdopodobniej ta szmata rowniesz otrula mame Piotrka

Polecane