Od kilkunastu miesięcy na linii tramwajowej nr 3 jeździ komunikacja zastępcza w postaci autobusów. Czy wybudowana wielomilionowym nakładem linia okazała się niewypałem?
Nie jest tajemnicą, że inwestycja tramwajowa to oczko w głowie obecnych władz miasta. W zasadzie od ponad dekady znaczna część miasta jest rozkopana, bo budowane są kolejne linie. Komunikacja tramwajowa ma swoich zwolenników, jak i zagorzałych przeciwników, którzy uważają, że pieniądze, które Ratusz pompuje w to rozwiązanie komunikacyjne, są wyrzucane w błoto. Ci, którym nie podoba się kierunek rozwoju miasta, dostali do ręki kolejny argument: linię tramwajową nr 3, która jest, ale jakby jej nie było.
Na linii nr 3 nie ma poczucia stabilności
Olsztyńska „trójka” w założeniu ma łączyć kampus uniwersytetu z dworcem kolejowym. Wydawałoby się, że pomysł ma sens. Największa uczelnia w mieście, wielu potencjalnych pasażerów. Problemy jednak pojawiły się już na początku funkcjonowania linii.
„Z powodu niewystarczającej liczby taboru przyjęto zatem bardzo małą częstotliwość. Do tego, słabe wyniki przewozowe skutkowały dodatkowo tym, że każde perturbacje z taborem kończyły się ograniczaniem lub zawieszaniem przez Zarząd Dróg, Zieleni i Transportu linii studenckiej. Nie budowało to oczywiście poczucia stabilności oferty wśród pasażerów, którzy z oczywistych przyczyn wolą wybierać autobus. W dodatku, dowiezie on ich w dalsze części uniwersyteckiego kampusu” – pisze o problemach z linią nr 3 branżowy portal transport-publiczny.pl
Kłopoty z zapełnieniem składów były tylko początkiem problemów. Potem przyszła pandemia, uczelnia zawiesiła zajęcia i nie było komu podróżować „trójką”. W dodatku limity pasażerskie w pojazdach komunikacji miejskiej sprawiły, że w godzinach szczytu na bardziej obłożonych trasach pojawiły się tabory, które kursowały na „trójce”. Miały zapewnić podróż wszystkim zainteresowanym na liniach 1 i 2.
Aktualnie jesteśmy w okresie przejściowym
Pandemia się jednak skończyła, studenci wrócili na uczelnię, a na ul. Tuwima w Olsztynie wciąż nie widać tramwajów. Wielomilionowa inwestycja jest karykaturą samej siebie (próbowaliśmy dowiedzieć się, ile dokładnie kosztowała budowa linii nr 3, ale Ratusz nie jest w stanie tego sprecyzować, ale „wielomilionowa” jest najbliżej prawdy – red.). W dodatku w chwili, gdy miasto jest znów rozkopane przykład niedziałającej „trójki”, pozwala na stawianie sobie pytań: czy rozbudowa sieci w obecnym kształcie ma sens? Czy znów będziemy mieli do czynienia z odcinkami-widmo?
Michał Koronowski, rzecznik ZDZiT, mówi, że aktualnie jesteśmy w „okresie przejściowym” i „obecnie ZDZiT widzi potrzebę ponownego uruchomienia tego połączenia”. Dlaczego zatem „trójka” nie jeździ? – Na tę chwilę mamy ograniczone możliwości w związku z trwającymi pracami na skrzyżowaniu Kościuszki/Piłsudskiego i zmniejszoną przepustowością odcinka jednotorowego w obrębie przystanku „Skwer Wakara” – tłumaczy rzecznik.
Poprosiliśmy władze Ratusza o komentarz, co sądzą na temat niedziałającej linii nr 3 jako wizytówki inwestycji tramwajowej. Ratusz uchylił się od odpowiedzi. Nieco światła rzucił rzecznik ZDZiT, który uważa, że jest sens funkcjonowania „trójki”, bo w lutym 2020 roku podczas badania (wykonanego jednego dnia), skorzystało z niej około 2 tys. osób. Co więcej, do ZDZiT napływają „liczne pytania i uwagi pasażerów dotyczące możliwości przywrócenia linii nr 3”.
Można zatem spytać: skoro są zainteresowani, to na co czekamy?
Grzybowicz złodziej kłamcą oszust prokuratura powinna się. Nim zajac
Jepac grzybowicza powinien dostać że 25 lat puchy złodziej i oszust