Właścicielka pierwszej warmińskiej plantacji lawendy w Nowym Kawkowie chce uruchomić „Lawendowe Muzeum Żywe”, w którym każdy będzie mógł popracować twórczo z rośliną. Inicjatywę może wesprzeć każdy za pomocą tzw. finansowania społecznego. Czasu jest mało, bo pieniądze są zbierane tylko do 21 stycznia!
Licznik dla nowego pomysłu Joanny Posoch, która 15 lat temu rzuciła firmę brokerską w stolicy i osiadła w Nowym Kawkowie, bije nieubłaganie. Ostateczny termin zgromadzenia środków na realizację oryginalnego pomysłu utworzenia „Lawendowego Muzeum Żywego” to dzień 21 2014 i godzina 18. Nowatorski pomysł ma również finansowanie przedsięwzięcia, które odbywa się za pomocą portalu polakpotrafi.pl i dobrowolnych wpłat od osób, którym idea przypadnie do gustu.
– Finansowanie społeczne daje szansę, że projekt trafi do naprawdę zainteresowanych osób, które po ewentualnym powodzeniu akcji będą mogły korzystać twórczo z muzeum – mówi Joanna Posoch, właścicielka Lawendowego Pola w Nowym Kawkowie.
Do dziś (3 stycznia) na koncie projektu jest ponad 10440 zł złotych od 122 osób wspierających przedsięwzięcie. Na uruchomienie muzeum w najbardziej podstawowym wymiarze (postawienie stodoły lawendowej w stanie surowym zamkniętym) potrzeba 50 tysięcy złotych.
– Obiekt będzie etnograficznym i edukacyjnym miejscem dla wszystkich odwiedzających plantację – zapowiada Joanna Posoch.
Jak mówi właścicielka Lawendowego Pola lokalna społeczność, sąsiedzi i mieszkańcy pobliskich wsi życzliwie odnieśli się do realizacji pomysłu. Wsparcie idzie też od lokalnych stowarzyszeń.
– Dzielna kobieta z Nowego Kawkowa przeciera nowe szlaki w sposobie realizacji własnego pomysłu! Trzeba i warto ją wspierać – mówi Piotr Romanowski, prezes Stowarzyszenia Ekologiczno-Artystycznego Ręką Dzieło.
Żeby wesprzeć ideę trzeba wejść na stronę: www.polakpotrafi.pl i z prawej strony wybrać jaką kwotą chcemy wesprzeć projekt.
– Jeśli do 21 stycznia nie uzbieramy całej kwoty 50 tys. zł, to wpłacone pieniądze wrócą do właścicieli – wyjaśnia Joanna Posoch.
Organizatorzy postanowili stworzyć muzeum, bo chcą eksperymentalnie powrócić do dawnej wspólnotowości.
– Proponujemy przeżycie wspólnoty w wersji light, przy pachnącej lawendzie, rozmowach, przy pracy i podczas odpoczynku – mówi Joanna Posoch.
Co ważne, muzeum będzie samowystarczalne energetycznie i pomyślane tak, by jak najmniej szkodziło przyrodzie. Energię elektryczną obiekt uzyska ze słońca i wiatru. Będą suche toalety (kompostowe), w tym jedna dla niepełnosprawnych. Ciepła woda zostanie zapewniona dzięki słońcu, a solarny prysznic będzie się mieścił w plenerze, z widokiem na plantację lawendy.
– Cały projekt wpisuje się w tematykę, która mnie fascynuje, czyli niezależności energetycznej, umacniania wspólnot lokalnych i współpracy sąsiedzkiej – mówi Joanna Posoch, która nie żałuje, że 15 lat temu przeniosła się ze stolicy na Warmię. – Wszystkim kierował trochę los, a trochę zbieg okoliczności. Cieszę się, że jestem na Warmii wśród tylu twórczych ludzi.