Nielegalni poszukiwacze bursztynu niszczą las na Mierzei Wiślanej. Straż leśna z nadleśnictwa Elbląg wraz z policją odkryła miejsce, skąd poszukiwacze nielegalnie pozyskują bursztyn, dewastując przy tym obszar leśny i stwarzając zagrożenie dla turystów i zwierząt.
Jak poinformował w środę rzecznik nadleśnictwa Elbląg Jan Piotrowski, w minionym tygodniu, w godzinach nocnych, funkcjonariusze straży leśnej Nadleśnictwa Elbląg, we współpracy z policjantami z posterunku w Sztutowie, podczas patrolu natrafili na nowe miejsce, w którym pozyskiwany był nielegalnie bursztyn.
Wskazał, że funkcjonariusze straży leśnej są wyposażeni w profesjonalny sprzęt wizyjny i znają doskonale teren. „Dzięki temu namierzyli nowe otwory wykonane metodą hydrauliczną. W wyniku przeprowadzonej akcji skonfiskowany został sprzęt służący nielegalnemu pozyskaniu bursztynu. Zabezpieczono motopompę z akumulatorem, węże strażackie, rury PCV, wąż ssący, koryto, worki jutowe i inne drobne narzędzia” – wyjaśnił Jan Piotrowski.
Jak oceniają leśnicy, nielegalni poszukiwacze bursztynu zdewastowali ok. 100 m2 lasu.
Rzecznik nadleśnictwa Elbląg przypomniał, że problem nielegalnego pozyskiwania bursztynu na tym terenie istnieje od momentu wstrzymania działalności gospodarczej w 1987 r., przez firmę „POLSREBRO”, pozyskującą bursztyn legalnie. Na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku proceder ten stał się plagą.
Najmniejsze bryłki bursztynu, zwane drobnicą, wydobywane są wprost z morza. Takim pozyskaniem trudnią się mieszkańcy nadmorskich miejscowości, zaopatrzeni w wodery oraz siatki podobne do tych stosowanych na motyle. Mieszkańcy w poszukiwaniu cennych okazów przeszukują także plaże w miejscach, gdzie morze wyrzuca resztki organiczne wraz z bursztynami.
Innym sposobem, wykorzystywanym przy wydobyciu na skalę przemysłową, jest kopanie bursztynu w kopalniach odkrywkowych. Istnieje też metoda pośrednia, tak zwana hydrauliczna, którą upodobali sobie nielegalni wydobywcy tego kruszcu. Jan Piotrowski wskazał, że metoda hydrauliczna polega na drążeniu gruntu wodą po ciśnieniem.
Teraz poszukiwacze stosują inną technikę i do powszechnego użytku weszła tzw. metoda filtru igłowego, której rozwój spowodował spopularyzowanie nielegalnego wydobycia bursztynu na Mierzei Wiślanej.
„Pora roku w zasadzie nie ma wpływu na działalność osób nielegalnie pozyskujących bursztyn. Ewentualnie bardzo silne mrozy (-20 – -30 stopni C) mogłyby powstrzymać takie osoby, co zdarza się dość rzadko” – dodał.
Wydobycie odbywa się na całej powierzchni lasu na Mierzei Wiślanej, zaczynając od Ujścia Wisły, a kończąc za Krynicą Morską.
Aby walczyć z nielegalnym procederem, straż leśna Nadleśnictwa Elbląg współpracuje z policją, pracownikami Parku Krajobrazowego Mierzeja Wiślana, strażą graniczną i posterunkami straży leśnej z sąsiednich nadleśnictw.
„Niestety wraz z rozwojem nowych technologii wydobywcy uzbrajają się w sprzęt elektroniczny i wizyjny. Posługują się noktowizorami, kamerami termowizyjnymi, fotopułapkami i sprzętem nasłuchującym radiotelefony, obserwują drogi dojazdowe na Mierzeję Wiślaną, co mocno utrudnia straży leśnej pracę”- dodał.
Zniszczenia w środowisku leśnym powodowane przez nielegalne wydobycie są bardzo duże.
Największemu uszkodzeniu ulega gleba. W trakcie poszukiwania wydobywany jest grunt ze sporych głębokości (wypłukiwanie bursztynu sięga nawet do 6 – 8 m w głąb ziemi), przy okazji mieszane są wszystkie warstwy gleby, przez co rośliny pozbawiane są niezbędnej do życia warstwy organicznej – tłumaczy leśnik.
Uszkadzany jest także system korzeniowy rosnących drzew, co może powodować obumieranie drzewostanów, a w konsekwencji gradację szkodliwych owadów, a finalnie przewracanie się drzew i tworzenie luk w lesie. Z ekonomicznego punktu widzenia, w takich miejscach nadleśnictwo pozbawione jest możliwości wyhodowania wysokiej jakości surowca drzewnego – dodał.
Ponadto w trakcie prac często zaśmiecany jest las. Osoby trudniące się tym procederem często rozrzucają w lesie śmieci, np. resztki poniszczonych plastikowych rur, starych węży strażackich, butelki, puszki i wiele innych.
Zniszczenia te mają olbrzymią skalę, ze względu na to, że nielegalne prace wykonywane są w wielu miejscach, rozrzuconych na całej Mierzei Wiślanej. Porozsiewane po lesie dziury, czasami dużych rozmiarów, stanowią śmiertelne niebezpieczeństwo dla zwierzyny leśnej oraz drobnych organizmów. Uwięzionym zwierzętom ciężko jest się wydostać z pułapki, ze względu na znajdujący się w wyrobiskach grząski i wilgotny piach.
Odnotowany został przypadek uratowania przez ludzi daniela uwięzionego w takiej dziurze. Miejsca poszukiwań bursztynu stanowią także niebezpieczeństwo dla odwiedzających las turystów, których w sezonie urlopowym w lasach Mierzei Wiślanej jest bardzo dużo.
Lasy Państwowe muszą rekultywować zniszczone tereny. Takie prace najczęściej wykonywane są w miejscach najbardziej niebezpiecznych wyrobisk, szczególnie usytuowanych przy szlakach lub w okolicach turystycznych miejscowości. Rekultywacja polega na zasypywaniu i wyrównywaniu zniszczonych powierzchni, a także ograniczaniu dostępu do źródeł wody.
Ponadto w miarę możliwości miejsca po wyrobiskach są odnawiane na przykład poprzez wspólne sadzenie drzew przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Bursztynników z Nadleśnictwem Elbląg.
W ostatnich 10 latach na prace porządkujące Nadleśnictwo Elbląg wydało ponad 70 tys. zł. Straż Leśna Nadleśnictwa Elbląg w tym czasie zarejestrowała 47 przypadków nielegalnych poszukiwań bursztynu. Zatrzymanych zostało 46 osób oraz zabezpieczono znaczne ilości sprzętu, m.in. 263 węże strażackie o łącznej długości ok 5,2 km, 45 motopomp spalinowych, krótkofalówki, latarki, szpadle oraz rower i samochód osobowy. Elbląscy strażnicy przeprowadzają także inne drobniejsze działania, podczas których niszczą zakopane w ziemi sączki, za pomocą których bursztyniarze pozyskują niezbędną do ich działalności wodę.
Jak wskazał Jan Piotrowski, obecnie sprawcy nielegalnych poszukiwań bursztynu mogą być pociągnięci do odpowiedzialności za naruszenie przepisów o ochronie przyrody i dzięki temu możliwe jest zatrzymanie sprzętu służącego temu nielegalnemu procederowi.
Karą za tego typu wykroczenie jest mandat karny lub grzywna do 5 tys. zł.