Kiedy w połowie marca para bocianów przyleciała do swojej rodzinnej wsi Giedajty nie mogła uwierzyć w to co zobaczyła. Na słupie elektrycznym, w miejscu gdzie powinno się znajdować ich rodzinne gniazdo, sterczał metalowy szpikulec uniemożliwiający lądowanie na nim. Okazało się, że w lutym przyjechała ekipa elektryków i zdemontowała platformę na której było gniazdo.
– Przylatują po tylu miesiącach a tu ich dom rozwalony, gdzie teraz mają mieszkać- oburza się jedna z sąsiadek bocianów- spytałam się elektryków po co zabierają platformę to odpowiedzieli, że do remontu. I jeszcze ten pałąk przykręcili w miejsce gniazda. Nie mogłam patrzeć jak samiec układa te gałązki i nic mu nie wychodzi, patyki od razu spadają na ziemię.
Pani bocianowa na początku stała na dachu sąsiedniego budynku i tylko się przyglądała pracy partnera. Zbliżał się czas na złożenie jaj i powiększenie bocianiej rodziny a przytulnego gniazdka jak nie była tak nie ma. W końcu kilka dni temu stracił cierpliwość i odleciała, pan bocian został sam bez partnerki i domu.
– Widocznie zostawiła go dla innego- domyśla się pan Eugeniusz – pani bocian jak nie ma szans znieść jajka, to szuka szczęścia z innym partnerem. Nasz bociek został sam, jak zobaczy lecącą samicę to skrzydła rozkłada do tyłu i zaczyna klekotać, wabiąc partnerkę, ale ta tylko zniża lot i gdy zobaczy w jakim stanie jest gniazdo to leci dalej zostawiając nieudacznika. Mógłby założyć gniazdo w innym miejscu, bocian jest uparty, z którego gniazda wylatuje do tego wraca.