Kiedy publikowaliśmy artykuł na temat fiaska jednego z głośnych projektów, złożonych do Olsztyńskiego Budżetu Obywatelskiego byliśmy pewni, że to sytuacja jednostkowa. Wypadek przy pracy. Jednak publiczna tężnia to nie jedyny pomysł mieszkańców, który napotkał problemy przy realizacji. Kolejnym jest parking, który miałby zostać zlokalizowany na działce nr 5/5, przy ul. Wańkowicza naprzeciw Ośrodka Wsparcia i Opieki nad Dzieckiem i Rodziną w Olsztynie. Teren obecnie jest niezagospodarowany.
Przeczytaj także: Co dalej z tężnią na Nagórkach? Fiasko projektu OBO
Projekt został złożony jako osiedlowy. Jego realizacja miała się zamknąć w kwocie około 110 tys. złotych. Zakładał budowę około 50 miejsc postojowych dla samochodów osobowych, głównie rodziców przywożących dzieci do Szkoły Podstawowej nr 25 oraz Przedszkoli Miejskich nr 8 i nr 23.
– Bezpieczny parking przy placówkach oświatowych typu przedszkole czy szkoła to podstawa bezpieczeństwa dla dzieci (…) Do wszystkich tych miejsc każdego dnia przyjeżdżają rodzice ze swoimi dziećmi i każdego dnia przechodzą gehennę dotarcia do placówki żeby móc spokojnie ale i bezpiecznie pozostawić swoje pociechy. Rodzic nie może bezpiecznie wysadzić dziecka z samochodu, gdyż wokół jest ciągły ruch a niejednokrotnie przywozi dwoje lub troje dzieci. Obecnie przy szkole i przedszkolu znajduje się zaledwie kilka miejsc postojowych. Samochody parkują wszędzie, gdzie tylko się da, dzieci manewrują pomiędzy jadącymi samochodami. Dotarcie do szkoły dla dzieci z klas 4 i starszych to jak przejście przez dżunglę aut. Poprzez realizację projektu chcieliśmy rozwiązać choć w części problem i zapewnić większy komfort psychiczny rodzicom, a przede wszystkim większe bezpieczeństwo dzieciom uczęszczającym do placówek oświatowych przy ul. Wańkowicza w Olsztynie – argumentowali wnioskodawcy.
Niestety, ku zdziwieniu wszystkich, w tym miejscu zbudowano parking na …zaledwie 9 miejsc postojowych.
I znów miasto odpowiedziało zainteresowanym – analogicznie jak przy tężniach solankowych – że wartość projektu jest o wiele wyższa. Tu nasuwa się pytanie – kto przyjmuje taki projekt do realizacji? Dlaczego kwoty tak drastycznie zwiększają się, mimo że zaledwie kilka czy kilkanaście miesięcy temu projekt rzekomo “spinał się” finansowo?
Nie pozostawiliśmy tych pytań bez odpowiedzi, mając nadzieję, że zarówno ratusz, jak i zespół OBO wyczerpująco to wyjaśnią. Okazało się, że władnym do udzielenia odpowiedzi jest ZDZiT, bo to do tej jednostki projekt został skierowany.
– Projekt, który został przygotowany przez wnioskodawców, wymagał uwzględnienia tylu poprawek, że konieczne okazało się zamówienie nowego. Sam jego koszt wyniósł ponad 20 tys. złotych. Wystarczy wspomnieć, że zgodnie z projektem OBO miejsca postojowe miały posiadać nawierzchnię wodoprzepuszczalną podczas gdy w miejscu tym znajduje się glina, co samo w sobie wykluczyło taką możliwość. W ramach budżetu obywatelskiego prócz opracowania nowego projektu wykonanych zostało 10 zupełnie nowych miejsc postojowych, w tym jedno przystosowane dla osób niepełnosprawnych. Ze wspomnianego wyżej powodu wymieniony musiał zostać cały grunt pod tę konstrukcję. Podjęta została także decyzja o pozostawieniu dotychczasowych miejsc postojowych, co reasumując oznacza, że użytkownicy parkingu zyskali dodatkowe miejsca. Nowy projekt uwzględnił także poprawną organizację ruchu na parkingu, ponieważ w poprzednim nie było chociażby trójkąta widoczności przy wyjeździe. Naturalnie jeśli znajdą się na to środki, inwestycja zostanie dokończona. Szansą jest chociażby ponowne głosowanie na projekt w OBO – odpowiedział Michał Koronowski, rzecznik prasowy ZDZiT.
Jak więc widać, mamy dwa zupełnie różne punkty widzenia na tę sprawę. ZDZiT uważa, że jest lepiej, a rodzice, że jest gorzej.
Kto ma rację?
debilizm totalny.jeszcze te miejsce dla inwalidów.gdzie taka osoba ma sie udać po wyjsciu z samochodu? na ulice? pzecież nawet niema zadnego dojścia do chodnika
Wszystkie lokalne dzieci (i ich rodzice) korzystające z tej górki w zimie do zjeżdżania na sankach zapewne osobiście chętnie podziękowałyby “mędrcom” którzy zadecydowali o zniszczeniu tego ponad 30-sto letniego placu zabaw. Brawo, brawo… Rozwój, tak, ale może bez jednoczesnego psucia?