Od stycznia w województwie warmińsko-mazurskim rusza pilotaż, który może zmienić sposób pracy tysięcy osób. Cztery regionalne podmioty zdecydowały się sprawdzić, czy krótszy czas pracy – przy zachowaniu pełnego wynagrodzenia – jest możliwy i opłacalny.
Warunki uczestnictwa i finansowanie pilotażu
Zgodnie z regulaminem programu przedsiębiorcy musieli spełnić następujące warunki: prowadzić działalność co najmniej 12 miesięcy przed złożeniem wniosku, zatrudniać co najmniej 75% pracowników na umowę o pracę, objąć projektem minimum 50% pracowników, zachować poziom zatrudnienia na co najmniej 90% stanu początkowego oraz nie obniżyć wynagrodzeń objętych pracowników. Finansowanie projektu pochodzi z rezerwy Fundusz Pracy — na lata 2025-2027 przewidziano budżet około 50 mln zł, z czego sam rok 2025 to kwota ok. 10 mln zł. Jeden projekt może otrzymać wsparcie do 1 mln zł, a koszt przypadający na jednego pracownika nie może przekroczyć 20 tys. zł.
Wnioski o udział w projekcie złożyły blisko 2 000 podmiotów.
Które firmy z Warmii i Mazur biorą udział w pilotażu i jakie modele pracy sprawdzą
W regionie do programu włączono cztery bardzo różne instytucje – od spółki komunalnej, przez organizację pozarządową, aż po prywatną firmę produkcyjną. Jak informuje Radio Olsztyn, są to:
- Akwedukty z Różnowa – gminna spółka obsługująca wodociągi w gminie Dywity
- Nidzickie Centrum Usług Wspólnych – jednostka samorządowa zajmująca się obsługą księgową i prawną podległych instytucji
- Fundacja Rozwoju Regionu Łukta – organizacja udzielająca pożyczek ze środków unijnych
- Kaj z Działdowa – prywatna spółka produkująca opakowania
Każdy podmiot ma testować inne rozwiązanie: krótsze dni pracy, czterodniowy tydzień lub indywidualne warianty skrócenia czasu pracy w zależności od specyfiki firmy. Celem jest sprawdzenie, czy krótsza praca przełoży się na większą efektywność, mniejsze zmęczenie i lepszą organizację obowiązków.
Dofinansowanie i wątpliwości. Eksperci zastanawiają się, czy pilotaż pokaże prawdziwe wyniki
Wszystkie firmy uczestniczące w projekcie otrzymały rządowe dofinansowanie – w skali całej Polski to blisko 50 milionów złotych. Ten fakt wzbudza dyskusję o realności programu. Eksperci cytowani przez rozgłośnię zwracają uwagę, że dodatkowe środki mogą zafałszować wyniki, bo firmy nie testują skróconej pracy w warunkach rynkowych.
Pojawiają się również zastrzeżenia dotyczące dużej liczby jednostek samorządowych biorących udział w projekcie. Zdaniem części komentatorów ich efektywność powinna zostać rzetelnie zmierzona, zanim otrzymają środki na eksperyment ze skróconym czasem pracy.
Czy mamy pracować krócej, czy dłużej? Eksperci podzieleni w ocenie pilotażu
Debata wokół projektu jest wyraźnie podzielona na dwa obozy. Jak relacjonuje Radio Olsztyn, część ekonomistów ostrzega, że przy starzejącym się społeczeństwie skracanie czasu pracy może pogorszyć kondycję gospodarki i doprowadzić do spadku produkcji. Wskazują na gwałtowne kurczenie się populacji w wieku produkcyjnym i rosnące potrzeby rynku.
Z drugiej strony, pracodawcy biorący udział w pilotażu przekonują, że przy rosnącej automatyzacji i wchodzącej do firm sztucznej inteligencji dłuższy czas pracy stopniowo przestaje mieć znaczenie. Zwracają uwagę, że wypoczęty pracownik pracuje efektywniej, a skrócenie dnia roboczego może podnieść jakość pracy i zmniejszyć liczbę błędów.
Program będzie trwał przez cały przyszły rok, a pełny raport z wynikami zostanie zaprezentowany dopiero w maju 2027 roku. To wtedy okaże się, czy krótszy czas pracy ma szansę stać się standardem, czy pozostanie eksperymentem ograniczonym do wybranych firm.
źródło: Radio Olsztyn
