Jesienne wykopki potrafią wystawić na próbę niejedną relację. W Lubawie pewna kobieta tak się zdenerwowała na swojego partnera, że zamiast wspólnej pracy w polu, doczekał się… policyjnej interwencji. Wszystko przez to, że wolał butelkę niż kosz na ziemniaki.
Awantura o ziemniaki zakończyła się interwencją policji
W sobotę (8 listopada 2025 r.) mieszkanka Lubawy zadzwoniła na numer alarmowy, twierdząc, że jej partner się awanturuje i ją pobił. Na miejsce natychmiast ruszył patrol policji. Funkcjonariusze zastali kobietę i mężczyznę spokojnie siedzących w domu i spożywających alkohol.
Szybko wyszło na jaw, że żadnego pobicia nie było. Kobieta przyznała, że była po prostu zła, bo partner nie pomógł jej w pracy na polu – zamiast zbierać ziemniaki, odpoczywał i pił alkohol. Chcąc się odegrać, postanowiła zgłosić wymyśloną awanturę.
Policjanci nie mieli wątpliwości
Interwencja zakończyła się mandatem w wysokości 500 zł. Kobieta usłyszała pouczenie o tym, że numer alarmowy 112 służy wyłącznie do sytuacji, w których naprawdę potrzebna jest pomoc służb. W tym czasie funkcjonariusze mogli być wezwani do kogoś, kto rzeczywiście był w niebezpieczeństwie.
Wzywanie służb z błahych powodów to nie żart
Choć historia może dziś bawić, skutki takich zachowań są poważne. Zgodnie z art. 66 Kodeksu wykroczeń za bezpodstawne wezwanie policji grozi kara aresztu, ograniczenia wolności lub grzywna do 1500 zł.
Policja przypomina, że każda nieuzasadniona interwencja to czas i zasoby odebrane komuś, kto naprawdę potrzebuje pomocy. Zanim więc sięgnie się po telefon, warto pomyśleć dwa razy – bo nawet w gniewie, takie wezwanie to nie żart.
źródło: KPP Iława

