Dzisiaj, 4 września po godzinie 15.00, plaża miejska w Olsztynie zamieniła się w scenerię niezwykłego i spektakularnego wydarzenia. Turyści i mieszkańcy byli świadkami skoków spadochronowych bezpośrednio do jeziora. Uczestnicy wyskakiwali z samolotu startującego z lotniska Dajtki, a operację zorganizowała inicjatywa „Skocz na Olsztyn”. Na miejscu obecne były służby ratunkowe: policja, WOPR oraz straż pożarna, które zapewniały bezpieczeństwo całego przedsięwzięcia.
To widowiskowa forma sportowej demonstracji, w której skoczkowie spadochronowi precyzyjnie lądują na powierzchni wody — najczęściej jeziorze. Wymaga to ogromnego doświadczenia, precyzyjnego planu oraz koordynacji między skoczkami i obsługą. Skoki odbywają się przy udziale specjalistów, a uczestnicy korzystają z odpowiedniego sprzętu i działają według ścisłych procedur.
Czym są skoki spadochronowe „na wodę”?
Materiały doradcze Urzędu Lotnictwa Cywilnego podkreślają, że takie skoki powinny zostać poprzedzone briefingiem dotyczącym doświadczenia skoczków, wyposażenia oraz procedur ratowniczych, w tym obecności łodzi ratunkowych (minimum jedna łódź na dwóch skoczków na wodach stojących). Czas dotarcia łodzi do miejsca wodowania nie powinien przekraczać 10 minut. Wszystkie skaczące osoby i ich spadochrony musi podjąć z wody obsługa, zanim rozpoczną się kolejne skoki.
Na wodzie wylądowało 12 skoczków – po sześciu podczas każdego wylotu. Pozostałe osoby zdecydowały się na lądowanie na lotnisku w Dajtkach. Do zrzutów użyto specjalistycznego samolotu PAC 750XL olsztyńskiego aeroklubu, przystosowanego wyłącznie do wyrzutu spadochroniarzy, mogącego zabrać na pokład do 15 osób.
Różne scenariusze lądowań
Choć dzisiejsze skoki przebiegły bezpiecznie i zakończyły się widowiskowym pokazem, historia pokazuje, że nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem. W 2020 roku TKO opisywało niefortunne lądowanie spadochroniarza na plaży miejskiej w Olsztynie, kiedy to mężczyzna spadł w tłum ludzi i trafił do szpitala ze złamaną nogą. Jak ustalono, był to samodzielny skoczek z Warszawy, korzystający ze spadochronu wyczynowego, który wymaga większych umiejętności. Choć teren był zabezpieczony, zdarzenie pokazało, że nawet w kontrolowanych warunkach mogą wystąpić nieprzewidziane sytuacje.

