Rozbudowane postępowanie sądowe, zmieniające się składy orzekające, opinie biegłych, liczne przesłuchania świadków i wieloletnie oczekiwanie na rozstrzygnięcie – tak wyglądała sprawa dotycząca działalności zakładu mleczarskiego w Lidzbarku Warmińskim.
Wszystko zaczęło się w grudniu 2018 roku, kiedy to Prokuratura Rejonowa w Lidzbarku Warmińskim skierowała do miejscowego sądu akt oskarżenia przeciwko Przemysławowi M. Według śledczych, jako prezes zarządu zakładu mleczarskiego miał on dopuścić do zanieczyszczenia rzeki Łyna poprzez niewłaściwe utrzymanie urządzeń oczyszczających ścieki. Zarzuty dotyczyły okresu od marca 2017 roku do marca 2018 roku.
Oskarżenia i początek procesu
Przemysław M. został oskarżony o to, że nie zapewnił należytej eksploatacji urządzeń ochrony środowiska, co miało prowadzić do wylewania ścieków do gruntu oraz zrzutu niedostatecznie oczyszczonych substancji do rzeki Łyny, przekraczając dopuszczalne normy. Oskarżony od początku nie przyznawał się do winy, składając obszerne wyjaśnienia przed sądem.
Proces ruszył w maju 2019 roku, ale nie przebiegał sprawnie. W wyniku zmian składu sędziowskiego sprawę trzeba było rozpoczynać od nowa, co przedłużyło postępowanie aż do 2025 roku. Przez cały ten czas odbyło się łącznie 11 rozpraw, podczas których przesłuchano blisko 40 świadków. Kluczową rolę miały odegrać opinie biegłych z zakresu ochrony środowiska i mykologii. Niestety, ich sporządzanie przeciągało się, co wielokrotnie wymuszało odraczanie kolejnych terminów.
Ustalenia sądu i opinie biegłych
W toku procesu ujawniono, że Przemysław M. pełnił funkcję prezesa zakładu mleczarskiego w Lidzbarku Warmińskim jedynie do 1 czerwca 2017 roku, a formalnie do 21 czerwca 2017 roku. Następnie został prezesem całej spółki, której zakład w Lidzbarku był tylko jednym z oddziałów. Tymczasem zarzuty prokuratora obejmowały także czas po tej dacie, kiedy Przemysław M. nie miał już bezpośredniego wpływu na funkcjonowanie oczyszczalni.
Z ustaleń sądu wynikało również, że nadzór nad pracą oczyszczalni ścieków nie należał do kompetencji prezesa, lecz był powierzony głównemu mechanikowi i specjaliście ds. ochrony środowiska zatrudnionym w zakładzie. Z zeznań świadków wynikało, że urządzenia oczyszczalni nie były w stanie awaryjnym ani nie podlegały niewłaściwej eksploatacji.
Przełomowe okazały się także nowe opinie biegłych, które podważyły wcześniejsze wnioski przedstawione przez oskarżenie. Sąd zwrócił uwagę, że pierwotna opinia biegłego była oparta wyłącznie na chwilowych próbkach wody pobranych przez Państwową Straż Pożarną i Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Tymczasem zgodnie z zasadami ochrony środowiska jedynie próbki średniodobowe pozwalają na ocenę stanu zanieczyszczenia wody.
Wyrok i uzasadnienie sądu
Sąd ustalił, że choć rzeczywiście doszło do przekroczenia dopuszczalnych wartości w dniach 24 kwietnia i 21 czerwca 2017 roku, to brak było niezbędnych badań biochemicznych i inwentaryzacji organizmów wodnych, które mogłyby wskazać rzeczywisty wpływ odprowadzanych ścieków na stan rzeki. Opinia prywatna sporządzona na zlecenie obrony oraz uzupełniająca opinia biegłej sądowej potwierdzały, że na podstawie zebranych danych nie można jednoznacznie stwierdzić istotnego obniżenia jakości wody.
Po latach procesu, 27 marca 2025 roku, Sąd Rejonowy w Lidzbarku Warmińskim wydał wyrok uniewinniający Przemysława M. od zarzucanych mu czynów. Sąd obciążył kosztami postępowania Skarb Państwa. Wyrok w tej sprawie nie jest jeszcze prawomocny.
źródło: Sąd Okręgowy w Lidzbarku Warmińskim