1.3 C
Olsztyn
sobota, 8 lutego, 2025
reklama

O krok od katastrofy. W Olsztynie znaleźli ogromną rakietę na dachu wieżowca [FOTO]

WiadomościO krok od katastrofy. W Olsztynie znaleźli ogromną rakietę na dachu wieżowca...

Tego jeszcze nie było w Olsztynie. Wielka rakieta leżała na dachu wieżowca w Olsztynie (woj. warmińsko-mazurskie) przy ulicy Dworcowej. Dobrze, że znalazł go emerytowany wojskowy. Wiedział co ma robić!

Gdyby nie doświadczenie i zimna krew pana Marka (59 l.) kilkaset rodzin musiałoby uciekać z mieszkań i koczować na dworze w oczekiwaniu na saperów, którzy zajmą się rakietą.
Skrzyknęliśmy się z sąsiadami, żeby w końcu zrobić porządek na dachu, bo nikt z naszej spółdzielni dawno tam nie zaglądał – relacjonuje Pan Marek.

Sąsiedzi z wieżowca jak postanowili, tak zrobili. Wdrapali się na dach. Wzrok Pana Marka natychmiast przyciągnął wielki metalowy przedmiot przypominający rurę.
Podszedłem bliżej. Zaraz poznałem, że to rakieta – mówi Pan Marek.
A Pan Marek wie, co mówi. Całe życie był wojskowym. Emerytowany żołnierz natychmiast ocenił, że to pocisk oświetleniowy. Używa się ich na poligonach i na polu bitwy, żeby móc walczyć w nocy.

Rakiety oświetleniowe są wystrzeliwane na wysokość 5 kilometrów. Tam uruchamia się spadochron i pocisk powoli spada na ziemię. Taka rakieta ma aż kilogram materiału wybuchowego. Gdyby taka bomba wybuchła na dachu wieżowca, to kilka pięter zamieniłoby się w gruzy.


W Panu Marku odezwał się prawdziwy żołnierz. Błyskawicznie podjął decyzję, żeby natychmiast zabrać rakietę z wieżowca. Razem z sąsiadem chwycili ją z obu stron. Znieśli ją na klatkę i wsiedli z rakietą do windy. To była długa jazda z 10 piętra na parter…
Jak już wynieśliśmy z bloku, to postawiliśmy ją na podwórzu, przy drzewie – mówi były wojskowy. – Wezwaliśmy też policję i straż pożarną – dodaje.
Ustalono, że jest to skorupa pocisku rakietowego oświetleniowego, która nie posiadała materiału wybuchowego i środka zapalającego – poinformowała nas mł. asp. Izabela Kołpakowska z zespołu prasowego Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie.
Taką miałem nadzieję, że to nie jest niewybuch, a wypalony pocisk. Kamień spadł mi z serca, kiedy była już taka pewność – z wyraźną ulgą na twarzy mówi Pan Marek.
Sama rakieta pochodzi jeszcze z czasów, kiedy w Polsce stacjonowała armia radziecka i ćwiczyła na poligonach w naszym regionie. Prawdopodobnie zabłąkany pocisk doleciał aż nad Olsztyn.

Zostaw opinię pod artykułem
reklama

Zapisz się do naszego newslettera

Wysyłamy tylko najważniejsze wiadomości

10 KOMENTARZY

10 komentarzy
Najlepsze
Najnowsze Najstarsze
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Julka
14 marca 2019 21:28

Pan Marek nie jest Panem Markiem. Owszem emerytowany wojskowy , który poinformował policję i straż że brak zapalnika i nie jest to przedmiot groźny dla otoczenia. Ale procedury…..a fantazja „dziennikarza” godna pozazdroszczenia..ale aferka jest 😁

58
14 marca 2019 18:23

Szkoda tylko, że „bohaterski” Pan Marek zostawił rakietę pod drzewem. Mógł ją przecież zapakować do swojego auta wywieźć na działkę, żeby tam pobawić się w sapera…

Polecane