Zaczęło się od jednej niezapłaconej faktury. Gdy śledczy zaczęli badać sprawę oszustwa gospodarczego, natrafili na kolejne nieprawidłowości – podrobione dokumenty, fikcyjne transakcje i wyłudzenia podatkowe na ogromną skalę. 34-letni przedsiębiorca z branży budowlanej przez niemal dwa lata miał fałszować faktury i składać nierzetelne deklaracje podatkowe.
Oszustwo, które uruchomiło lawinę
Śledztwo rozpoczęło się od zgłoszenia jednego z przedsiębiorców, który zawarł umowę na wynajem sprzętu budowlanego. 34-latek korzystał z niego przez kilka miesięcy, ale nie zapłacił ani złotówki. Zignorował osiem faktur, a należność wobec kontrahenta urosła do 83 tysięcy złotych.
Początkowo wyglądało to na typowy spór biznesowy, ale policjanci z Wydziału do Walki z Przestępczością Gospodarczą zaczęli przyglądać się finansom podejrzanego. Zabezpieczyli jego dokumentację księgową i skonsultowali się z biegłym sądowym. Wnioski były jednoznaczne – mężczyzna już w chwili zawierania umowy wiedział, że nie będzie w stanie uregulować płatności. Jego firma nie miała płynności finansowej, ale mimo to zdecydował się wynająć sprzęt.
To wystarczyło, by postawić mu zarzut oszustwa gospodarczego. Jednak to, co odkryli śledczy w kolejnych tygodniach, pokazało, że problem był znacznie większy.
Sieć fikcyjnych transakcji
Analiza ksiąg rachunkowych 34-latka wykazała coś niepokojącego – przez niemal dwa lata składał do Urzędu Skarbowego wnioski o zwrot podatku VAT na podstawie faktur, które budziły poważne wątpliwości.
Policjanci zaczęli sprawdzać przedsiębiorstwa, których nazwy widniały na dokumentach. Niektóre w ogóle nie prowadziły działalności budowlanej. W jednym przypadku faktura miała potwierdzać zakup sprzętu od… salonu kosmetycznego. Inne zawierały dane firm, które faktycznie istniały, ale adresy wskazane na dokumentach należały do skrytek pocztowych.
Śledczy szybko zrozumieli, że mają do czynienia z szeroko zakrojonym procederem fałszowania faktur. Ostatecznie ustalono, że podejrzany podrobił blisko 30 dokumentów, wykorzystując dane siedmiu różnych firm. Dzięki nim wyłudził zwrot podatku VAT w wysokości 240 tysięcy złotych.
Konsekwencje dla oskarżonego
Zebrany materiał dowodowy był wystarczający, by prokurator skierował do sądu akt oskarżenia. Mężczyzna usłyszał zarzuty fałszowania dokumentów oraz oszustw gospodarczych i podatkowych.
Jeśli sąd uzna go za winnego, może mu grozić wieloletnie pozbawienie wolności. Dodatkowo będzie musiał zwrócić wyłudzone środki i uregulować należności wobec pokrzywdzonego kontrahenta.
Sprawa 34-latka pokazuje, jak jedno oszustwo może uruchomić całą lawinę problemów. To, co zaczęło się od nieuregulowanej faktury, doprowadziło do odkrycia wielkiej afery finansowej, która teraz znajdzie swój finał na sali sądowej.
źródło: KMP Olsztyn
Czyli wniosek z artykułu jest taki ,jak Mi faktury nie zapłacą od razu na Policję .